O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

wtorek, 6 stycznia 2015

Szeptem o paranormalach

Szeptem to jedna z tych książek, które od premiery swej żyją u mnie w schowku, ale nigdy nie doczekały się awansu na listę ”muszę, bo umrę”. I tak sobie tam siedziała, potem ją wykasowałam, zaraz wsadziłam do innego schowka, aż pewnego zimowego dnia w bibliotece osiedlowej, ja i ona zetknęłyśmy się, że tak powiem, ontologicznie. Ja stałam na podłodze, a ona stała na półce. I myślę sobie „biorę!” co jak wiecie, nie zawsze jeszcze oznacza „przeczytam!”. Mam taką jednostkę chorobową, że czasem przynoszę z biblioteki książki, których potem nie zdążam przeczytać, i wiem, że nie zdążę, tylko lubię, jak mi tak leżą na półce (co jest złem, bo ktoś by to mógł  w tym czasie czytać, więc się leczę i właściwie od kilku miesięcy nie zaglądałam do bibliotek w ogóle). Ale to Szeptem szeptało do mnie: skoro już się spotkałyśmy, po tylu latach, a ja w sumie niewielką książką jestem, a ty jesteś za to w tym roku zajawiona na nie do końca realistyczną literaturę, to może? No to przeczytałam.

Szeptem to pierwszy tom cyklu autorstwa Becci Fitzpatrick, którego bohaterką jest Nora Grey, nastolatka, oraz Patch, nie-tak do-końca-nastolatek. Rzecz dzieje się na prowincji gdzieś w stanie Maine – pewnego dnia, w wyniku dziwnego pomysłu nauczyciela biologii, Nora zmuszona jest zamiast z przyjaciółką Vee dzielić ławkę z Patchem, nowym uczniem w szkole. Jednocześnie z Patchem w jej życiu zaczynają się dziać różne dziwne rzeczy, które kładą się cieniem na jej dotychczas względnie spokojnym życiu (pomijając fakt, że rok wcześniej zginął jej tata). Żeby jednak nie było nudno, na horyzoncie pojawia się kolejny nowy uczeń, Elliot, jak się okazuje nie taki znów aniołek, i zaczyna się robić straszno.

Jako typowy, młodzieżowy paranormal, Szeptem do złudzenia przypomina Zmierzch, najsłynniejszą chyba powieść tego gatunku ostatnich lat. Nora mieszka w zimnym, mrocznym zamglonym stanie Maine, niedaleko od wybrzeża oceanu. Stan Waszyngton, w którym mieszkała Bella, jest wprawdzie dokładnie po drugiej stronie kraju, ale klimat się zgadza. Do pierwszego spotkania bohaterów dochodzi na lekcji biologii, Nora sama zaczyna się po jakimś czasie domyślać, że Patch tak do końca normalny nie jest, i przy pomocy Google odkrywa prawdę. Oczywiście wpada w sam środek kłopotów z nadprzyrodzonymi siłami, ale daje radę (nie, to nie był spoiler, to prawa gatunku).

Co nie zmienia postaci rzeczy, że dobrze mi się tą książkę czytało. Fitzpatrick nieźle sobie radzi z kreśleniem bohaterów, trzyma się może za bardzo prawideł obowiązujących w świecie paranormalni, ale też sięgając po Szeptem nie szukałam zaskoczenia czy oryginalności. Potrzebowałam lekkiej lektury wspomagającej naukę na egzamin, czegoś, przy czym miło spędzę czas. I zostało mi to zapewnione. Kandydat do Nobla to nie jest, i o to właśnie chodziło. Akcja mknie tu sobie całkiem szybko, ogólne zasady panujące w stworzonym przez autorkę świecie są wewnętrznie spójne (aczkolwiek niepotrzebnie zagęszczone), a ponieważ jest to młodzieżówka, nic poważniejszego od elektryzującego pocałunku się nie pojawia. Czy przeczytam kolejne tomy? Jeśli wpadną mi w ręce, chętnie poznam dalsze losy Nory i Patcha, gdyż spędziłam z nimi dwa bardzo przyjemne wieczory.

