O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

czwartek, 1 stycznia 2015

America, America...

Dobra książka o Ameryce nie jest zła. Lubię czytać reportaże i eseje o obcych krajach, ale od wielu lat to Stany Zjednoczone przyciągają moją uwagę najskuteczniej, a zobaczenie Nowego Jorku i udanie się w samochodowa podróż poprzez stany (chociażby kilka) to moje największe marzenia (obok kolacji z Benedictem Cumberbatchem i Lee Pace’em, oczywiście). Niezwykła jest różnorodność, którą można odnaleźć w tym olbrzymim kraju – są tam rzeczy najlepsze i najgorsze, największe i najmniejsze, jest wielkie bogactwo tuż obok skrajnej biedy, kicz tuż za rogiem Metropolitan Opera, a mit „od zera do bohatera” może stać się prawdą.

Toteż nie dziwota, iż dosyć szybko po premierze w moje ręce trafiła druga książka Marka Wałkuskiego, poświęcona temu fascynującemu krajowi. Wałuski mieszka w USA od wielu lat, pracując jako korespondent Polskiego Radia, dzięki czemu doświadczenie mieszkańca łączy w swoich książkach z dziennikarską przenikliwością. O ile Wałkowanie Ameryki jednak było dosyć zaawansowaną informacyjnie literaturą, o tyle Ameryka po kaWałku jest czymś w rodzaju „Ameryki dla bystrzaków”. Autor wprawdzie zawarł w tej książce wiele informacji, o których nie do końca zdawałam sobie sprawę, jak chociażby te o  waszyngtońskim Smithsonian – kompleksie muzeów z ciekawą historią i zbiorami, i śmiesznych budowlach rozsypanych przy amerykańskich drogach, ale większość z tego, co tu wyczytałam, wiedziałam już wcześniej. I z całym szacunkiem, każdy, nawet nie pasjonat, jeśli zobaczył w życiu kilka amerykańskich filmów wie, że w Halloween Amerykanie przebierają swoje dzieci za potwory, a najpopularniejszym sposobem dekorowania domów na Boże Narodzenie jest rozwieszanie lampek wzdłuż dachu. Przyjemne jest to, że jest to książka na wskroś pozytywna i optymistyczna, jak sami Amerykanie, natomiast irytowały mnie laurki, które Wałkuski wystawiał niektórym, opisywanym przez siebie zjawiskom, jakby pisał wypracowanie w szkole. Argumenty były na siłę wymyślane, i nie przekonałyby moim zdaniem nikogo, kto już i tak nie myślałby podobnie. Ponadto po kilku latach życia „tam” nabrał przykrego zwyczaju porównywania niektórych rozwiązań z tymi z Polski, oczywiście na niekorzyść tej ostatniej. Nie mówię, że wymagam kłamania, że u nas wszystko fajnie, albo, że nie zauważam, że coś by mogło być lepiej. Jednak akurat te przypadki, które autor obrał za materiał porównawczy, nijak się mają do rzeczywistości, albo zwyczajnie wynikają z warunków, innych dla wielkiego państwa, a innych dla małego kontynentu.  Dlatego miejscami lektura ta trochę mnie męczyła.

Pomijając te niedogodności, nie była to bardzo zła książka, ale czytałam lepsze, szczególnie poprzednią autorstwa Marka Wałuskiego – Wałkowanie Ameryki. Na pewno autorowi udało się ponownie obudzić we mnie pragnienie udania się w podróż do USA, nawet gdyby to miał być tylko krótki przystanek w Wisconsin zamiast konferencji w Las Vegas, i utwierdził mnie w przekonaniu, że niektóre nieprawdopodobne dla nas rzeczy, opisywane przez innych, są w Stanach prawdziwe. Jak oddawanie produktów w sklepie bez okazania paragonu.

Moja ocena: 4/6

Marek Wałkuski
Ameryka po kaWałku
Wyd. Znak

Kraków 2014

11 komentarzy:

  1. Lubię tego typu książki właśnie kiedy pojawia się cała masa informacji typu "Czy wiesz, że..", na pierwszy rzut oka zbędne newsy, ot życie zwykłych ludzi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię, jednak ta pozycja pozostawiła pewien niedosyt, i raczej nie wynika to tylko z faktu, że sporo już wiem o tym kraju.

      Usuń
    2. Ja niestety z Ameryką zawsze się jakoś mijam, więc moja wiedza na jej temat nie jest jakas obfita;) Moim konikiem jest Europa- Włochy i Holandia :)

      Usuń
  2. Podoba mi się jak opowiedziałaś o tej książce.
    Dokładnie wyznaczyłaś pozytywne elementy i te nieco mniej ciekawe.
    Podoba mi się, że przemyślałaś swój tekst i dobrze ujęłaś swoje przemyślenia w słowa.
    Brawo, prawdziwą przyjemność sprawiło mi czytanie tej recenzji.

    Koleżanka ma "Wałkowanie Ameryki", poproszę ją o pożyczkę. Za tą książką nie będę się rozglądała, ale jak się trafi to na pewno przeczytam. Myślę też, że gdyby inna była kolejność czytania książek autora to też odbiór "Ameryki po kaWałku" mógłby być iny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, miło mi czytać takie słowa. :)

      "Wałkowanie Ameryki" koniecznie przeczytaj, bo to świetna książka. Co do kolejności, nie wydaje mi się - szereg informacji w "Ameryce po kawałku" jest tak łopatologicznych, że gdybym przeczytała ją jako pierwszą pewnie zastanowiłabym się nad "Wałkowaniem".

      Usuń
  3. Masz rację, że Ameryka jest tak dużym krajem że znajdzie się tam wszystko, zarówno dobre jak i złe rzeczy. Sama lubię ją poznawać, ale nie jestem pewna czy ta książka przypadłaby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno są lepsze, jak choćby wspomniane już "Wałkowanie Ameryki", ale i "Zapiski z wielkiego kraju" Billa Brysona czy "Wyspa na prerii" Cejrowskiego.

      Usuń
  4. Wałkowanie Ameryki czytałam i bardzo mi się książka podobała. Nad ta właśnie się zastanawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wpadnie w ręce, można przeczytać, ale niestety nie jest tak dobra jak poprzednia :/ Za to ładnie wydana :)

      Usuń
  5. Jest u nas możliwy zwrot produktu bez paragonu, kiedy masz wykupiony jakiś pakiet czy ubezpieczenie. Gdzieś ostatnio taką reklamę widziałam, ale szczegółów już nie pamiętam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, też o tym słyszałam. tutaj jednak autor pisał o tym samym o czym wspominał Cejrowski - zupełnie innym podejściu do klienta, który nie musi wiedzieć, kiedy cos kupił, nie musi mieć paragonu, nie musi mieć opakowania, a czasem nawet nie musi iść do sklepu, w którym kupił produkt - wolą oddac mu te 15 dolarów bo wiedzą, że dzięki temu przyjdzie jutro i wyda je u nich. U nas wciąż jednak zwroty bywają obwarowane szeregiem reguł, jak chociażby dodatkowe ubezpieczenie od niechcianego zakupu.
      Co nie zmienia postaci rzeczy, że wiele szczegółów Wałkuski opisuje na zasadzie "patrz czarna maso jakie fajne wynalazki mamy w Ameryce" nie wiedząc, że u nas już takie rzecz są od dłuższej chwili.

      Usuń