Skąd się wzięły niektóre krakowskie nazwy?
Dziś trochę o nazwach, które możecie wyśledzić na mapie
Krakowa. Niektóre same w sobie nie są może dziwaczne, ale dziś nie ma już
widocznych powodów, być np. nazwać ulicę Szpitalną ulicą Szpitalną. Znaczenia innych
można się próbować domyślić (z różnym skutkiem), niektóre występują również w
innych miastach. Są też takie, które na twarzach przyjezdnych rodzą zaskoczenie
czy rozbawienie. Zresztą, również wielu rodowitych mieszkańców nie zawsze zdaje
sobie sprawę z pochodzenia wielu krakowskich nazw.
Ul. Szpitalna –
nazwa niby zwyczajna, gdyby nie fakt, że nie znajduje się na niej ani jeden
szpital. Ta usytuowana na Starym Mieście niepozorna, choć dosyć długa i
ostatnio modna uliczka swoją nazwę zyskała już w średniowieczu, kiedy to w tym
kwartale istniały zabudowania klasztoru Duchaków (pełna nazwa to Kanonicy
Regularni św. Ducha de Saxia) oraz
szpitale, które ci prowadzili. Było to idealne miejsce na usytuowanie budynków,
w których znajdowali się nie tylko zwykli chorzy, ale i ci cierpiący na zaraźliwe choroby, gdyż, choć znajdowało
się w obrębie murów, było na uboczu i jakby trochę odseparowane od reszty
miasta. W XIX wieku cały klasztor ze szpitalami niestety zburzono by zrobić
miejsce dla Teatru Słowackiego, i nie ujmując nic temu ostatniemu, dopuszczono
się tym aktem największego barbarzyństwa na zabytkach w Krakowie.
Źródło: Wikipedia |
Mogiła – było swego
czasu takie powiedzonko, które niektórzy wciąż stosują (w tym ja), kiedy coś
jest nie do naprawienia – „no to mogiła”. Ale to nie od tego idiomu bierze się
nazwa najstarszej części Nowej Huty. Mogiła była kiedyś osobną wsią, znaną
między innymi ze znajdującego się tam kopca Wandy. Sama historia kopca nie jest
do końca zbadana, miejscowa ludność od dawien dawna snuła opowieści jakoby był
to grobowiec królewny Wandy (tej, co nie chciała Niemca). Wszyscy zapewne
słyszeli o Wandzie rzucającej się do Wisły w okolicach Wawelu, natomiast
niewielu zna dalszą część legendy. Otóż ciało Wandy Wisła wyrzuciła na brzeg
właśnie tam, gdzie dziś znajduje się kopiec, stąd miejsce domniemanego pochówku
nie jest przypadkowe. A nazwa wsi pochodzi właśnie od tej legendarnej mogiły. I
niech ktoś powie, że Kraków nie żyje legendą.
Widok z kopca Wandy - Jadwiga Otrębska |
Ul. Blich – uliczka
łącząca ul. Kopernika z ul. Grzegórzecką, jak wiele innych ulic w
średniowiecznych miastach, swoją nazwę bierze od zawodu, którym trudnili się
mający tam swoje siedziby rzemieślnicy. Stolarze mieli Stolarską, Szewcy mieli
Szewską, no a Blich? Blich to miejsce, gdzie bielono płótno. Dziś trudno to
sobie wyobrazić, ale jeszcze w XIX wieku aleje Dietla i ul. Starowiślna były
odnogami Wisły, a właśnie nad rzekami blicharze zakładali swoje warsztaty.
Rzekę zasypano, nazwa została.
Ul. Krakowska –
zwykle nazwy ulic pochodzące od nazw miast czy miejscowości do których
prowadzą, miały za zadanie wskazywać kierunek, w jakim podróżny powinien się
udać – stąd ulice Wielicka, Mogilska, Skawińska, Gdańska, Zakopiańska czy
Warszawska. Z tego względu nazywanie ulicy od miasta, w którym ta ulica się
znajduje, jest raczej dziwaczne i często rodzi zmieszanie u przyjezdnych.
Rozwiązanie tej zagadki jest jednak całkiem proste – ul. Krakowska usytuowana
jest na Kazimierzu, który praktycznie do początków XX wieku pozostawał osobnym
miastem, stąd jego główna arteria nazwę swą bierze od najbliższego miasta –
Krakowa.
