Z każdą kolejną książką jak ta coraz bardziej zaskakuje mnie
różnorodność panująca wśród powieści młodzieżowych. Do niedawna młodzieżówki
kojarzyły mi się jedynie z antyutopiami i Pretty
Little Liars. Od początku tego roku zaczęłam częściej sięgać po ten
gatunek, i chociaż czasem ewidentnie powieść nie była przeznaczona dla mojej
grupy wiekowej, część z tych książek naprawdę mi się podobała, poruszyła mnie i
zaskoczyła sięganiem przez ich autorów po elementy innych gatunków literackich.
Tak było i w przypadku Byliśmy łgarzami.
Szlachetna rodzina Sinclairów. Posiadłość w Bostonie,
prywatna wyspa, na której rodzicie wznieśli posiadłości dla każdej ze swoich
trzech córek, i na której cała rodzina spędza każde wakacje. Służba, przyjęcia,
golden retrivery – wszystko to brzmi jak z powieści Fitzgeralda, zatem dopiero
po napomknięciu w powieści o meilach i smsach zdałam sobie sprawę, iż fabuła
powieści osadzona jest jak najbardziej w czasach współczesnych, gdyż zachowanie
bohaterów wcale na to nie wskazuje. Dziadek Sinclair to głowa rodziny, twardą
ręką trzymający całą resztę. Babcia Sinclair urządzająca piękne przyjęcia
charytatywne. Służba chyłkiem przemykająca między bohaterami. I trzy
rozpieszczone córki z gromadą dzieci, czyniące wszystko, by zapewnić sobie
udział w spadku.
A pomiędzy nimi najstarsze wnuki, Łgarze: Mirren, Johnny,
Candence i Gat. Gat, Johnny, Mirren i Candence. Równolatkowie, wbrew
tradycyjnemu wychowaniu w luksusie mający w sobie, poza właściwe
piętnastolatkom nieposłuszeństwo, również serce na właściwym miejscu i zdolność
do odczuwania prawdziwych emocji. Niechętni walce ciotek o spadek. Nagle zdarza
się coś, co na zawsze zmieni oblicze rodziny. Candence zostaje znaleziona pół
naga na plaży, nie pamiętając, co się wydarzyło. Lekarze orzekają: amnezja
wsteczna. Candence nie może sobie przypomnieć szeregu zdarzeń sprzed wypadku
oraz samego zdarzenia. Czuje, że przydarzyło się coś złego, ale nie wie co. Po
dwóch latach przybywa ponownie na wyspę, która wygląda teraz inaczej. Nikt nie
chce jej powiedzieć, co się wydarzyło, pozostali Łgarze coraz bardziej się od
niej oddalają. A Candence czuje, że musi wyjaśnić tajemnicę swojego wypadku.
Mimo, że krótka, Byliśmy
łgarzami zawiera w sobie mnóstwo emocji, wydarzenia są opisane przez
autorkę wystarczająco szczegółowo, by nie sprawiać wrażenia prowizorki, ale nie
na tyle, by pozwolić się czytelnikowi domyśleć, jakie czeka go rozwiązanie. Książka
przepełniona jest realizmem magicznym, retrospekcje przeplatają się z
wydarzeniami współczesnymi, a to, co wydaje się zwyczajne, okazuje się być najbardziej
zaskakujące. No i zakończenie, którego
zupełnie się nie spodziewałam. Na które nic nie wskazywało.
To był chyba pierwszy thriller młodzieżowy, który
przeczytałam, bo tak bym właśnie określiła tę książkę. Ale jest tu też ciekawy
opis rodziny, która, chociaż bogata, wykształcona i z dobrą reputacją, okazuje
się być do pewnego stopnia patologiczna. Chciałabym więcej takich książek.
Moja ocena: 5/6
E. Lockhart Byliśmy
łgarzami
Wyd. WAB
Warszawa 2015
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawcy.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawcy.
Książka zbiera różne opinie i już sama nie wiem czy zainteresować się nią bliżej :P
OdpowiedzUsuńJa polecam, chociaż wiem, że faktycznie opinie się różne. Ale na mnie ta powieść bardzo mocno oddziaływała, trudno mi było się przenieść w świat kolejnej książki, bo nie opuściłam do końca tego wykreowanego przez Lockhart. Lepszej recenzji nie mogę dać :)
UsuńMam trochę mieszane uczucia co do tego tytułu.
OdpowiedzUsuńNie spodobała się czy nie wiesz, czy w ogóle sięgnąć? Jeśli to drugie, to może warto, zamiast inwestować, pożyczyć i się przekonać. Chociaż, książek na świecie tyle, że może nie ma sensu się męczyć nad czymś, do czego się nie czuje weny. Pozdrawiam!
UsuńZa książkę chciałabym się zabrać, chociaż czytałam różne opinię, to jednak zawsze wolę sama to ocenić, może akurat mnie spodoba się tak jak Tobie :)
OdpowiedzUsuń