W tytułowym domu przy Scotland Street 44 pomieszkują na
stałe lub przelotem postaci jak różnorodne i kolorowe jak sam Edynburg, w
którym ów dom się mieści. Niektóre z nich są bardzo rzeczywiste, jak szara dwudziestolatka
Pat czy aroganckie jak Bruce, niektóre zaś przerysowane, jak fascynująca
Domenica Macdonald. Jest też mały Bertie z wielką osobowością, i jego matka,
Irene, wprowadzająca z powieść smutny wątek i pokazująca, na jak wiele sposobów
można skrzywdzić własne dziecko. A nad tym wszystkim buja miłość, tajemnica i dowcip.
Alexander McCall Smith powołał do życia zgraję ciekawych
postaci, umieścił je w cudownym Edynburgu, pozwolił otrzeć się o prawdziwie
żyjące tam osobistości (chociażby pisarza Iana Rankina), uwikłał w przeróżne
śmieszne sytuacje, okrasił to dużą dawką emocji i dodał, w charakterze wisienki
na czubku, kilka ciekawostek a to z życia miasta, a to z psychologii, a to z
filozofii czy antropologii. Z tych wszystkich składników upichcił smakowitą
opowieść, którą połyka się w jedno popołudnie. Dzięki smutnym pierwiastkom
strawa nie jest mdła, a po zakończeniu jak najszybciej chce się zamówić to
danie ponownie, co jest możliwe, gdyż cykl składa się obecnie z 5 tomów (szósty
w drodze).
Ciekawy jest sposób powstania tej książki, gdyż zrodziła ona
w ramach dawnej tradycji powieści w odcinkach. Poszczególnie rozdzialiki były
przez pewien czas drukowane w gazecie „Scotsman”, a ponieważ każdy odcinek
musiał siłą rzeczy przyciągać uwagę i zachęcać do przeczytania następnego, stąd
właściwie nie sposób się oderwać, kiedy już raz wpadniemy w wir wydarzeń. Kilka
przeplatających się wątków nie pozwala się znudzić, a kilka postaci zaledwie
wspomnianych każe żywić nadzieję, że
kolejny tom będzie równie pasjonujący.
Pokochałam ten książkowy Edynburg, znajdujący się od lat na
liście miejsc, które pragnę odwiedzić. Pokochałam dowcipny styl autora i ciepło,
z jakim pisze o ludzkich słabościach. Dlatego, mimo iż staram się nie kupować
książek, kolejne tomy już wędrują na moją półkę, by służyć w chwilach niżu
czytelniczego czy zwykłej chandry. No i koniecznie muszę zapoznać się z
kryminałami Rankina!
Moja ocena: 5,5/6
Alexander
McCall Smith 44 Scotland Street
Tłum. Elżbieta
McIver
Wyd. Muza
Warszawa 2010
Ha! Gdzieś już natknęłam się na jedną pozytywną opinię o tej książce i już wtedy lektura mnie zaciekawiła. Twoja recenzja dodatkowo utwierdza mnie w przekonaniu, że warto sięgnąć po tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mnie do cyklu zachęciła Beatriz, w lecie przeczytałam jej recenzję któregoś z kolei tomu cyklu i wtedy się nasmaczyłam :) Ale sporo osób pisało pozytywnie o tych książkach, bo naprawdę zasługują na wysokie oceny - ciepłe i mądre powieści :)
UsuńO, a ja własnie skończyłam kolejną część cyklu, więc jutro znowu będę zachwalać:) Ta ksiązka jest idealna na odprężenie i najlepiej smakuje z kawą i ciastkami:)
UsuńJa akurat w trakcie lektury poczułam chęć na kanapkę z tuńczykiem, ale to widać zależy do osoby :D
UsuńO jak fajnie! Od dawna przymierzałam się do tego cyklu, niedawno kupiła sobie ten pierwszy tom i cieszę się, że mnie mój nos nie mylił... Rankin zresztą też jeszcze przede mną, przynajmniej ten "rebusowy".
OdpowiedzUsuńRankina nie czytałam dotąd nic - ani Rebusa, ani bez Rebusa - koniecznie muszę nadrobić!
UsuńCzytałam juz recenzję gdzie indziej i nabrałam ochoty, Ty mi ja jeszcze powiększyłaś. Lubie jak akcja książki dzieje się w konkretnym mieście i to jeszcze w mieście z historyczna przeszłością.)
OdpowiedzUsuńBardzo mi ta książka przypominała powieści Sharon Owens, one z kolei były o Dublinie - myślę, że jedne i drugie ci się spodobają :)
UsuńCiekawie brzmi, więc z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ci się spodoba :)
UsuńJa czytałam cykl "Kobieca Agencja Detektywistyczna" tego samego autora - świetny. Jeżeli znajdę na półce bibliotecznej Scotland Street 44 to też na pewno wypożyczę.
OdpowiedzUsuńNa tą książkę też się czaję, jeśli tak samo dobrze napisana jak "44 Scotland Street" to na pewno będzie to dobra zabawa :)
Usuń