Chyba największy zachwyt związany z Kapuścińskim przeżyłam w
pociągu relacji Montserrat – Barcelona. Pociąg oczywiście pełen turystów,
hiszpańskich i zagranicznych. Po jednej stronie przejścia – trójka Polaków, po
drugiej Francuzi i Hiszpanie, między nami rozwrzeszczana grupa nastolatków z Niemiec,
ale o wyglądzie typowo tureckim. Pasażerowie coraz to spoglądają na zegarki,
czy długo jeszcze będą musieli wysłuchiwać tych wrzasków? A może Niemcy wysiądą
wcześniej? Niektórzy próbują spać, jeden z Hiszpanów natomiast pogrążony jest w
lekturze. Co można czytać z takim zapałem, że nawet decybele wydobywające się z
gardeł naszych zachodnich sąsiadów nie były w stanie oderwać go od lektury? Podróże z Herodotem Ryszarda Kapuścińskiego,
przekład kataloński. Trudno o lepszy komentarz do sytuacji w pociągu!
Podróże z Ryszardem
Kapuścińskim to zbiór wspomnień o pisarzu i jego książkach, nietypowo
stworzony przez jego tłumaczy. Czemu nietypowo? Bo mimo, iż w tym temacie coraz
więcej się mówi, to wciąż tłumacz stoi gdzieś w cieniu, a jego starania są
niedostrzegane i niedocenianie. Daleko szukać nie trzeba – na tym blogu chyba
jeszcze nigdy nie pojawiła się wzmianka o tłumaczu – ale od dziś się to zmieni!
Tłumacze Kapuścińskiego okazują się na kartach tej książki
nie mniej barwni niż sam autor. Nie wiem, czy to jego literatura tak się im
udzieliła, czy też wyzwanie tłumaczenia jego książek mogły podjąć się tylko
osoby bratnie z nim duchem. Fakt, że opowieści z frontu tłumaczenia Cesarza, Imperium, Podróży z Herodotem i
innych zaciekawiają na równi z opowieściami Mistrza z wypraw do państw pogrążonych
w wojnie. W swoich tekstach dotykają różnych tematów, kwestii, problemów –
opowiadają, co najtrudniej było przetłumaczyć, ale i wspominają o trudnościach
stających na drodze do publikacji tych tłumaczeń. I to nie tylko w krajach
byłych (ówczesnych) demoludów, ale i na Zachodzie. Bo kto w USA będzie chciał
czytać reportaż napisany przez Polaka, który traktuje o Etiopii? Autorzy piszą
tez o swoich spotkaniach z pisarzem, o tych pierwszych i o dalszych,
pielęgnujących wieloletnie przyjaźnie. Niektórzy pisali o Mistrzu, inni o
człowieku. Wielu wspomina też jego małżonkę, Alicję. I, co ciekawe, większość z tych opowieści zahaczała
o Kraków.
Można by pisać długo o tej książce, jak i o samych dziełach
Kapuścińskiego. Ale najlepiej przeczytać ją samemu, w zaciszu domowym czy w
zatłoczonym autobusie. Bo do Kapuścińskiego zachęcać nie trzeba, do tego
tłumaczy – tak. Bo warto. Ja swoje Podróże z Herodotem odbyłam dzięki
uprzejmości przyjaciół, za co dziękuję z tego miejsca.
PS Właściwie przed przeczytaniem tej książki jedyne, co
zwróciło moją uwagę na temat tłumaczeń, to blog Agnieszki, która zamieściła
kilka nieprzetłumaczalnych słów niemieckich i dała nam jasno do zrozumienia,
jakie wojny musi prowadzić każdego dnia. Drugi tłumacz, który zaznaczył swoją
obecność, to Andrzej Polkowski, tłumacz Harrego
Pottera, który na końcu każdego tomu zamieszczał „Krótki poradnik dla
dociekliwych”, gdzie wyjaśniał, skąd takie a nie inne nazwy własne w powieści i
jak ciężko było je przetłumaczyć. Przed obojgiem pragnę teraz dygnąć –
kapelusze z głów!
Moja ocena: 6/6
Moja ocena: 6/6
Podróże z Ryszardem Kapuścińskim.
Opowieści trzynastu tłumaczy.
Red. Bożena Dudko
Tłumaczy – multum :)
Wyd. Znak
Kraków 2007
Pierwszy akapit - miodzio:-) Oto to, co się nazywa mianem multi-kulti...
OdpowiedzUsuńDzięki za ten wpis, dzięki za zwrócenie uwagi na niewielki wkład tłumacza w dzieło, dzięki za wzmiankę o mnie (ale dygać to już nie musisz:-)...
Nie muszę ale chcę :)
UsuńTak to czasem trzeba długich lat, żeby zwykły śmiertelnik dostrzegł co po niektóre rzeczy - mało się czasem nie zapowietrzymy, dyskutując o okładce czy autorze, a zapominamy o masie innych ludzi, dzięki którym książka wychodzi.
Faktem jest, że bardzo często jakość książki zależy od tłumacza. To przecież on nadaje książce kształt zrozumiały dla czytelnika danego kraju. A książkę bardzo chętnie przeczytam, Kapuścińskiego lubię i cenię i ciekawa jestem ludzi pracujących nad jego książkami.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym jest ta książka - dowiedziałam się z niej trochę więcej o translatorskim fachu, o rzeczach, których zwykle się nie myśli, kiedy czytamy książkę. Z drugiej strony - chyba to jest najlepsza pochwala tłumaczenia, kiedy nie rzuca się ono w oczy. Ale to moje zdanie :)
UsuńNie wiem czy uda mi się przeczytać tę książkę , ale chciałabym.
OdpowiedzUsuńPolecam się rozglądnąć, wyszła druga część z kolejnymi 14 opowieściami, muszę jej poszukać :)
Usuń