Kolejny miesiąc zakończony, toteż czas na małe podsumowanie.
W kwietniu przeczytałam 7 książek: dwie w ramach wyzwania
Trójka e-pik (Cafe Szafe i Rubio) oraz jedną w ramach wyzwania Z
półki (Raj). Sześć tytułów, z którymi
się zapoznałam, przeszła moje najśmielsze oczekiwania i trudno byłoby mi wybrać
Książkę Miesiąca, gdybym musiała to zrobić. Zarówno Tatami kontra krzesła, jak i Zapiski
z wielkiego kraju okazały się genialną podróżą w dwóch diametralnie różnych
kierunkach, Raj był najlepszą do tej
pory przeczytaną przez mnie książką Lizy Marklund, i jednym z najlepszych
szwedzkich kryminałów, jakie znam. Zapasy
z życiem były długo przez mnie oczekiwaną „ambitniejszą literaturą’ – czyś,
co nie tylko opowiada jakąś historię, ale również każe się zastanowić nad
pewnymi sprawami. Jedna z przeczytanych w tym miesiącu książek (Smak chwili) zrobiła na mnie przeciętne
wrażenie, ale bardziej ze względu na zmęczenie materiału, niż na samą książkę.
I wreszcie ostatnia – Rubio –
zasłużyła zdecydowanie na miano najbardziej dennej powieści 2012 roku, i
chociaż za wcześnie jeszcze na takie deklaracje, to mam nadzieję, że tak już
pozostanie, do drugiej takiej beznadziejnej powieści po prostu nie zniosę.
Kwiecień był pierwszym miesiącem, kiedy nie udało mi się
ukończyć całkowicie wyzwania Trójka e-pik, nie przeczytałam bowiem horroru.
Jednak natłok zajęć i nauki spowodował, że wolałam wybierać książki, których
czytanie sprawi mi przyjemność i pozwoli mi odpocząć, zamiast męczyć się z
czymś czego nie lubię. Kwiecień i najbliższe miesiące ogłaszam czasem czytania
rekreacyjnego!
Równie żałośnie poszło mi w drugim wyzwaniu – Z półki, w
ramach którego przeczytałam tylko jedną książkę. Jeśli się nie poprawię, to nie
uda mi się osiągnąć zakładanego 4 poziomu, czyli 16 własnych książek.
Dumna natomiast jestem z tego, że udało mi się osiągnąć
pewien postęp w kwestii niekupowania książek. Po poprzednich miesiącach, kiedy
przynosiłam do domu po 10 tomów i więcej, kwiecień zakończyłam z niewielkim
wynikiem 3 – z czego tylko jedna książka dla mnie, a dwie na prezent więc się
nie liczą ;). Mam nadzieję utrzymać ten trend i odkopać się w kwestii czytania
własnych książek, które następnie planuję częściowo chociaż wysłać w świat (i
zrobić miejsce na nowe ;D).
Planów czytelniczych nie lubię, gdyż w tym miesiącu czekają na mnie dwa potężne egzaminy z procedur cywilnej i administracyjnej, dlatego zamiast w zagraniczna literaturę, dam nura w rodzimą twórczość legislacyjną. Trzymajcie zatem kciuki!
A zdjęcia zrobiłam niedaleko mojego domu, w środku milionowego miasta, jedną noga w Nowej Hucie - mówię Wam, jak to oszałamiająco pachniało!
I tak sporo przeczytałaś.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia są świetne.
Dziękuję!
UsuńMarklund górą!:-)
OdpowiedzUsuńPiękne te drzewka...
Nawet w mieście można znaleźć jakieś urokliwe miejsca :)
UsuńMarklund rules! :D
Zdjęcia są przepiękne. Zastanawiałam się czy sama je robiłaś. Chciałabym je zobaczyć na żywo :)
OdpowiedzUsuńMyślę ze maj i u mnie będzie ciężki w czytaniu. Na przełomie będę miała dwa egzaminy w czym jeden naprawdę tragicznie ciężki. Nie wiem jak będę stała z czasem na czytanie dla przyjemności, więc pociesz się że nie jesteś jedyna.
Dziękuję, sama robiłam :) Akurat miałam przy sobie aparat, wracałam do domu po męczącym dniu, w ogóle zamyślona, nagle poczułam, że coś ślicznie pachnie, ponoszę wzrok a tu takie drzewka. Takie małe niespodziewajki życia codziennego :)
Usuń