Są książki, które się
pochłania.
Są książki, które
pochłaniają czytelnika.
Ten chyba jeden z najsłynniejszych cytatów z książki Marii
Pruszkowskiej „Przyślę panu list i klucz” jest prawdopodobnie najlepszą
recenzją, jaką można tej książce napisać. Bo zaraz po tym, jak przybyła do mnie
z Poznania – w tym miejscu składam głębokie i pełne uszanowania i wdzięczności
podziękowanie dla Renaty, która umożliwiła mi tę fascynującą lekturę, i która
zgodziła się posłać swoją ulubioną książkę, której nie sposób dostać nigdzie,
na drugi koniec Polski do obcej osoby – są jeszcze tacy ludzie na świecie! –
otóż, kiedy już książka przybyła do mnie z Poznania, Paulinka, niepomna na egzamin z
Bardzo Ważnego Przedmiotu, przystąpiła do natychmiastowej konsumpcji, która
zakończyła się po jakiś 4 godzinach przekrwionymi oczyma i westchnieniem
człowieka, który po tygodniu na pustyni dorwał się w końcu do sadzawki z wodą,
wychłeptał ile się dało, a teraz z rozrzewnieniem wspomina tą chwilę ulgi,
kiedy zaczynał pić…
A teraz stoję przed wyzwaniem napisania recenzji tej książki
i to już jest spory problem. Bo jak tu dobrze wyrazić, że coś jest idealne, i
nie uszczknąć ani odrobiny z tego ideału. I jak nie powielić tego, co już tylu
przede mną napisało? Że to po prostu dobre jest.
Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że większość z Was już
ją czytała, a jeśli nawet nie, to czytała zapewne masę jej recenzji. Z tego co
się orientuję, wszystkie entuzjastyczne. Wszystkie zachęcające. Wszystkie
odsyłające do tej obowiązkowej lektury dla każdego „maniaka czytania”, jak to w
dedykacji określiła autorka. Wróć, jak Nas w dedykacji nazwała autorka. Bo to
jest książka o nas i dla nas – maniaków, książkoholików, bibliofilów,
perwersyjnych wielbicieli słowa pisanego, literackich oszołomów. W skrócie
pisząc (zgodnie z regułami sztuki pisania recenzji) – „Przyślę panu list i
klucz” to opowieść o czytającej rodzinie. Tata czyta, czytają córki, czyta
przekabacona w końcu mama, czytają wujowie, czytają kuzynki. I to czytają
pasjami, nagminnie, wszystko jak leci, codziennie. To właściwie pochwała
czytelnictwa i wszystkiego, co z nim związane. Czytanie przy jedzeniu. Czytanie
na wakacjach. Trudny wybór lektury do pociągu. Wczuwanie się w postacie, o
których się czyta. Turnieje z wiedzy o twórczości Sienkiewicza. Niezrozumienie
otoczenia, kiedy chce się swoją pasją zainteresować innych. Osamotnienie, kiedy
skończy się genialna książka genialnego autora, a następną ojciec przywiezie
dopiero za tydzień… Któż z nas tego nie zna, moi drodzy? Kto z nas nie płakał
chociaż raz nad niedolą bohatera literackiego? Kto nie okazał się gburem, gdy
zamiast nawiązywać interakcje z otoczeniem zagłębiał się w lekturę? Kto z nas…
a z resztą. Mogłabym opowiedzieć Wam całą książkę, ze szczegółami, a wy i tak
musicie to przeczytać, aby poczuć klimat. Musicie, to jest wasz książkowy
obowiązek. Wszystkie postacie literackie patrzą na Was, toteż ich nie
zawiedźcie.
Podsumowując, pragnę, jak rzesza blogerów przede mną,
wyrazić dziki wręcz entuzjazm i absolutną zachętę do sięgnięcia po „Przyślę
panu list i klucz”. Wierzę, że się wam spodoba. Wróć, wiem, że tak.
Moja ocena: 6/6
Maria Pruszkowska „Przyślę panu list i klucz”
Wyd. Morskie
Gdańsk 1972
Książka przysłana mi przez Renatę i piękna poznańska pocztówka :) Dziękuję! |
Po tym co napisałaś czuję ,że muszę przeczytać, gdyż niestety do tej pory nigdy na ten tytuł nie wpadłam .Mam nadzieję,że moja biblioteka ją ma.
OdpowiedzUsuńKurczę, a ja nawet nie słyszałam o tej książce - muszę ją przeczytać! Może jest w mojej bibliotece, ostatnio same skarby w niej znajduję.
OdpowiedzUsuńW mojej osiedlowej, niestety nie było, ale tam często nie ma dobrych rzeczy, toteż się nie dziwię. Ale na pewno warto poszukać :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, spotkać się z tą książką w blogosferze bardzo łatwo. O wiele gorzej jest ze znalezieniem egzemplarza do przeczytania :/ Mam na nią chęć już od pewnego czasu, ale jest naprawdę trudno dostępna. A na allegro (moje pierwsze źródło zaopatrzenia w starsze książki) cena jest zabójcza :/
OdpowiedzUsuńCudowne! Książki nie czytałam, poczułam z miejsca ukłucie wstydu, a w dodatku moje serce zaczęło krwawić obficie na wieść, że nie tylko jest dobra, ale w dodatku nieosiągalna... I to lektura obowiązkowa dla perwersyjnych czytaczy!...
OdpowiedzUsuńWobraź sobie jak mnie krwawi, bo muszę oddać prawowitej właścicielce. A książka jest z gatunku tych, które się najchętniej czytałoby w kółko...
UsuńRany, ja też pierwsze słyszę o tej książce.
OdpowiedzUsuńMotto na początku - świetne:)
Kurczę, sama pewnie nie spojrzałabym dwa razy na tę książkę, ale Twój dziki entuzjazm mnie przekonuje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
No popatrzcie, byłam święcie przekonana, że zostałam jedyna na blogowym świecie, która tego jeszcze nie przeczytała, a tu widzę rzesze nieuświadomionych. Mogę was pocieszyć, że po dobrze zaopatrzonych bibliotekach się zdarzają, niestety u mnie w wojewódzkiej nie da się za bardzo zamówić, trzeba polować i mieć szczęście...
OdpowiedzUsuńJa też należę do tych osób, które o książce słyszały, a nie czytały... W mojej bibliotece nie ma tej książki, ale udało mi się zaopatrzyć w ebooka, tak więc niedługo przeczytam :)
UsuńKoniecznie!
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się książka podobała! :-)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo, radochę mi sprawiłaś olbrzymią. Dzięki! :)
UsuńPrzeczytam obowiazkowo, juz sie w niej zakochalam po samej recenzji ;-)))).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w najbliższym czasie będzie jakieś wznowienie, bo nie wyobrażam sobie życia bez tej książki na dłuższą metę...
UsuńJa trochę nie na temat, ale zastanawiam się, jak zapatrujesz się na majową trójeczkę.
OdpowiedzUsuńA zaliczysz mi powyższa pozycję jako klasyka polska? Bo wtedy mam dwa na trzy :D
UsuńBiję się pokornie w piersi, bo nie słyszałam nigdy o tym tytule. Czuję jednak, że jako "perwersyjny wielbiciel słowa pisanego" (bardzo spodobało mi się, nie wiedzieć czemu, to określenie :P) muszę ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj, zwłaszcza, że z tego co pamiętam, szukałaś kiedyś książek o książkach, prawda? No to lepiej nie można trafić ;)
Usuń