O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

piątek, 16 maja 2014

W Wiedniu też potrafią mordować...

Relacja z Wiednia już się pisze, niestety, pogoda plus wczesne wstawanie plus dwa weekendy zajęte dają taki wynik, że głównie śpię. Czasem na stojąco. A ponieważ chcę, żeby to była fajna relacja, to pozwalam jej dojrzeć w mojej głowie. W charakterze zajawki wrzucam za to recenzję mojej wiedeńskiej lektury, przeczytanej w ramach kwietniowego Wyzwania Miejskiego.

Jesteśmy w Wiedniu cesarskim. Wiedniu Freuda, Wiedniu pierwszych automobili i początków fotografii. W Wiedniu zbrodniczym. W Volksgarten znalezione zostaje bowiem ciało młodej kobiety z wyższych sfer, leżące u stóp pomnika cesarzowej Elżbiety. Inspektor policji wraz ze swym pomocnikiem, korzystając z dobrodziejstw dopiero się rodzącej nowoczesnej kryminalistyki, usiłują dowiedzieć się, kim była ofiara, jakie było jej życie i stosunki z otoczeniem, i oczywiście – kto pozbawił ją życia. W ruch idą proszki daktyloskopijne, antropometria, fotografia, badanie treści żołądka… Przy tym ostatnim znaleziona zostaje figa. Ten owoc na krótko przed śmiercią spożyła zamordowana Dora. Tylko gdzie w Wiedniu można znaleźć świeżą figę?

Pierwsze kilka stron czytało mi się dosyć opornie, a to dlatego, że powieść jest napisana w bardzo
To u stóp tego pomnika znaleziono ciało ofiary
specyficzny sposób. Autorka używa bowiem czasu teraźniejszego. Nie nadaje też głównemu bohaterowi imienia, znamy go tylko jako Inspektora. Kiedy jednak przyzwyczaiłam się do tych odrębności, kryminał wciągnął mnie jak rzadko kiedy. Z fascynacją czytałam precyzyjnie sportretowany Wiedeń tamtych czasów, co i rusz odnajdując w opowieści znajome miejsca, po których spacerowałam dopiero co. Udało się też Jody Shields oddać niesamowitą atmosferę miasta, jednocześnie nowoczesnego i pełnego zabobonów i magii, zasiedlonego przez różne narodowości a jednak pełnego uprzedzeń do cudzoziemców. Ciekawym zabiegiem było również prowadzenie śledztwa jednocześnie oficjalnymi kanałami przez Inspektora, jak i nieoficjalnymi – przez jego węgierską małżonkę i jej angielską pomocnicę. No i sama fabuła – gęsta, pełna ślepych zaułków, chwilami przerażająca i mroczna, prowadząca do niejednoznacznego zakończenia…
Stadtpark - wiele ważnych dla fabuły wydarzeń będzie miało tutaj miejsce

Cienie Wiednia leżą u mnie na półce od wielu lat. Pierwszy raz próbowałam ją przeczytać, będąc w samym Wiedniu, ale nie miałam na czytanie za dużo czasu i szybko porzuciłam lekturę. Po raz drugi również zabrałam ją do stolicy CK Monarchii, ale i tym razem nie udało mi się jej przeczytać, jednak nadrobiłam to wkrótce po powrocie, kiedy wspomnienia były najświeższe. Dzięki temu lektura jeszcze bardziej na mnie działała, chociaż wierzę, że nawet bez dodatkowego wspomagania ta książka zrobi na Was wrażenie. Aż się zaczęłam zastanawiać, ile jeszcze takich perełek zalega na moich regałach?

Moja ocena: 4,5/5

Jody Shields Cienie Wiednia
Tłum. Łukasz Nicpan
Wyd. Świat Książki
Warszawa 2001

Książka przeczytana w ramach Wyzwania Miejskiego, Wyzwania z Półki, oraz Wyzwania Czytamy Kryminały.

5 komentarzy:

  1. Wszystko bardzo pięknie, ale ja i tak siedzę jak na szpilkach czekając na relację z Wiednia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To ciekawe odczucie, czytanie książki, której akcja dzieje się w mieście, które znamy albo odwiedzaliśmy :) Nie dziwie się, że ta lektura od razu nabrała dla Ciebie więcej smaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, czytanie w odpowiednim plenerze, albo chociaż o miejscu które się zna, to faktycznie zupełnie inne przeżycie, niż gdy się czyta o miejscu zupełnie obcym. :)

      Usuń
  3. Na okładce Klimt? Luuuubię.

    OdpowiedzUsuń