Dziś trochę nietypowa książka gości na moim blogu – cóż,
recenzje utworów poetyckichi rzadko się tu pojawiają, z bardzo prozaicznego
powodu – nie potrafię o nich pisać. Dziś jednak się przemogę i umieszczę parę
słów o uroczej książeczce, która wpadła w moje ręce w niedzielę na spotkaniu
biblionetkowym w Katowicach.
Wisława Szymborska zawsze kojarzyła mi się z osobą z dużym
poczuciem humoru i lekko ironicznym spojrzeniem na świat. Ale nawet ja nie
spodziewałam się aż takiego dowcipu i dystansu, jaki wypływa z „Rymowanej dla
dużych dzieci”. Książeczkę rozpoczynają limeryki,
jak pisze poetka, terytorialne. Nic mądrego niestety nie potrafię o nich
napisać, gdybym to zrobiła, to niechybnie a) wykazałabym się ignorancją i
okryła hańbą, b) i tak nie oddałabym zawartości humorystyczno-stylistycznej
tych małych cudeniek. Tylko milczenie pozwoli mi nie okryć się dyshonorem.
Dalej mamy moskaliki.
Prosty przepis na moskalik wyglądałby tak: bierzemy jakąś nację inną od
polskiej, następnie przywołujemy cudzą wypowiedź na temat tejże, a kończymy
krzywdą takiej osoby pod wybranym kościołem, kruchtą, kaplicą,kolegiatą,
kapliczną, studnią itp. Taki prosty przepis jednak nie wypali, tak samo jak
zwykły mugol eliksiru nie uwarzy, bo jeszcze trzeba mieć TALENT. Wtedy wygląda
to na przykład tak:
Kto powiedział, że
Łotysze
Używają ludzkiej mowy,
Z listy zdrowych go
wypiszę
Pod murami
Częstochowy.
Lepieje najlepiej
określić jako anty-reklamę. Jest to poetycki sposób ostrzegania braci w
podróży, którzy po nas nastaną w danym przybytku, o ubogiej a niebezpiecznej
ofercie gastronomicznej. Trochę przypominają borejkowe „kto mlaszcze, dostanie
w paszczę”, ale muszą się obowiązkowo zaczynać od „lepiej”. Przykład:
Lepiej w domu zjeść konserwę,
Niż mieć tutaj w życiu
przerwę.
Było o jedzeniu, musi być o napitkach. O tym traktują odwódki, krótkie utwory literackie
inspirowane alkoholem i jego skutkami dla organizmu.
Od Martini potencja
mini.
Altruitki
przypominają slogany reklamowe. I słusznie, gdyż narodziły się pod auspicjami reklamy
makaronu. Nazwa bierze się stąd, że dwuwierszyki te nawołują do zrobienia
czegoś samemu, miast naprzykrzać się bliźnim. Ot, chociażby:
Oszczędź znoju biednej
matce
Sam zrób sweter na
odsiadce.
Warta wzmiankowania jest również Galeria Pisarzy Krakowskich,
z moim ulubionym przykładem (dam głowę, że już na którymś blogu cytowanym):
Tu Czesław Miłosz – chmurna
twarz.
Klęknij i odmów „Ojcze
nasz”.
Poetka zamieściła tu również dziełka wolnostojące, oraz
element epicki – podsłuchane wypowiedzi, produkowane przez kogoś innego
bynajmniej nie z myślą o dalszej publikacji. Cała rzecz jest przepięknie
wydana, uzupełniona wyklejankami pani Szymborskiej – można powiedzieć, że
robiła Kwejka jeszcze zanim ten się narodził. Na końcu zaś czytelnik zachęcony
jest do działalności własnej, inspirowanej (lub nie) zawartością książeczki.
Całość jest tak pełna uroku, że można ją polecić każdemu, tylko ma choć trochę
humoru we krwi. Gdy natraficie na „Rymowanki” – koniecznie pożyczcie! Gdy nie
macie pomysłu na prezent – już macie! Kupić, pożyczyć, zabrać, przepisać,
czytać przez ramię – wszystko, byle się tylko zapoznać!
Moja ocena: 6/6
Wisława Szymborska Rymowanki
dla dużych dzieci
Wyd. a5
Kraków 2003
Świetne, chyba poszukam. Czytałam Biografię Szymborskiej "Pamiątkowe rupiecie" i tam były zamieszczone m.in. limeryki. Genialna kobieta i to poczucie humoru. Teraz już nie ma takich ludzi, dowcip + inteligencja + talent.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Jeszcze bym dodała umiejętność obserwowania świata :)
UsuńTen tomik jest po protu genialny... Pochłonęłam go w parę minut, podczas przerwy na praktykach, i tak bardzo mi się podobał, że zapragnęłam mieć go na własność :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam w pociągu między Katowicami a Krakowem, przez drugą połowę podróży nie wiedziałam czy kontemplować to, czy zacząć czytać coś nowego :D
UsuńJeśli można to chętnie pożyczę. W zamian proponuję Jak robić przekręty Rusinka
OdpowiedzUsuńTo jest książka pożyczona, toteż muszę najpierw zapytać o pozwolenie właścicielkę. Ale jesteśmy w kontakcie :)
UsuńNiezależnie od tego polecam się z Rusinkiem :)
UsuńJa na Rusinka jestem jak najbardziej na tak, ale dopiero, kiedy uporam się choć częściowo ze stosem :D
UsuńAltruitka mi się spodobała:-) Ech, żeby takie talenty w reklamie zatrudiać, toby człowiek nie potrzebował pilota...
OdpowiedzUsuńPonoć takie inteligentne reklamy nie są wcale skuteczniejsze, bardziej opłaca się zrobić te idiotyczne z profesorem farmacji i matką zatroskaną o plamy z buraków na dziecięcym ubranku. Takie talent nawet jeśli są, to rzadko wykorzystywane :(
UsuńRewelacja, usmialam sie :-)))))))))))).
OdpowiedzUsuńBtw. nie recenzuje poezji dokladnie z tych samych powodow ;-).
To widzę, że nie jestem sama :)
UsuńCudne!
OdpowiedzUsuńWłaśnie oddałam w niedzielę tę książkę, trafiła do Ciebie, szybciutko ją widzę, opisałaś! :)
Bo też króciutka jest :) Ale mimo to - wagi ciężkiej :D
UsuńZ wielką chęcią przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńJa rozdzielam poezję Szymborskiej od jej osoby, gdyż bynajmniej nie miałam okazji poznać jej z pozytywnej strony. Wręcz przeciwnie - wydała mi się osobą zarozumiałą, nadętą. Ale jej poezję uwielbiam!
OdpowiedzUsuń