Dopiero dziesiątego lipca, a ja już czuję, że ten miesiąc
wysysa ze mnie resztki sił. Wiele się dzieje, a wisienką na torcie była
przeprowadzka. Po 28 latach zamieniłam moje 8-metrowe lokum u rodziców na nieco
większe, samodzielne. Nie muszę mówić, że największa frajdą było układanie
książek na nowym regla, prawda? Niestety, zmiana mieszkania poniosła za sobą
przerwę w dostępie do Internetu. Dziś mili panowie przybyli jednak do mojej
jaskini, i przynieśli ze sobą XXI wiek. Zatem, połowicznie ogarnięta, mogę znów
dla Was pisać.
Na pierwszy ogień idzie podsumowanie czytelnicze czerwca. Większość
tych książek nie zdążyłam jeszcze opisać na blogu, postaram się, aby jak
najwięcej z nich dorobiło się własnych postów, ale póki co postaram się was króciutko
do nich pozachęcać, ponieważ był to naprawdę, naprawdę dobry miesiąc pod względem
dobranych lektur.
1.
Księżyc nad Soho – Ben Aaronovitch - o tym kryminale fantastycznym osadzonym we
współczesnym Londynie już pisałam. Pierwszy tom, owszem, podobał mi się, ale to
po Księżycu nie mogę się doczekać, aż
kolejna część pojawi się na polskim rynku, i naprawdę intensywnie rozważam
zakup oryginalnej wersji językowej, jeśli nie stanie się to szybko. Już dawno nie zdarzyło mi się pozostać tak
bardzo pod wpływem świata stworzonego przez autora, abym odczuwała
podekscytowanie po miesiącu od ukończenia lektury! 6/6
2.
Wycieczka do Tindari – Andrea Camilleri - pożyczona od Oisaja z Tramwaju Nr 4 daaawno
temu, wreszcie się doczekała. Czytałam ją tak, jak to sobie wcześniej
wyobrażałam, na działce, pod obłędnie niebieskim niebem, w dziki upał.
Okoliczności przyrody na tyle sycylijskie, na ile się dało. I chyba połknęłam
bakcyla, więc za niedługo sięgnę po kolejne tomy o komisarzu Montalbano. 4,5/6
3.
Mniej – Marta Sapała - to jest autentyczne objawienie książkowe,
które, co nietypowe, przeczytałam z polecenia blogerek nie-książkowych. I byłam
niesamowicie, pozytywnie zaskoczona, jak świetnie napisana, mocna chwilami,
prawdziwa i otwierająca oczy jest ta książka. Jeśli ktoś z taką wprawą jak
Marta Sapała potrafi połączyć książkę socjologiczną, reporterską, ekonomiczną,
popularnonaukową z konwencją Big Brothera dla ambitnych, to ja takiemu komuś mocno
kibicuję. Autorka zaprosiła kilka polskich rodzin do projektu, wedle którego
mieli wydawać pieniądze tylko na rzeczy absolutnie niezbędne. Efekt przekroczył najśmielsze oczekiwania
autorki, uczestników i tych, którzy ta książkę przeczytali. 6/6
4.
Magia sprzątania – Marie Kondo - o tej pozycji już pisałam, i jest to jedyna
czerwcowa lektura, która nie spełniła żadnych moich oczekiwań. Takiego
rozczarowania już dawno nie odczuwałam po zamknięciu książki. 2/6
5.
Bractwo Bang-Bang – Greg Marinovich,
Jaoe Silva - przerażająca i
porażająca. Wydawało mi się, że to książka o zawodzie fotoreportera wojennego,
okazało się, że jest to również brutalnie naturalistyczna opowieść o
apartheidzie – coś, o czym niby tam wiedziałam, ale dopiero ta lektura
otworzyła
mi oczy, jak okrutny był to reżim, i że miał miejsce przecież nie tak dawno
temu. 6/6
6.
Z nowego wspaniałego świata - Gunter Wallraff - po wydostaniu się z południowoafrykańskiego
piekła trafiłam w podobne, ale tuż obok.
