Padma z Miasta Książek, Oisaj z Tramwaju nr 4 i kilka innych
osób zorganizowało akcję pod tytułem „Wrzesień z kryminałem” i zachęcają, aby właśnie
w tym miesiącu zagłębić się w gatunek poświęcony detektywom, policjantom,
intrygom i zagadkom. Ja już kończę czytać pierwszy wrześniowy kryminał i
napoczęłam kolejny, zaś lista wszystkim, które znajdują się obecnie w moim
posiadaniu, skrupulatnie sporządzona, leży na stole. Zanim jednak będę mogła
opisać moje wrześniowe kryminały, zdecydowałam się poświęcić trochę miejsca
tym, które przeczytałam tym roku, a
które nie doczekały się osobnych postów. I ku mojej radości lektury te, mimo iż
reprezentują ten sam gatunek, są niesamowicie wręcz różnorodne. Jeśli ten post
nie przekona was by sięgnąć po kryminał, to już nie wiem, co zdoła.
Polska

Moja pasja dla Sherlocka Holmesa nie maleje, chociaż z żalem
konstatuję, że zostało mi coraz mniej nieprzeczytanych opowiadań, i formalnie
rzecz ujmując, ani jedna powieść (ale tak naprawdę Psa Baskerville’ów nie pamiętam, bo czytałam bardzo dawno temu). Znak czterech ma dosyć mieszane
recenzje, ale muszę przyznać, że mnie bardzo się podobała. Na scenie pojawia
się przyszła małżonka doktora Watsona, która zgłasza się do Sherlocka z prośbą
o rozwikłanie sprawy tajemniczych pereł, które ktoś rok rocznie anonimowo jej
przesyła. Jak zwykle sir Arthur Conan Doyle zabierze czytelnika na chwilę
daleko od Anglii, ale tym razem na szczęście nie zastosował swojego ulubionego
chwytu z dzieleniem powieści na pół. I chyba dlatego Znak czterech przemówił do mnie bardziej niż Dolina Strachu. 5/6
Francja/Grecja

Strzałem w dziesiątkę
okazał się natomiast kryminał sycylijski, polecany mi gorąco przez Oisaja z
Tramwaju Nr 4. Janek – miałeś rację, komisarz Montalbano to bohater, do którego
chce się wracać, a w trakcie czytania należy zapewnić sobie dobre jedzenie, bo
opisy tegoż w wykonaniu Andrea Camilleri’ego to autentyczny majstersztyk. Dodatkowo
atmosfera gorącej Sycylii, małe włoskie miasteczka, mafia – to wszystko tworzy
naprawdę świetny wakacyjny kryminał. 4,5/6
Szwecja

jak widać, kryminał kryminałowi nie równy. Są kryminały współczesne, są kryminały retro i te, które, choć powstały ponad sto lat temu, wciąż nie trącą myszką. Są kryminały z północy i z południa. Są mroczne i ciężkie, ale i lekkie i zabawne. Są takie, które skupiają się na samym tylko przestępstwie, i takie które używają go tylko jako tła dla komentarza społecznego. Innymi słowy, kryminał to bardzo zróżnicowany gatunek i praktycznie każdy znajdzie w jego ramach coś dla siebie.
Chyba jedyne kryminały, które zdołają przechytrzyć moją niechęć do nich, to cykl Lackberg oraz książki Rudnickiej, zwłaszcza cykl o Nataliach.
OdpowiedzUsuńZielke czytałam z wypiekami na twarzy, Znak czterech rewelacja. Zainteresował mnie Camirelli.
OdpowiedzUsuńA ja już sama nie wiem, ostatnio zupełnie mnie do kryminałów nie ciągnie. Czytuję różne recenzje, opisy fabuły brzmią podobnie, recenzje brzmią podobnie, ale może to ja jestem marudna i zblazowana :(
OdpowiedzUsuń"Wycieczkę do Tindari" czytałam, teraz czaję się na "Pani komisarz nie znosi poezji"
OdpowiedzUsuńNo, ja trochę kryminałów przeczytałam w wakacje, został mi jeszcze najnowszy King oraz Lemaitre
OdpowiedzUsuńViv pamiętaj, że tego jest więcej ;)
OdpowiedzUsuń