O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

wtorek, 29 maja 2012

Powrót do Barcelony


Barcelona jest od niedawna moim prywatnym rajem na ziemi. Do tego raju przenoszę się z każdą wolną chwilą, niestety nie zawsze czas i fundusze pozwalają na fizyczne obcowanie ze stolicą Katalonii. W takich chwilach ludzkości z pomocą przychodzi literatura. Tak, dobra książka potrafi zabrać nas w odległe miejsca równie szybko i skutecznie, co Boeing. I taką książką niewątpliwie jest „Włada Barcelony” Chufo Llorensa.

Ta monumentalna powieść historyczna (ponad 700 stron!) przenosi czytelnika do XI-wiecznej Barcelony, jednego z najważniejszych miast portowych w basenie Morza Śródziemnego, ale i liczącego się ośrodka miejskiego, którego wpływy sięgają praktycznie na cały Półwysep Iberyjski. Już na wstępie poznajemy głównych bohaterów powieści, których losy będziemy mogli poznać już do końca (ich lub książki). „Władca” dzieli się na krótkie rozdziały, dzięki którym możemy śledzić opisywane wydarzenia z perspektywy kilku wiodących postaci – raz władców, innym razem zwykłych śmiertelników. Poznajemy zatem przede wszystkim Almodis z Marchii – kobietę piękną i silną, jednego z najzdolniejszych polityków, jakich widziała Katalonia, oraz jej ukochanego – Ramona Berenguera I, których połączy zakazana miłość, i którzy wbrew wszelkim prawom ludzkim i boskim poprowadzą to piękne miasto – ku zgubie czy ku potędze? Przekonajcie się sami. Jednocześnie poznajemy młodego chłopca, Martiego Barbany, który do Barcelony przybywa praktycznie bez grosza przy duszy, i dzięki otrzymanemu spadkowi, wiernym przyjaciołom i niewątpliwej smykałce do biznesu w ciągu kilku lat urośnie na jednego z czołowych obywateli miasta. Losy tych trzech postaci przeplatać się będą przez całą powieść, tworząc nie tylko niesamowitą historię ludzi ambitnych i odważnych, ale i panoramę stosunków panujących w Europie w XI wieku.
Groby Almodis i Ramona Berenguera I - bohaterów powieści

„Władca Barcelony” oferuje praktycznie wszystko, czego potrzeba dobrej powieści historycznej – fascynujące losy bohaterów zespolone w jedno z wydarzeniami politycznymi, dyplomacja przeplatana wojnami, miłość, zdrada, ambicja, odwaga, przebiegłość, nikczemność, ale i wierność przyjaciołom i ideałom – a wszystko to na barwnym tle Barcelony, gdzie bycie Obywatelem znaczy więcej, niż bycie bogatym. Autor z detalami odtworzył społeczeństwo ówczesnej Katalonii, jego problemy i jego chwałę, stworzył pełnokrwiste postacie, o których czasem trudno powiedzieć, czy je lubimy, czy nienawidzimy, ale jedno wiemy na pewno – nie można obok nich przejść obojętnie. Czytelnik z zaciekawieniem śledzi postępy Almodis na jej drodze do potęgi, a jednocześnie gorąco kibicuje Martiemu w jego staraniach, by z chłopca znikąd stać się mężczyzną z Barcelony. Obok tych dwóch charyzmatycznych postaci przewijają się dziesiątki innych, które mimo, iż nie pierwszoplanowe, są równie śmiało i szczegółowo odmalowane. Jest i sprytny bankier Baruch Benvenist, i porywczy syn hrabiego Pedro Ramon, i władcza, wiekowa hrabina Ermesenda z Carcassone, i młoda, słodka Laia, i rozsądna Ruth, i nikczemny Bernat Moncusi (niech go piekło pochłonie!), i dobroduszny ojciec Llobet, i sprytny karzeł Delfin.