Gunter Wallraff przebrał się za czarnoskórego, za bezdomnego, za telemarketera i jeszcze
parę innych osób i opisał straszne warunki, w jakich przychodzi żyć wielu
ludziom w kraju tak cywilizowanym i rozwiniętym jak Niemcy. Ta książka obala
mit, że na Zachodzie jest lepiej. 5/6
7.
Route 66 nie istnieje – Wojciech
Orliński – po kilku trudnych lekturach potrzebowałam czegoś lżejszego, ale wciąż miałam ochotę na
non-fiction. Poza tym akurat ten tytuł wylosowałam z mojego kubeczka z
nieprzeczytanymi. Nigdy, nigdy nie znudzą mi się opowieści o Stanach Zjednoczonych.
Nowy Jork, California, piesza wycieczka z północy na południe, ostra jazda
Route 66 – kocham to wszystko! 5/6
Podsumowując – przeczytałam w czerwcu 7 książek, jak widać po
ocenach – w większości dobrych lub bardzo dobrych. Stanowczo był to miesiąc pod
znakiem non-fiction – aż 5 pozycji z 7 zaliczają się do tej pojemnej kategorii.
Dwie z nich to pożyczki (stosik pożyczonych przeczytanych jest już prawie tak samo
duży jak nieprzeczytanych – wiii!), dwie w formie ebooka, dwie to tegoroczne
nabytki, tylko jedna z półki. Mimo moich starań ostatnio znów więcej kupuję niż
czytam.
Było dosyć różnorodnie – obok dwóch polskich i jednej angielskiej
książki, przestałam też pozycję japońską, włoską, niemiecką i , co ciekawe,
południowoafrykańską. Pięć pozycji napisali mężczyźni, dwie zaś kobiety – z czego
jedna najgorsza i jedna najlepsza w tym miesiącu.
Jak pisałam, w lipcu dzieje się tyle, że nie ma czasu iść do łazienki, zapewnie więc ten
miesiąc nie będzie tak dobry czytelniczo jak poprzedni, ale przecież są
ważniejsze rzeczy w życiu, prawda? Na pewno kupię jedną książkę, a będzie nią
kolejny Arne Dahl, który pojawi się na rynku 15 lipca. Na razie w związku z
przeprowadzką miałam jakiś czytelniczy dół i nie mogłam się długo za nic
złapać, obecnie jednak dałam się wciągnąć w Kocham
Nowy Jork (no a jakże!) i chociaż nie jest to kandydat na Nobla, to książka
okazała się być świetna na ciężkie dni.
Liczę na to, że teraz w okresie wakacyjnym ciąg zdarzeń się
trochę uspokoi i będę mogła częściej siadać i do Was pisać.
To teraz już wszystko jasne.... Sorki, że tak gnębiłam zewsząd i jeszcze innych po drodze :)
OdpowiedzUsuńGratuluję swoich czterech kątów! To poważny krok ... :)
Jeszcze chyba w pełni to do mnie nie dotarło. Ale najważniejsze, że mam już dostęp do sieci, bo wylądować z pełnej chaty do pustego mieszkania i jeszcze bez internetu... nie polecam :0
UsuńGratuluję przeprowadzki na własne śmieci :) Czerwiec wygląda bardzo fajnie czytelniczo, życzę Ci, żeby lipiec był równie udany :)
OdpowiedzUsuńTak patrzę wokół siebie, i te śmieci jak najbardziej pasują :D
UsuńGratuluję bloga, doboru tytułów i ciekawych wpisów. Zaglądam na krakowskie czytanie od jakiegoś czasu i przyznam, że było to dla mnie jedną z inspiracji do stworzenia własnego bloga książkowego. Zachęcam do odwiedzenia tego zupełnie świeżego, raczkującego bloga http://mojaksiaznica.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńi z radością przyjmę wszelkie uwagi, opinie i komentarze a także ewentualne wskazówki od doświadczonej blogerki.
Pozdrawiam serdecznie
Robert Kotowski
Gratuluję i wyników i czterech kątów :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń