To prawda, że seria o nieposkromionej łowczyni nagród Stephanie
Plum jest lepsza z tomu na tom. Przy czytaniu pierwszego towarzyszył mi cały
czas uśmiech, przy drugim śmiałam się z tekstów babci Mazurowej, ale to przy
trzecim wydawałam z siebie donośny rechot co najmniej kilkanaście razy. I
podczas gdy po lekturze Po pierwsze dla
pieniędzy i Po drugie dla kasy wiedziałam,
że sięgnę za jakiś czas po dalszy ciąg, po przeczytaniu Po trzecie dla zasady niemalże płynnie chciałam przejść do czytania
tomu czwartego. Powstrzymało mnie jedynie to, że czwórka na razie kończy moje
zapasy w tym zakresie, a chciałam mieć coś na czarną godzinę zanim się odkuję i
zakupię następne książki Janet Evanovich.
Trudno właściwie dużo powiedzieć o treści tej książki, żeby
nie zepsuć lektury tym, którzy mają jeszcze przed sobą część pierwszą. Powiem
więc tylko tyle, że sytuacja życiowa zmusiła Stephanie do podjęcia pracy w
biurze poręczeń w charakterze łowcy nagród, co polega głównie na znajdowaniu
różnych gamoni i łobuzów w Trenton w New Jersey, którzy nie stawili się na
rozprawę, i odstawianiu ich na najbliższy posterunek w celu odzyskania kaucji,
jak za gamonia lub łobuza została wpłacona. Robota jak każda inna, chyba, że
jesteś jak Stephanie, i przy odrobinie dobrej woli potrafisz wkopać się w
największe kłopoty i zrobić z siebie kretynkę jednocześnie. Bo jeśli jesteś jak
Stephanie, i zostajesz łowcą nagród, to kończy się to najlepszą komedią, jaką
zdarzyło mi się czytać.
W tomie trzecim bohaterka dostaje jeszcze bardziej
niewdzięczną niż zwykle robotę - doprowadzenia na policję sprzedawcy cukierków,
który nie dość, że zniknął niczym sen jaki złoty, to jeszcze jest podporą
lokalnej społeczności, niemalże świętym, w związku z tym nikt nie chce
Stephanie pomóc w zlokalizowaniu zguby. Byłoby może trochę łatwiej, sporo
pomaga jej sam Komandos (z każdym tomem lubię tą postać coraz bardziej), ale z
kolei na horyzoncie pojawia się Lula, a jeśli ktoś potrafi wkopać się w większe
kłopoty niż Plum, to jest to na pewno Lula.
Ogóle rzecz ujmując – dzieje się, akcja galopuje, śmieszne
teksty i komedie pomyłek zdarzają się na każdym kroku, i tym razem dostarcza je
nie tylko babcia Mazurowa, ale i wspomniana Lula. Co jest jednak najlepsze w
tej serii, to poza faktem, iż czyta się to świetnie, te książki są absolutnie
pozbawione jakiejkolwiek głębszej myśli. Janet Evanovich najpierw przeczytała
definicję literatury rozrywkowej, a potem stworzyła ją na nowo. Nie ma tu
żadnych poważniejszych zagadnień, żadnych egzystencjalnych pytań w stylu „Czy
przemoc to dobre rozwiązanie?” Pewnie, że nie, ale jak jesteś w Trenton i nie
masz kasy, to sorry Batory, ale ulice się same z gnid nie wyczyszczą. Więc
robisz to nie tylko dla hajsu, ale i poniekąd dla zasady.
Moja ocena: 6/6
Janet Evanovich Po
trzecie dla zasady
Tłum. Dominika Repeczko
Wyd. Fabryka Słów
Lublin 2012
To druga w tym roku przeczytana książka z mojej półki (czyli
zakupiona przed 1 stycznia 2015).
Od dawna mam ochotę na "serię śliwkową", zapowiada się rozrywkowa lekturka.
OdpowiedzUsuńJest rozrywkowa, dobra na czasy kiedy brak czasu albo sił na bardziej ambitną lekturę :)
UsuńMam za sobą dopiero dwie części przygód Śliweczki, ale na pewno sięgnę po więcej! :)
OdpowiedzUsuńTo najlepsze dopiero przed Tobą (i przede mną w sumie też :))
UsuńKurcze, czytałam tak dużo mega-pozytywnych recenzji tej serii a jakoś nadal mi z nią nie po drodze. I to zupełnie nie ze złej woli tylko nie składa się, żebym kupiła (ewentualnie pożyczyła) pierwszy tom. Najwyższa pora skończyć z wymówkami i ruszyć do księgarni :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że trzeba poczekać, aż faktycznie poczujesz, że chcesz to czytać. Wtedy jest super, tak było w moim przypadku. A na siłę - zapewne znajdzie się w niej sporo niedoróbek, których ktoś "będąc na fali" w ogóle nie zauważa. A szkoda sobie psuć taką rozrywkę ;)
UsuńJa czytałam tylko dwójkę, bo pierwszej części w bibliotece nie było i jestem na tak :)
OdpowiedzUsuń