O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

poniedziałek, 25 marca 2013

Sztokholm, Skania, Monte Carlo czyli Drużyna A znów na tropie



Ciężko byłoby mi powiedzieć, kto jest moim ulubionym autorem, ale gdybym miała wymienić 5 najulubieńszych, Arne Dahl na pewno znalazłby się w tej grupie. Na każdy kolejny tom cyklu o Drużynie A czekam z wytęsknieniem. Od ostatniego, czwartego, minął już ponad rok, i gdy powoli traciłam nadzieję na dalszy ciąg przygód sztokholmskich policjantów, Czarna Owca przyszła mi z pomocą i wydała tom piąty. Jak dotąd chyba najlepszy ze wszystkich.

Drużyna A to tak naprawdę Specjalna Jednostka Policji ds. Zwalczania Przestępczości Międzynarodowej. W jej skład wchodzi 7 policjantów i ich przełożony, Jan-Olov Hultin. Drużyna A to nieformalna nazwa nadana im jeszcze w tomie pierwszym (właściwie nikt nie wie dlaczego), powołana do przejmowania spraw, w których występuje wątek międzynarodowy. W tym tomie część z bohaterów, Paul i Kerstin, zostaje poproszona przez wydział wewnętrzny o przesłuchanie policjanta uwikłanego w tajemniczą strzelaninę, w której zginął nielegalny uchodźca z RPA. Okazuje się, że policjant ten był niegdyś narzeczonym Kerstin. Z kolei pozostali członkowie Drużyny zajmują się sprawą tajemniczego seryjnego mordercy, który w liście samobójczym wyznaje, że od lat zajmował się zabijaniem ludzi w całej Europie. Wkrótce obie sprawy znajdą swój wspólny mianownik.

Od początku mojej przygody z Arne Dahlem zastanawiam się, co jest takiego szczególnego w jego książkach, że tak bardzo je lubię. Wiele z tych przyczyn wyklarowało się teraz, w czasie lektury Wód wielkich. Przede wszystkim wielość głównych bohaterów. Dahl nie poszedł drogą wybraną przez większość autorów, i nie stworzył jednego, wiodącego bohatera i pomocników wokół niego. Poszedł raczej drogą nowoczesnych seriali kryminalnych, gdzie poznajemy od razu kilku równoprawnych bohaterów, ich historie, zdolności, charaktery, którzy nawzajem się uzupełniają. Dzięki temu powieść jest wielowymiarowa i wielowątkowa, nie ma miejsca na nudę. Każdy z bohaterów bowiem jest zupełnie inny, mamy tu galerię postaci tak odmiennych, że aż cud, że są w stanie pracować razem. I mimo iż każdy z nich ma wady, to polubiłam ich wszystkich (wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, gdy okazało się, że mieszkałam w hostelu oddalonym o kilka przecznic od domu Kerstin Holm, i o tym nie wiedziałam!).

Drugim elementem jest sama fabuła. Książki Dahla to nie są po prostu kryminały, nie można ich zamknąć w ramach jednego gatunku. Dostajemy zatem coś, co jest jednocześnie kryminałem, sensacją, czasem horrorem, czasem groteską, trochę książkę przygodową, czasem historyczną, czasem psychologiczną, z komentarzem społecznymi i politycznym. Dahl umiejętnie żongluje tymi gatunkami w ramach każdego tomu, tworząc wrażenie, że zbrodnia nigdy nie jest po prostu oderwanym od rzeczywistości zjawiskiem, jest połączona z każdą sferą życia współczesnego społeczeństwa.

Z tym wiąże się język, który czasem służy tylko do raportowania, innymi razem tworzy barwne opisy miejsc, by przerodzić się w głęboki, psychologiczny opis, sprowadzić ciemność na umysł czytelnika, tylko po to, by następnie oświetlić go żartem, którego nikt by się nie spodziewał. Za ten język Dahl jest z resztą czasem krytykowany, jednak zauważyłam, że przez fakt iż „Wody wielkie” są tłumaczone przez kogoś innego niż poprzednie tomy, język powieści jest bardziej zrozumiały. W poprzednich książkach były momentami urwane myśli, czy gry słów, których nie rozumiałam. Myślałam, że to taki styl autora, ale teraz widzę, że był to chyba niedostatek tłumaczenia. Ze względu na liczne gry słów, półsłówka, idiomy, przysłowia i cytaty, książki te są pewnie fatalne do tłumaczenia, ale wydaje mi się, że pan Kędzierski wyszedł z tego z tarczą, a nie na  tarczy.

Polecam wszystkim zapoznanie się z serią od początku, gdyż wiele wątków znajduje swój początek w poprzednich tomach, a tych, którzy już znają Drużynę A, mogę zapewnić, że i tym razem nie będziecie się nudzić.

Moja ocena: 6/6

Arne Dahl Wody Wielkie
Tłum. Robert Kędzierski
Wyd. Czarna Owca
Warszawa 2013

O tomie czwartym można poczytać tutaj.

8 komentarzy:

  1. Chyba w końcu zacznę się dopytywać o pożyczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy tom leży na półce, drugi jest u Szaraczka, więc daj tylko hasło przed spotkaniem krakowskim (lub blogowym) :)

      Usuń
  2. Jeśli nadarzy się okazja to czemu nie? :) Seria z tego co piszesz naprawdę warta poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest inna niż większość kryminalnych serii, myślę, że warto poznać, a nuż się spodoba? :)

      Usuń
  3. Pierszy tom juz ze trzy razy mialam do odebrania w bibliotece i nigdy akurat nie moglam po niego podejsc - ale skoro tak zachecajaco piszesz o serii, to teraz zapre sie i pojde, jak bedzie! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie przestrasz się okładki, bo jest wyjątkowo paskudna :)

      Usuń
  4. Ja jak zwykle zacznę od środka, czyli Wody wielkie to będzie pierwsza książka Dahla jaką poznam:) mam nadzieję, że mi się spodoba i nie pogubię się w tej wielości bohaterów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę autor wyjaśnia, co się działo w poprzednich tomach, ale generalnie polecam wrócić później do poprzednich części, bo sporo się tam działo :)

      Usuń