Natrafiłam na taki oto temat, gdzieżby indziej, na YouTube
(nie wiem, kto to zapoczątkował, ale nie jest to mój pomysł, to pewne). I
bardzo mi się spodobało podsumowanie, w którym przedstawia się swoich
ulubionych autorów poprzez pryzmat tego, czy się kupi ich następną książkę. W
czasach, kiedy książki drożeją coraz bardziej, i w sytuacji, gdy się ma tak
dużo książek, że rodzina wysyła cię na spotkania anonimowych zakupoholików,
fakt, że jednak ktoś idzie i bez zastanowienia kupuje książkę za pełną,
okładkową cenę, w dzień po premierze, coś znaczy.
Postanowiłam podzielić moją listę na autorów, których
automatycznie kupuję, gdy tylko wydają kolejną książkę, autorów, których
odkryłam dopiero niedawno i automatycznie dokupuję kolejne, wydane już pozycje,
oraz takich, których kiedyś bez namysłu kupowałam po kolei, ale z różnych
powodów przestałam, chociaż książki dalej wychodzą.
(Dla porządku dodam tylko, że od kilku miesięcy poważnie walczę z kupowaniem, zatem w niektórych przypadkach nie mam ostatnich książek tych autorów. Jeszcze nie mam.)
Kogo kupuję zawsze i wszystko:
J. K. Rowling –
muszę mówić więcej? Wprawdzie nie mam jeszcze Jedwabnika powtarzam – jeszcze. Po skompletowaniu całego
Pottera w pierwszych polskich wydaniach zabrałam się za powolne dokupywanie
oryginalnych wersji językowych (mam już trzy ostatnie tomy), Quidditcha przez wieki, Fantastyczne
zwierzęta i jak jej znaleźć, Baśnie Barda Breedle’a, Trafny wybór i Wołanie kukułki. Jeśli Rowling wyda
kiedyś książkę kucharską, przewodnik po robalach albo album „101 sposobów na origami
z papieru toaletowego” to też kupię.
Arne Dahl –
kolejny oczywisty wybór. Wprawdzie przygody Drużyny A zostały już wydane w
całości, ale teraz po cichu liczę na polskie wersje powieści z cyklu o
Europolu.
Alexander McCall
Smith – cykl “44 Scotland Street” jest już cały na półce, czeka na chandrę
by mnie rozśmieszyć I otulić ciepełkiem. Pierwszy tom cyklu „Kobieca agencja
detektywistyczna nr 1” odstąpiłam Oisajowi, bo ma całą resztę, toteż ja już nie
dokupywałam ( w myśl zasady „półki naszych przyjaciół są naszymi półkami”) zaś
obecnie kompletuję cykl o pannie Dalhousie. I jeszcze upolowałam jedną
wolnostojącą powieść J.
Regina Brett –
jej eseje zawsze okazują się akurat wstrzelać w aktualny dla mojego życia
temat, i natchnąć mnie pozytywnymi myślami i nadzieją. Toteż każda kolejna
pozycja, która ukazuje się na rynku, automatycznie trafia na moją półkę.
Martha Grimes –
tutaj niestety już dosyć dawno nie kupiłam kolejnego tomu z cyklu kryminałów o
inspektorze Jury’m. A to z tego względu, iż już od dłuższej chwili nie
pojawiają się u nas dalsze tomy tego cyklu. Coś mi mówi, że za niedługo podejmę
decyzję o dokupieniu brakujących tomów (a jest ich niemało) w oryginalnej
wersji językowej.
Marta Kisiel – no
ba. Czy ja tu naprawdę muszę pisać, dlaczego? Bo albo kupię i przeczytam sama,
albo mi się fabuła złoży z kilkudziesięciu recenzji moich ukochanych blogerów.
Khaled Hosseini –
ten pan rzadko coś publikuje, ale jak już to robi, bo kapelusze z głów. Jego
powieści są zawsze wyjątkowe, smutne, zaskakujące, mimo, iż dotyczą tematu,
którego wszyscy mamy już trochę dość, czyli Afganistanu. I to odróżnia dobrą
literaturę od tej zwykłej.
Janet Evanovich –
tutaj również mamy do czynienia z masą tomów cyklu popularnie określanego
Śliwką. Na razie mam cztery tomy, sięgam po nie, gdy jest mi źle i nie chce mi się czytać niczego innego. Są tak lekkie i zabawne, zupełnie niewymagające, że ratują za każdym razem, gdy cierpi się na zmęczenie materiału. Dalsze tomy jak najbardziej są, ale będę je dokupywać na bieżąco.
John Green –
autor odkryty przeze mnie dopiero w grudniu zeszłego roku, zatem również na spokojnie
zamierzam go sobie dokupywać. Pierwszy
raz miałam do czynienia z literaturą młodzieżową, która potrafi tak
emocjonalnie przemielić nawet dorosłego czytelnika.