W tej powieści nic nie jest przypadkowe, nic nie jest na wyrost, każda, nawet najdrobniejsza informacja ma kolosalne znaczenie dla całej fabuły. Autor niejako mimochodem zamieszcza też szereg ciekawostek dotyczących tamtych czasów. Chociaż nieraz naciąga fakty, robi to tylko w celu uczynienia akcji powieści jeszcze bardziej fascynującą i spójną. Bohaterowie stają przed wieloma przeciwnościami losu, nieraz wychodząc obronną ręką z najcięższych tarapatów, ale i ulegających problemom które ich spotykają. Fabuła jest dynamiczna, do samego końca czytelnik nie przeczuwa, jak ta historia się skończy. Dlatego warto zabrać się za tą powieść, gdy ma się dużo czasu, gdyż w natłoku zdarzeń trudno jest się oderwać od lektury, a po przerwie, z powodu wielowątkowości, trudno wgryźć się powrotem. Jednak warto, naprawdę warto sięgnąć po „Władcę Barcelony”, by choć na kilka godzin przenieść się w niezwykłe czasy średniowiecza i poprzez karty książki pooddychać śródziemnomorskim powietrzem. A już czytanie tej powieści z samej Barcelonie to jak jeść tort Sachera w Wiedniu. :)


Książka została przeczytana w ramach majowego wyzwania Sardegny Trójka e-pik (chociaż to oszukaństwo z mojej strony, bo książkę zaczęłam czytać w marcu).



Moja ocena: 5/6

Chulfo Llorens „Władca Barcelony”
Wyd. Albartos
Warszawa 2009

15 komentarzy:

  1. Och, uwielbiam dobre powieści historyczne i już nie mam żadnych oporów przed sięgnięciem po tę powieść:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna w kolejce jest "katedra w Barcelonie" - sprawdzę, czy też jest taka dobra :)

      Usuń
  2. Lubię książki o Barcelonie! Ta również mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A znasz jeszcze jakieś dobre książki o tym mieście?

      Usuń
  3. Piękna okładka, piękne kulisy, ale te 700 stron, i to w dodatku powieść historyczna - szczerze mówiąc, dla mnie to byłoby prawdziwe wyzwanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pikuś czytać... wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy odkryłam, iż moja siostra to przytargała samolotem przez całą Europę do tej Barcelony...

      Usuń
  4. Nie ma się co stresować, że książka zaczęta w marcu. Liczy się kiedy ukończona :) dzięki za udział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziękuję za mobilizację, aby skończyć :)

      Usuń
  5. Lubię powieści historyczne. O Barcelonie wiem niewiele (żeby nie napisać, że praktycznie nic;) Więc chyba dobrze byłoby to zmienić, czytając właśnie "Władcę Barcelony". Niestety w mojej bibliotece nie ma tej książki. Jeżeli znajdę ją gdzieś indziej i będę miała trochę czasu na lekturę, pewnie pożyczę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Faktycznie, można się sporo dowiedzieć o tym pięknym mieście, i w ogóle o miastach w średniowieczu :)

      Usuń
  6. Viv, co do P.D. James to oprocz cyklu o przygodach inspektora Dagliesha jest drugi, co najmniej rownie dobry, w ktorym detektywem jest Cordelia Gray. Pierwszym tomem jest "Nie dla kobiety", w Polsce wydali dwa tomy tego cyklu (nie wiem, czy w ogole jest wiecej).
    To moze "Nie dla kobiety" bedzie dostepne w bibliotekach? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za info :) Ale myślę, że i tak kupię sobie "Zakryjcie jej twarz" - widziałam dziś za 12 zł. - tak w charakterze nagrody na egzamin :)

      Usuń
  7. Twoja recenzja mnie zachęciła do przeczytania ksiązki mimo iż raczej juz nie czytam książek historycznych.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, historia tam jest bardzo w tle, na pierwszym i drugim planie króluje wymyślona fabuła, która jednak jest niesamowicie wciągająca! Mam nadzieję, że ci się spodoba :)

      Usuń