Hakan Nesser to jedno z nazwisk pojawiających się w
pierwszej piątce najbardziej popularnych obecnie na rynku szwedzkich autorów
kryminałów. Na chwilę obecną polski czytelnik może wybierać pomiędzy dwoma
cyklami kryminalnymi jego autorstwa – jeden opowiada o inspektorze Barbarrotim,
drugi zaś komisarzu Van Veeterenie. Mnie akurat wpadł w ręce pierwszy tom tego
drugiego cyklu, z czego się nawet ucieszyłam bo: raz – szwedzki kryminał jest
zawsze dobrym wyborem, gdy nie wiadomo, co czytać, dwa – o autorze słyszałam i
czytałam już wiele, wypadałoby zatem samemu spróbować.
Powieść, jak na szwedzki kryminał, nie jest szczególnie
rozbudowana. Rozpoczyna się wprawdzie dosyć ciekawie i nietuzinkowo, ginie
bowiem kobieta, zamknięta od środka w łazience, sekcja jednak wyklucza
samobójstwo. Podejrzanym jest jej małżonek, znajdujący się z nią w mieszkaniu, ten
jednak twierdzi, że nie pamięta, co się stało. Mimo pewnych wątpliwości, dowody
zebrane przez komisarza Van Veeterena pomagają w szybkim skazaniu mężczyzny.
Jednak coś, co miało by ć zakończeniem śledztwa, okazuje się dopiero początkiem
serii zabójstw.
Rozczarowanie na całej linii. Van Veeteren to jeszcze jeden
smutny, rozwiedziony pan w średnim wieku, który wszak mimo prywatnych niepowodzeń
w pracy śledczego okazuje się superherosem, który zawsze WIE, co i jak. Facet
zupełnie do mnie nie przemówił, nie wzbudził ani sympatii, ani antypatii, na
tle innych poznanych przez lata detektywów zlał się z tłem, a jego zdolności
śledcze pozwoliłyby mu co najwyżej przyrządzać kawę takim jak Poirot czy
Wallander. Nie poczułam też atmosfery typowej dla większości skandynawskich
kryminałów. Gdyby nie szwedzkie nazwiska, w ogóle zapomniałabym o pochodzeniu
czytanej książki i parę razy złapałam się na określeniu jej jako „niemiecka”, „angielska”
lub „amerykańska”. Również sama intryga, która zapowiadała się ciekawie, w
rezultacie okazała się dosyć płytka, jednowątkowa i przyozdobiona na końcu
niepotrzebnym dramatem a la Moda na
sukces.
O tym, że Nieszczelna
sieć nie jest tak zupełnie zła, świadczy fakt, że ją jednak doczytałam do
końca. Język jest lekki, fabuła prosta, a sama powieść średnio na jeża nie
długa, zatem uporałam się z nią szybko, i równie szybko o niej zapomniałam, aż
do dzisiaj. Spodziewałam się czegoś o niebo lepszego, jednak po tym pierwszym
tomie pewnie nie sięgnę po kolejne, a poważnie rozważę, czy dać szansę cyklowi
o Barbarottim. Warto?
Moja ocena: 3/6
Hakan Nesser Nieszczelna
sieć
Wyd. Czarna Owca
Warszawa 2012
O proszę, pasuje do majowego Pod hasłem :P
OdpowiedzUsuńCzytałam Nessera tylko "Człowieka bez psa"i bardzo mi się podobała, prawdziwy świetny kryminał
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAle to była książka kwietniowa :/ A już jej fizycznie nie mam i nie wiem, ile miała stron...
UsuńNessera czytałam "Rzeźniczkę z Małej Birmy" ale to ta seria o inspektorze Barbarottim - bardzo ciekawa lektura, której przyznałam dość wysoką ocenę.
OdpowiedzUsuńNawet za bardzo się nie interesowała innymi tytułami autora pod względem serii, a tu piszesz że są dwie.
Po Barbarottiego chętnie sięgnę i tobie polecam, a w wypadku tego cyklu to się jeszcze zastanowię.
Właśnie - sporo czytałam pochlebnych opinii o cyklu o Barbarottim, i żałuję, że nie zaczełam przygody z Nesserem od niego, bo Van Veeteren był słaby :/
UsuńKorci mnie przeczytanie jego książki i sprawdzenie czy mi się spodobają. Na pewno przeczytam : )
OdpowiedzUsuńMoże Twoje odczucia będą bardziej pozytywne niż moje :)
UsuńChętnie sprawdziłabym, jakie byłyby moje odczucia, bo lubię poznawać nowe rzeczy, a ostatnio mam ochotę na kryminały ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo ja jednak poleciłabym spróbować innych autorów, po co się zrażać...
UsuńRzadko sięgam po szwedzkie kryminały, właściwie tylko po "klasyków gatunku", więc na tego autora raczej nie starczy mi czasu.
OdpowiedzUsuń