O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

piątek, 30 stycznia 2015

Parszywa dwunastka i zamek

Książki Lisy Marklund nigdy mnie do tej pory nie zawiodły, dlatego zastanawiam się, co mnie tak długo powstrzymywało od sięgnięcia po kolejny tom o przygodach Anniki Bengzton. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bowiem książki te czyta się tak dobrze i szybko, że akurat wpasowały mi się w czas intensywnej nauki, jako przyjemny przerywnik.

Lisa Marklund nie bez powodu jest wymieniana jednym tchem z takimi nazwiskami jak Stieg Larsson czy Henning Mankell, jeśli idzie o typowe, skandynawskie kryminały. Autorka bowiem potrafi w każdej swojej książce roztoczyć tą mroczną, smutną, szarą wizję państwa, które z zewnątrz jest typowym welfare state, a pod tym płaszczykiem gnije jak cała reszta zachodniego świata. W tomie Prime time jednak uczyniła ukłon do klasyków literatury kryminalnej, i połączyła typową skandynawską ciężką atmosferę z „zagadką zamkniętego pokoju”.

W zamku nieopodal Sztokholmu odbywają się zdjęcia do nowego programu gwiazdy telewizji, Michelle Carlsson. Po zakończonym dniu zdjęciowym 13 osób decyduje się spędzić na miejscu jeszcze jedną noc. Alkohol, zawiść i broń palna – to nigdy nie jest dobre połączenie, i dobitnie przekonuje się o tym Michelle, która pada ofiarą morderstwa. Morderstwa popełnionego z największym prawdopodobieństwem przez kogoś z pozostałej dwunastki. Przed zamkiem niczym sępy zbierają się dziennikarze – prasa lokalna, dzienniki krajowe, popołudniówki. A pomiędzy nimi Annika, dla której uzyskanie informacji o zdarzeniu na potrzeby artykułu to tylko jeden z wielu problemów, z którymi musi się zmierzyć. Między innymi, jak zachować dziennikarską rzetelność, kiedy jednymi z podejrzanych są przyjaciółka Anniki i dwoje jej współpracowników?

Patrząc na powyższe podsumowanie, nawiązanie do Morderstwa w Orient Expressie wydaje się oczywiste. Jednak Marklund nadaje całej zagadce tak typowy dla jej powieści nastrój przygnębienia, porusza ważne tematy społeczne, przeplata śledztwo w sprawie śmierci Michelle z prywatnymi wojnami, jakie toczą się w dziennikarskim światku, iż sam rdzeń kryminalny jest tu niemalże niewidoczny. Jednocześnie pierwszy raz w tych książkach śledztwo jest prowadzone tak intensywnie – zwykle w między czasie czytania zapominałam na chwilę, że to kryminał, a dopiero przy końcu cała akcja skupiała się na morderstwie. Tutaj było inaczej, autorka po raz kolejny zaskoczyła mnie, przykuła moją uwagę i sprawiła, że po następną jej powieść sięgnę zapewne wcześniej niż za dwa lata.

Zatem, jeśli dopiero poznajecie świat skandynawskich kryminałów, szczerze polecam sięgnąć po Lise Marklund, zaś jeśli jesteście ‘specjalistami” w dziedzinie – to jakim cudem jeszcze nie znacie tej autorki?

Moja ocena: 5,5/6

Lisa Marklund Prime Time
Tłum. Elżbieta Frątczak-Nowotny
Wyd. Czarna Owca
Warszawa 2010


Pierwsza książka ze stosika 12 książek na 2015 rok.


5 komentarzy:

  1. o ta część była całkiem niezła i Annika jeszcze nie była taka wkurzająca, widać, że Marklund rozkręcała się z każdą kolejną książką, bo Studio Sex i Raj były takie sobie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę dać szansę kryminałom i chociaż jeden na dwa miesiące przeczytać, bo nie powiem by mnie nie pociągały.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z tą autorką, jednak zamierzam to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinnam zapamiętać nazwisko, bo od czasu do czasu poluję na kryminały dla mojej mamy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię tę babę (Marklund, Anikę mniej, bo bywała irytująca). Byłam kiedyś na spotkaniu autorskim z nią - była bardzo charyzmatyczna. A kiedy zaczęła śpiewać szwedzki hymn, wymiękłam...

    OdpowiedzUsuń