Anna Jansson –
również stosunkowo niedawno poznana autorka, na razie przeczytałam jej dwa kryminały,
trzeci zamierzam nabyć w najbliższej przyszłości, bo bardzo polubiłam główną
bohaterkę, policjantkę Marię Wern.
Kiedyś kupowałam:
Trudi Canavan –
były czasy, gdy kupowałam wszystko tej autorki, obecnie mi przeszło, możliwe,
że mi się odrobinę przejadło, albo wręcz przeciwnie – tempo wydawania trylogii
Zdrajcy sprawiło, że zanim wyszedł trzeci tom, zapomniałam co było w pierwszych
dwóch, i teraz wypadałoby zacząć od początku. A to grube jest. Więc na razie
pozostawiam ten temat na boku.
Lisa Marklund –
kryminały o Annice Bengzton wciąż bardzo lubię, ale kiedyś wpadłam w szał I kupiłam
prawie na raz 5 tomów, plus trzy przeczytane miałam już na półce. Więc, jak
zapewne rozumiecie, trochę przyszalałam. Na razie do przeczytania zostały
trzy, a wtedy zobaczę, co dalej. Pewnie będę kupować kolejne.
Henning Mankell –
była taka chwila, że po skompletowaniu wszystkich tomów o komisarzu Wallanderze
zaczęłam nabywać kolejne książki tego króla szwedzkiego kryminału, nie czytając
ich jednak na bieżąco. Nawet nie wiem, czy mi się spodobają, bo recenzje mają
dosyć mieszane. Na razie jednak myślę, że nadwyżka pięciu nieprzeczytanych
wystarczy mi na jakiś czas.
Tak to wygląda u mnie – przyznam, że sporo tego, nie
spodziewałam się, że aż tulu autorów potrafi przyciągnąć mnie skutecznie do księgarni
za każdym razem, gdy coś wydają. I Obawiam się, że przy bliższej kwerendzie
półek takich autorów znalazłoby się więcej.
A jak to u was wygląda? Macie takich autorów, w stosunku do
których nie potraficie się obejść, i kiedy tylko widzicie nową książkę w
zapowiedziach albo na księgarnianej półce, wasz portfel chudnie, bo zwyczajnie
musicie ją mieć już i teraz?
Za pełną okładkową? Never. Dawno temu trzy ostatnie tomy Pottera :)
OdpowiedzUsuńW sumie, jak teraz pomyślę, to zwykle kupuję na Bonito, a tam z definicji jest 20% taniej... Ale po Arne Dahla leciałam za każdym razem do najbliższego Empiku, bo tylko tam były w dniu premiery. Winna :(
UsuńJedynym autorem, którego książki muszę, no po prostu za wszelką cenę muszę skompletować jest Peter V. Brett, chociaż zawsze staram się znaleźć go taniej. Z resztą problemu aż takiego nie mam. Kiedyś również czytałam i kupowałam Trudi Canavan, ale albo to jej styl się zmienił albo niektóre historie zaczęły mi po prostu nie pasować, że przestałam i wolę poczekać, aż ktoś znajomy skompletuje i będę mogła pożyczyć i przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Ja też zwykle jednak szukam taniej, czasem jednak nie wytrzymuję. Kiedy się czeka na premierę kilka miesięcy, i wreszcie TO się pojawia, to zwyczajnie nie wytrzymuję napięcia... ;) Mnie z Canavan męczyło to oczekiwanie. Poza tym o ile Trylogię Czarnego Maga, jej sequel i prequel bardzo lubiłam, to inne jej książki, spoza tego świata, do mnie nie przemawiają.
UsuńHosseini, ale nie automatycznie, cz\y coś, ale dlatego, że jestem zakochana w jego powieściach.
OdpowiedzUsuńJa Hosseiniego automatycznie, a potem leży kilka lat, jak "I góry odpowiedziały echem".
UsuńCejrowskiego musiałam mieć wszystkie książki, ogółem staram się mieć skompletowane serie podróżnicze :)
OdpowiedzUsuńCejrowskiego czytałam z biblioteki, mam tylko jego ostatnią książkę. Może kiedyś uda mi się skompletować pozostałe, ale na razie nie mam parcia. Ale bardzo lubię jego książki podróżnicze. :)
UsuńJestem książkoholiczką i mam problem. Za pełną cenę kupuję bardzo dużo książek - muszę mieć skończone serie - takie dziwactwo. Riordana mam wszystko co wyszło, Rowling prawie całą, Flanagana też całego, całą Canavan, całego Greena i całą Jadowską. A to tylko Ci autorzy, którzy mi przyszli do głowy tak na szybko.
