O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

czwartek, 2 lutego 2012

Rzecz o prawie karnym

Jakiś czas temu odkryłam, że dobre książki popularnonaukowe, historyczne lub reportaże z zakresu kryminologii i kryminalistyki podobają mi się równie bardzo, co dobre kryminały. Dlatego gdy tylko trafiam na coś z szeroko pojętego gatunku true crime, chwytam za to pazurami i nie puszczam. „Przestępstwo” Ferdinanda von Schiracha wypatrzyłam na półce w księgarni chyba na początku listopada ubiegłego roku, i „dyskretnie” wskazałam mojej przyjaciółce na okoliczność zbliżających się urodzin. I był to zdecydowanie jeden z najlepszych prezentów, jakie dostałam.

„Przestępstwo” to niewielki zbiór opowiadań (czy może należałoby powiedzieć: reportaży?; może zapisków?) autorstwa niemieckiego adwokata. Von Schirach opowiada w nim o najciekawszych przypadkach ze swojej wieloletniej praktyki prawniczej. Niektóre  z nich są zabawne, niektóre przerażające, jeszcze inne tajemnicze. Niesamowite były dla mnie zwłaszcza sposoby, jakie stosował sam autor, jak również oskarżeni i świadkowie, by przedstawić morderstwo w innym, lepszym świetle i tym samym uchronić się od kary. Bohaterami tych opowiadań są ludzie  z różnych warstw społecznych: od japońskiego biznesmena, przez rodzinę przestępców, po prostytutkę, i to właśnie na nich i na ich losach skupia się autor. Z całej książki, moim zdaniem, wyziera przekonanie, że przestępstwo nie bierze się tylko z psychiki sprawcy, ale często również z sytuacji, że wiele rzeczy mogłoby się potoczyć inaczej, gdyby nie niefortunny układ zdarzeń. Jak również i to, że prawdziwym jest powiedzenie: „Prawo jest jak płot. Wąż się prześlizgnie, tygrys przeskoczy, a bydło nie rozłazi się tam gdzie nie trzeba”. Trochę smutne.

Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, choć zdarzają się dosyć krwawe opisy, toteż nie polecam jej osobom o słabych nerwach. Zdecydowanie zaś polecam tym, którzy interesują się kryminologią, i którzy chcieliby zrozumieć, jak działa prawo.

Moja ocena: 5,5/6

3 komentarze:

  1. Oj, tak, von Schirach jest mocny! A najlepsze jest to, że absolutnie autentyczny... Życie pisze jednak najlepsze scenariusze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, takie opowieści dziwnej treści na czasem na zajęciach opowiadają adwokaci i sędziowie, że nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. :D

      Usuń
  2. Może i nie należę do tych, co są posiadaczami mocnych nerwów, ale książkę przeczytałabym z wielką ochotą. :)

    OdpowiedzUsuń