O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

piątek, 9 listopada 2012

Babciowy kryminał

Starsza pani wnika została już na odwiedzanych przez mnie blogach zrecenzowana nie raz. Większość tych recenzji (wszystkie?) były pozytywne i zachęcające do lektury. Jednak wyobrażałam sobie tą powieść jako dowcipny, lekki kryminał z przymrużeniem oka, coś w stylu panny Marple. Dlatego ta lektura mocno mnie zaskoczyła.


Jest to kryminał w którym główna rolę odgrywają starsze panie. Babcie. Zwane też przez niektórych staruchami. Naczelną babcią powieści i jej główną bohaterką jest Halina, emerytka, mieszkająca ze swym dwudziestodziewięcioletnim, niesamodzielnym wnukiem Jarkiem. Babcia Halina nie jest typową babcią, jako, że studiowała na AWFie, codziennie uprawia nordic walking, nie chodzi do kościoła, nie odmładza się na siłę kosmetykami, za to stara się jak najbardziej nadążyć na współczesnością uczy się obsługi komputera, ubiera się na sportowo, wraz z przyjaciółką Dzidką tworzy listę wyrażeń zakazanych – na czele z „za moich czasów” i „dawniej bywało lepiej” i wariacje na temat. Drugim ważnym bohaterem jest Jarek, dorosły ale niedojrzały mężczyzna, który nie potrafi utrzymać się w żadnej pracy. Poznajemy go, kiedy postanawia założyć… agencję detektywistyczną. Przypadkowo otrzymuje swoje pierwsze zlecenie i rozpoczyna śledztwo. W tajemnicy przed wnukiem angażuje się w nie również Halina, w obawie, że wnuk nie poradzi sobie z wyzwaniem. Każde na własną rękę spróbuje rozwiązać zagadkę zaginionego obrazu i śmierci jego złodzieja, po drodze wikłając się coraz bardziej w kryminalne historie Warszawy.

Autorka wplotła w powieść masę wątków, niektóre towarzyszą nam od samego początku, kolejne dochodzą w trakcie lektury, toteż przez większą część powieści czytelnik ma wrażenie, że zamiast rozwiązywać zagadki, Halina i Jaro odkrywają kolejne. Obok obrazu i morderstwa pojawia się zatem również zaginiona staruszka, morderca kotów, wątki romansowe i przestępczość, co by nie powiedzieć, internetowa. Jednak w pewnej chwili Fryczkowska odchodzi od zawartości kryminalnej powieści i wplata w nią drugie tyle wątków psychologicznych i obyczajowych. Porusza tematy ważne, które rzadko pojawiają się w literaturze – problem starzenia się i postrzegania starszych ludzi przez społeczeństwo, wnuków żyjących na garnuszku babć-emerytek, konflikt matki z córką, miłości między staruszkami, Uniwersytet Trzeciego Wieku… W pewnej chwili miałam wrażenie, że tych wątków jest aż za dużo, jednak autorka wprawnie i ciekawie je połączyła, od pewnego momentu wszystkie te nitki powoli splatają się w jedną całość, ukazując przerażającą prawdę.

Jest to powieść dojmująco wręcz smutna. I to mnie zaskoczyło, bowiem, jak pisałam, spodziewałam się lekkiej, humorystycznej opowiastki. Tymczasem książka obok zagadki kryminalnej na poważnie rozprawia się z kwestią starości niczym rasowa powieść psychologiczna. Autorka nie prześlizguje się pobieżnie po temacie, nie daje też łatwych odpowiedzi. Przez książkę przewija się masa bohaterów, każdy z nich jest finezyjnie skonstruowany – jeśli szukacie stereotypowych postaci, to nie tutaj! Tu każda postać ma drugie dno, swoje przeżycia, swoje przemyślenia, co sprawia, że do samego końca nie możemy wydać jednoznacznego werdyktu, to jest dobry a kto zły. Jednak ta masa bohaterów chwilami zaciemnia obraz.

Nie polubiłam żadnego z bohaterów powieści. Może dlatego, że są zbyt prawdziwe – choć nie są to postacie archetypiczne, to jednak dojmująco prawdziwe – każdą z nich jesteśmy sobie w stanie wyobrazić w prawdziwym życiu. Każda z tych osób ma mnóstwo wad, które czynią ich realistycznymi, ale jednocześnie uniemożliwia polubienie którejkolwiek – bo i Halina, nie dająca swemu wnukowi żadnej możliwości samorozwoju, i użalająca się nad sobą Ilona, i bezbarwna, ekspansywna Kamila, i upierdliwy, stetryczały Henryk, i niesamodzielny Jaro – oni wszyscy znani nam są skąd inąd.

Autorka żongluje też gatunkami i konwencjami –kryminał zmienia się w powieść obyczajową, wtem w powieść psychologiczną, powoli przeistacza się w thriller, by otrzeć się o horror, musnąć komedię, poruszyć kwestie społeczne i na koniec brawurowo powrócić do iście kryminalnego rozwiązania.

Bohaterowie, wątki, tajemnice, konwencje – to wszystko mieni się jak w kalejdoskopie, dostarczając świetnej rozrywki ale i ciekawych przemyśleń. Chwilami wciska w fotel, chwilami bawi, chwilami zasmuca. Dlatego mogę ją w spokoju sumienia polecić wszystkim – każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Moja ocena: 4,5/6

Anna Fryczkowska Starsza pani wnika
Wyd. Prószyński i S-ka
Warszawa 2012-11-08

PS Coraz dłuższe mi te recenzje wychodzą, nie bardzo wiem dlaczego…

10 komentarzy:

  1. Poprzedni kryminał Fryczkowskiej bardzo mi sie spodobał, po ten także sięgnę, jak tylko upoluje w antykwariacie. Doskonała recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja na pewno rozejrzę się za poprzednim, bo podoba mi się sposób pisania tej autorki.

      Usuń
  2. Ależ Ty piszesz! Świetna opinia.
    Może kiedyś przeczytam i tę książkę, gdyż pierwsza czytałam z dużą przyjemnością.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Widzę, że koniecznie muszę się zabrać za ten drugi kryminał Fryczkowskiej :)

      Usuń
  3. To dopiero mnie zaintrygowałaś! Odniosłam podobne do Twojego wrażenie po tych wszystkich recenzjach, a tu taka niespodzianka! Nie ukrywam, że szykuje się lektura bardzo w moim typie:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo każdy inaczej odczytuje tą powieść, albo coś się dziewczynom w tych recenzjach pomieszało ;) Czekam na twoją recenzję, zobaczymy, porównamy :)

      Usuń
  4. Mnie też ten "kryminał" wprawił w melancholijny i zadumany nastrój - momentami nie było tu w ogóle do śmiechu. Bardzo lubię Fryczkowską, jej styl, jej mieszanie konwencji, lekkość pióra. I ciekawa jestem, czym mnie zaskoczy następnym razem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to - "kryminał" to o wiele lepsze określenie tej książki, niż kryminał. Musze się zapoznać z pozostałymi jej książkami, bo widzę, że warto.

      Usuń
  5. A ja nie miała okazji czytać żadnej książki autorki. "Starsza pani" bardzo mnie intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto przeczytać, bo jest to coś nowego, świeżego na rynku - naprawdę świetnie dopracowana powieść, inny niż wszystkie kryminał. Co więcej, mam wrażenie, że dobre kryminały pisane przez Polki są w zdecydowanej mniejszości.

      Usuń