OdpowiedzUsuńCzyli masz tak samo jak ja - witaj! Aczkolwiek ja nigdy nie kupuję reszty serii, póki nie przeczytam pierwszego tomu. Jak pierwszy mi się spodoba, to dalej już hulaj dusza, piekła nie ma!
UsuńMoże to i racja, że wyznacznikiem ulubionego autora jest kupowanie coraz nowych książek. U mnie byłyby to nazwiska: Anne Bishop, Elżbieta Cherezińska, John Flanagan, Olga Gromyko, Aneta Jadowska, Magdalena Kordel, Lucy Maud Montgomery, Andrzej Pilipiuk, Lisa See... Pewnie trochę by się ich znalazło. To nie jest tak, że mam wszystkie ich książki, ale systematycznie je dokupuje i staram się przeczytać. Niektórych odkryłam całkiem niedawno, a innych znam od lat :)
OdpowiedzUsuńTeż nie mam wszystkich książek wymienionych przez mnie autorów, ale wiem, ze kiedy następnym razem będę w fazie na kupowanie, zapewne skieruję swoje kroki właśnie w kierunku Johna Greena i Anny Jansson. :)
UsuńFakt, mam ulubionych, których automatycznie kupię, ale nie za pełną okładkową, w pomocjach albo w inny sposób zdobywam :)
OdpowiedzUsuńHosseiniego fakt, zamierzam zdobyć to co nie czytałam.
Rowling, czytałam całego Harrego, ale mam tylko 3 ostatnie tomy, wcześniejszy pożyczyłam od rodziny i jakoś nie mogę się zebrać żeby dokupić. Pozostałe jej książki też mam, ale nie czytałam jeszcze.
Mam takich autorów :) Jakub Ćwiek, Jacek Piekara, George R.R. Martin, Laurell K. Hamilton... Bardzo lubię ich książki i staram się przeczytać każdą przez nich napisaną :)
OdpowiedzUsuńJa mam podobnie... choć opowiadań J.K. Rowling nie posiadam ;) I dodatkowo mam do dokończenia Serię o Harrym (a najlepiej jakbym przeczytała wszystkie od 1 do 7)
OdpowiedzUsuńAutomatycznie kupuję książki Marcina Szczygielskiego, jak i Nicholasa Sparks (chociaż w tym przypadku obecnie nie kupuję), a także dawniej miałam tak z Książkami pani Katarzyny Grocholi
Poza tym, że generalnie nie kupuję ŻADNYCH książek. To jedynym autorem, którego książki muszę mieć wszystkie jest Eric-Emmanuel Schmitt i w zeszłym roku dokupiłam wszystkie stare (poza dwiema), a nowych nie kupuję, bo wiadomo Znak najlepszym wydawnictwem blogera. ;) Gdybym kupowała książki i gdybym nie była zaprzyjaźniona ze Znakiem, to pewnie kupowałabym wszystkie publikacje Szymona Hołowni.
OdpowiedzUsuńKiedyś namiętnie kupowałam Frances Mayes (na szczęście dla portfela za dużo nie napisała) i Meg Cabot (dawno stwierdziłam, że kupowanie jednorazowych obyczajówek nie ma sensu w świecie bibliotek i dobrze zaopatrzonych w książki znajomych).
J.K.Rowling wydała ostatnio w postaci książki... swoją przemowę wygłoszoną na cześć świeżo upieczonych studentów Harvardu - skusisz się? ;-) Ja przy całej sympatii dla autorki (mam wszystko, co napisała), tę publikację postanowiłam sobie darować.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że coś takiego wyszło. Pewnie, że kupię!
UsuńOstatnio rzadko kupuję książki, ale zawsze bez wahania kupuję nowe książki W. E. B. Griffina.
OdpowiedzUsuńAle chcę też dokupić do kolekcji A. Christie, B. Wołoszańskiego i A. Sapkowskiego. :)
Ja standardowo kompletuję Akunina, ale boli mnie serce, bo Świat Książki kolejny raz zmienia sposób wydania serii o Fandorinie, co ciekawe niektóre tomy w nowych wydaniach się nie pojawiły ("Diamentowa karoca") - źle to wygląda na półce ;-) Po każdą nową książkę Rowling też pędzę z wywieszonym językiem do księgarni. Trzecim autorem jest... Małgorzata Musierowicz, chociaż zdaję sobie sprawę, że to już nie to, to nie potrafiłabym nie kupić od razu nowego tomu "Jeżycjady". Tak jakoś.
OdpowiedzUsuńJak mnie to wkurza, kiedy zmieniają okładki serii. "Uwielbiam, kiedy wydawnictwo zmienia w połowie serii szatę graficzną" - nie powiedział żaden czytelnik nigdy...
Usuń