Ul. Dajwór –
niespodziewanie ta nazwa bierze się od nazwiska. W XVII wieku znajdujący się tu
folwark dzierżawił Marcin Dajwór, ludzie zaczęli nazywać zaś prowadzącą tam
drogę drogą na Dajwór, wreszcie nazwa
ulicy uległa skróceniu do samego „Dajwór”. Swego czasu oficjalnie nazywała się
ul. Wałową, ale jest to jedne z tych przypadków kiedy zwyczaj przezwyciężył i
dziś ulica znów nazywa się tak, jak powinna. PS Na Dajworze znajduje się
klubokawiarnia „Artefakt”, miejsce występowania śmietanki krakowskiej
blogosfery książkowej. ;)
Ul. Włóczków – niepozorna
uliczka na krakowskim Zwierzyńcu. Nazwa pochodzi o innej nazwy flisaków, który
to zawód miał niegdyś olbrzymie znaczenie – wtedy, gdy Wisła stanowiła jedną z
głównych arterii komunikacyjnych i transportowych - flisacy (włóczkowie) bowiem
zajmowali się spławianiem drewna. O ile
nazwa „flisacy” jest popularna w wielu innych miastach Polski, o tyle „włóczkowie”
są elementem krakowskiej gwary. A wzięło się to po prostu od „włóczenia drewna
po wodzie”.
Jest jeszcze wiele ciekawych krakowskich nazw, dlatego
wkrótce postaram się zrobić drugi, podobny post. Mam nadzieję, że
zainteresowałam Was choć trochę, a może w waszym miastach też są takie „podejrzane”
nazwy?
To ciekawe:)
OdpowiedzUsuńZnalazłam dwa błędy.
OdpowiedzUsuń1. Stara Wisła nie płynęła Starowiślną (był tam most, który łączył jej dwa brzegi). Wpadała do głównego koryta trochę dalej. Ulica Dietla się zgadza.
2. Kazimierz został przyłączony do Krakowa jako jego dzielnica w czasie Sejmu Czteroletniego, czyli cały wiek wcześniej, niż napisałaś.
Jedna z odnóg Wisły płynęła ulicą Starowiślną, Kazimierz bowiem był wyspą. Rzeka podchodziła pod te pozostałości murów, które widać obok Starej Synagogi.
UsuńSam Kazimierz był przyłączany do Krakowa wiele razy, za każdym razem jednak było to tylko formalne przyłączenie na papierze, nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości. Na stałe Kazimierz przyłączył do Krakowa dopiero prezydent Leo.
1. Próbuję sobie ułożyć to w wyobraźni i nie mogę. Jak w takim razie Blich mógł być nad brzegiem Starej Wisły? A wiadukt obok Hali Targowej? Wychodziłoby na to, że Stara Wisła się jakoś rozwidlała, a nie pamiętam żadnej mapy, na której by to było widać... Co przeoczyłam?
OdpowiedzUsuń2. A, to przepraszam. Napisałaś "praktycznie", fakt.
ja z kolei posypuję głowę popiołem co do Starowiślnej, byłam pewna, że kiedyś widziałam mapkę jak się Wisła rozlewała przed zasypaniem jej odnóg, ale teraz pogrzebałam znów po googlach i wychodzi, że masz rację. Popytam jeszcze i pogrzebię po notatkach, bo jak dziś pamiętam przewodnika, który nawet na murze pokazywał, gdzie ta woda dochodziła :D
UsuńMoże kiedyś wylała po prostu? :D
UsuńNie zasypuj głowy w popiele, bo zbrukasz fryzurę, a sytuacja nie jest tego warta ;)
Odrobina popiołu nie zaszkodzi :)
UsuńCiekawe! Czekam na więcej - sama raczej nic nie dorzucę do tematu, mieszkam na wsi, co prawda o ponad 700-letniej historii, ale jednak :-/
OdpowiedzUsuńChociaż np. jakiś krzyż pokutny by się znalazł :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Dobry krzyż pokutny nie jest zły :D
UsuńPisz jak najwięcej takich postów, uwielbiam historię Krakowa, ale nie jestem w stanie przeczytać całej encyklopedii Krakowa, którą posiadam, a takie Twoje odcinkowe bardziej mi w głowę wchodzi:)
OdpowiedzUsuńHehehe, miło mi :) Postaram się tylko o więcej zdjęć, na razie pracuję na tym co mam :)
UsuńW Krakowie byłam raz, przez kilka godzin, w środku wakacji i w upale... To nie mogło skończyć się dobrze, a jednak! Zakochałam się w tym mieście i pragnę wyjechać na semestr do Krakowa w ramach projektu MOST. Zobaczymy, jak to będzie:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie akcji :) Ja się tak zakochałam we Wrocławiu - byłam tylko kilka godzin przejazdem, i też był upał, ale kawałek serca mi został na bulwarze Włostowica. Takie życie :)
UsuńSpodobało mi się takie przedstawienie ulic, ale notka ma jedną, POWAŻNĄ wadę. Jest za krótka.
OdpowiedzUsuń