Moja ocena: 4/6

Becca Fitzpatrick Szeptem
Wydawnictwo Otwarte

Kraków 2010

12 komentarzy:

  1. Czytałam "Szeptem" parę lat temu, na fali Zmierzchu. Ale muszę przyznać, że ta książka do mnie nie przemówiła. Szczególnie nie przypadł mi do gustu główny bohater, dlatego do tej pory nie sięgnęłam po kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patch jest na pewno trochę przerysowany - autorka ciągle opisuje w co był ubrany, że miał czarne włosy, czarne oczy, czarny samochód... Ale jak miał walczyć o względy fanek z Edwardem, to musiał być zajebiaszczy, co nie? A nie jakiś zwyklak ;)

      Usuń
  2. Miałam ostatnio okazję wymienić się za wszystkie tomy (w Bielsku-Białej współorganizuję wymianę książek, kolejna w lutym, jakby co;)) ale jakoś, kurczę , mnie nie woła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, żeby to mieć na półce to bym się nie spieszyła. Książka jest na tyle przewidywalna, że już podczas pierwszego czytania z grubsza wiadomo, o co chodzi. Powtórne czytanie nie ma sensu.

      Usuń
  3. Z opisu wynika, że to zwykła, szablonowa historia dla nastolatek... Odpuszczę sobie raczej :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najzwyklejsza. Dla mnie to jednak o tyle nowość, że oprócz wspomnianego Zmierzchu i jednego tomu Pretty Little Liars jest mi to jednak mało znany gatunek, więc od czasu do czasu będę sięgać, choćby po to, by wyjść ze strefy komfortu. :)

      Usuń
  4. Oj, pamiętam ten szał na tę książkę, w Niemczech panny rwały się do niej tak samo, jak w Polsce... Nawet się kiedyś chwilę zastanawiałam, ale w końcu jakoś się nie zdarzyło. Tak czy siak, to nie do końca moja bajka, ale daleko mi do odżegnywania się. Warto wiedzieć, że w ramach gatunku powieść jest całkiem przyzwoita.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczekałam dosyć porządnie ten okres, teraz bez łaski leżało w osiedlowej :D Moja bajka też to nie była, musi się mieć chyba ochotę na taką książkę, bo gdybym miała hejterski najstój, pewnie opinia o niej wyglądałaby inaczej ;)

      Usuń
  5. Nie czytałam "Zmierzchu" i być może dlatego ta książka tak bardzo mi się podobała. Wygrałam ją w konkursie i leżała na półce do czasu, aż nie otrzymałam od wydawnictwa drugiej części do recenzji. Wtedy pochłonęłam oba tomy w zawrotnym tempie. I miałam wypieki, jak nastolatka, chociaż od czasów nastoletnich wówczas minęło mi już dobre parę lat.

    Ale zgadzam się, że to jest może świetne i wciągające, ale tylko czytadło. :) Teraz trzecia część tej sagi wisi mi na czytniku, ciekawe czy wywoła podobne emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam "Zmierzch" i przez to nie mogłam się powstrzymać od wyłapywania podobieństw, a jest ich niestety mnóstwo. Ale biorąc pod uwagę, że przy każdym megahicie pojawiają się różnej jakości naśladowcy, trzeba przyznać, że ta seria jest równie dobra jak ta, na której bazuje.

      Usuń
  6. Mam na czytniku pierwszy tom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tę książkę już kilka lat temu ale kompletnie nam nie wyszło i obiecałam sobie, że na pewno nie sięgnę po kontynuację. Może to był zły dzień ale Twoje porównania do Zmierzchu nie zachęcają do powrotu...

    OdpowiedzUsuń