O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

wtorek, 10 lipca 2012

Kryminał krakowski


Kryminał „Morderstwo tuż za rogiem” przeczytałam w ramach moich podróży po całej Polsce. Jakoś tak wyszło, że zanim zabrałam się za kryminalny Kraków, odwiedziłam parę innych miast, dzięki czemu jednak mam teraz całkiem niezłe porównanie polskich powieści z tego gatunku.

Na osiedlu Wola Duchacka w Krakowie znaleziony zostaje martwy mężczyzna. Patolog stwierdza, że przyczyną zgonu było dotkliwe pobicie. Sam zmarły okazuje się wkrótce być lokalnym bezdomnym, zamieszkującym pobliski barak. Śledztwo prowadzi komisarz Marcin Bartnik oraz podkomisarz Zbigniew Niwiński. Początkowo podejrzenia padają na chuliganów, który dla rozrywki mogli poturbować napotkanego przypadkowo menela. Jednak szczegółowe śledztwo powoli odkrywa przed policjantami tożsamość zabitego, która mogła mieć wpływ na jego losy, ze śmiercią włącznie. Po drodze oczywiście napatoczą się różne błędne wątki, ale w ostateczności morderca zostaje zatrzymany. Trochę się wprawdzie spodziewałam, kto będzie mordercą, ale nie zepsuło mi to przyjemności z lektury. Bardzo miło jest przy pomocy książki poruszać się po znanych sobie okolicach, zwłaszcza, że autorka nie tylko zabiera nas do centrum Krakowa i na wspomnianą Wolę, ale i trafia między innymi na bliską mi mieszkaniowo ulicę Młyńską, a nawet do znanego mi bloku, a to już robi olbrzymie wrażenie. Podobali mi się również prowadzący śledztwo policjanci, prezentujący dwa skrajne typy, które jednak świetnie się uzupełniają, i których nie sposób nie polubić.

Jednak trudno o ideał, więc i pani Małopolskiej zdarzyły się potknięcia.

Powieść zawiera w sobie sprzeczność, powiedziałabym, stylistyczną. Z jednej strony autorka tworzy przekonującą i wciągającą intrygę kryminalną, oraz ciekawe postacie.  Z drugiej zaś – potrafi w jednym rozdziale wykorzystać wiedzę podręcznikową jak pisać książki, i w związku z tym niektóre fragmenty są pisane jakby według jakiegoś schematu żywcem wziętego z wzorów wypracowań, by po chwili umieścić w powieści elementy, które nijak nie pasują i niejako silą się na oryginalność. Kiedy coś ciekawego się dzieje, fabuła leci sobie sama i wciąga czytelnika, a gdy mamy chwilę zastoju, autorka serwuje czytelnikowi jakiś ciężkostrawny fragment, którego nie da się kupić nawet po pół litry wódki bez zakąsek. Szczególnie nie przekonały mnie fragmenty, kiedy główny policjant prowadzący śledztwo streszcza dotychczasowe osiągnięcia w śledztwie swojej licealnej nauczycielce. Rozumiem, trzeba jakoś czytelnika wprowadzić w temat, ale nie wyobrażam sobie, że po 10 latach spotykam swoją byłą nauczycielkę i mówię  „O, dzień dobry, wczoraj znalazłam trupa bezdomnego (i tu następuje raport o tym, co denat miał na sobie i w kieszeniach)”. W ogóle postać pani Leonii (owej nauczycielki) która pozuje na pannę  Marple, zupełnie do mnie nie przemówiła. Książka jest naprawdę dobra, ale mistrzostwo to to nie jest, toteż lepiej by było, gdyby pani Małopolska trzymała się chwytów klasycznych, gdyż dobrze napisany klasyczny kryminał zawsze jest jednak lepszy od usilnie nowatorskiego.

Mimo tych niedostatków kryminał jako kryminał trzyma poziom i warto po niego sięgnąć, kiedy ma się ochotę na coś lżejszego, bo czyta się to naprawdę dobrze. A i obraz Krakowa jaki autorka tu prezentuje, zachęca do wybrania się na spacer to tym wspaniałym mieście.

Moja ocena: 4,5/6

Zofia Małopolska „Morderstwo tuż za rogiem”
Wyd. Prószyński i S-ka
Warszawa 2011

13 komentarzy:

  1. Ja mam jednak wysokie wymagania co do powieści kryminalno - sensacyjnych, czuję, że książka by mnie momentami irytowała przez niedociągnięcia, o których piszesz, tak więc bez żalu sobie daruję:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przez pierwsze kilkadziesiąt stron trochę denerwowała ta książka, później się wciągnęłam, ale fakt, nie stracisz wiele jeśli jej nie przeczytasz :)

      Usuń
  2. Gatunek nie dla mnie, choć z chęcią wybrałabym się w literacką podróż po Krakowie. Do tej pory miałam okazję poruszać się po tym mieście jedynie przy czytaniu trylogii Kuzynek A. Pilipiuka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do podróży po Krakowie to polecam książki o Kacprze Ryxie. Co do współczesnego Krakowa, to jest jeszcze kilka kryminałów, ktorych nie próbowałam, więc na razie się nie wypowiem. Są też książki pani Macios, takie w typie "Bridget Jones" nad Wisłą, ale całkiem fajnie napisane.

      Usuń
    2. Akurat Kacpra... też czytałam, choć dawno i tylko jedną część. Bardzo mi się podobała, od pewnego czasu zbieram się za kolejne części :)

      Usuń
  3. Nie słyszałam o tej książce ale mam podobne odczucia co Isadora. Nie jestem do końca przekonana choć ten Kraków kusi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wcześniej nie słyszałam, pożyczył mi Oisaj. Może niepotrzebnie tak zniechęcałam, bo naprawdę, 200 stron na 300 jest naprawdę dobre, może, jeżeli będzie kontynuacja, pani Małopolska trochę podszkoli warsztat i będzie prawdziwa uczta literacka, bo potencjał jest.

      Usuń
  4. Mysle, ze dam sie skusic, ja jestem dosc tolerancyjna, jesli chodzi o kryminaly :-).

    A Ryx to gdzie jest, u jakiego autora? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o tego autora: http://lubimyczytac.pl/autor/19042/mariusz-wollny, do tej pory wydał cztery tomy "Kacpra..."

      Usuń
    2. Mariusz Wollny :)

      Ja przeczytałam ten kryminał w dwa dni, gdyby był zły, to pewnie bym rzuciła w kąt. Po prostu ma pewne irytujące wstawki, które rzecz naprawdę interesującą psują. Więc myślę, że się nie zawiedziesz :)

      Usuń
  5. Ze wszystkich kryminalistycznych polskich nazwisk chyba Matuszewska najmniej mnie kusi, no i okazuje się, że pewnie bym ją rzuciła w kąt, z tego co piszesz. Skoro jednak jest potencjał, to poczekam sobie spokojnie, może pojawią się nowe, lepsze dzieła:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że bohaterowie są na tyle fajni, że można by ich jeszcze wykorzystać w słusznej sprawie. Z resztą, to jest ciekawe, że obaj śledczy prowadzą oddzielne śledztwa, a potem podsumowują swoje działania. Nie ma tu klasycznego one man show. Gdyby tylko nie ta przeklęta pani Leonia, to byłby majstersztyk :D

      Usuń