O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

poniedziałek, 21 października 2013

[Cracoviana] Skąd te nazwy?



Skąd się wzięły niektóre krakowskie nazwy?

Dziś trochę o nazwach, które możecie wyśledzić na mapie Krakowa. Niektóre same w sobie nie są może dziwaczne, ale dziś nie ma już widocznych powodów, być np. nazwać ulicę Szpitalną ulicą Szpitalną. Znaczenia innych można się próbować domyślić (z różnym skutkiem), niektóre występują również w innych miastach. Są też takie, które na twarzach przyjezdnych rodzą zaskoczenie czy rozbawienie. Zresztą, również wielu rodowitych mieszkańców nie zawsze zdaje sobie sprawę z pochodzenia wielu krakowskich nazw.

Ul. Szpitalna – nazwa niby zwyczajna, gdyby nie fakt, że nie znajduje się na niej ani jeden szpital. Ta usytuowana na Starym Mieście niepozorna, choć dosyć długa i ostatnio modna uliczka swoją nazwę zyskała już w średniowieczu, kiedy to w tym kwartale istniały zabudowania klasztoru Duchaków (pełna nazwa to Kanonicy Regularni św. Ducha de Saxia)  oraz szpitale, które ci prowadzili. Było to idealne miejsce na usytuowanie budynków, w których znajdowali się nie tylko zwykli chorzy, ale i ci cierpiący  na zaraźliwe choroby, gdyż, choć znajdowało się w obrębie murów, było na uboczu i jakby trochę odseparowane od reszty miasta. W XIX wieku cały klasztor ze szpitalami niestety zburzono by zrobić miejsce dla Teatru Słowackiego, i nie ujmując nic temu ostatniemu, dopuszczono się tym aktem największego barbarzyństwa na zabytkach w Krakowie.

Źródło: Wikipedia
Mogiła – było swego czasu takie powiedzonko, które niektórzy wciąż stosują (w tym ja), kiedy coś jest nie do naprawienia – „no to mogiła”. Ale to nie od tego idiomu bierze się nazwa najstarszej części Nowej Huty. Mogiła była kiedyś osobną wsią, znaną między innymi ze znajdującego się tam kopca Wandy. Sama historia kopca nie jest do końca zbadana, miejscowa ludność od dawien dawna snuła opowieści jakoby był to grobowiec królewny Wandy (tej, co nie chciała Niemca). Wszyscy zapewne słyszeli o Wandzie rzucającej się do Wisły w okolicach Wawelu, natomiast niewielu zna dalszą część legendy. Otóż ciało Wandy Wisła wyrzuciła na brzeg właśnie tam, gdzie dziś znajduje się kopiec, stąd miejsce domniemanego pochówku nie jest przypadkowe. A nazwa wsi pochodzi właśnie od tej legendarnej mogiły. I niech ktoś powie, że Kraków nie żyje legendą.



Widok z kopca Wandy - Jadwiga Otrębska
Ul. Blich – uliczka łącząca ul. Kopernika z ul. Grzegórzecką, jak wiele innych ulic w średniowiecznych miastach, swoją nazwę bierze od zawodu, którym trudnili się mający tam swoje siedziby rzemieślnicy. Stolarze mieli Stolarską, Szewcy mieli Szewską, no a Blich? Blich to miejsce, gdzie bielono płótno. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale jeszcze w XIX wieku aleje Dietla i ul. Starowiślna były odnogami Wisły, a właśnie nad rzekami blicharze zakładali swoje warsztaty. Rzekę zasypano, nazwa została.

Ul. Krakowska – zwykle nazwy ulic pochodzące od nazw miast czy miejscowości do których prowadzą, miały za zadanie wskazywać kierunek, w jakim podróżny powinien się udać – stąd ulice Wielicka, Mogilska, Skawińska, Gdańska, Zakopiańska czy Warszawska. Z tego względu nazywanie ulicy od miasta, w którym ta ulica się znajduje, jest raczej dziwaczne i często rodzi zmieszanie u przyjezdnych. Rozwiązanie tej zagadki jest jednak całkiem proste – ul. Krakowska usytuowana jest na Kazimierzu, który praktycznie do początków XX wieku pozostawał osobnym miastem, stąd jego główna arteria nazwę swą bierze od najbliższego miasta – Krakowa.


Ul. Dajwór – niespodziewanie ta nazwa bierze się od nazwiska. W XVII wieku znajdujący się tu folwark dzierżawił Marcin Dajwór, ludzie zaczęli nazywać zaś prowadzącą tam drogę drogą na Dajwór,  wreszcie nazwa ulicy uległa skróceniu do samego „Dajwór”. Swego czasu oficjalnie nazywała się ul. Wałową, ale jest to jedne z tych przypadków kiedy zwyczaj przezwyciężył i dziś ulica znów nazywa się tak, jak powinna. PS Na Dajworze znajduje się klubokawiarnia „Artefakt”, miejsce występowania śmietanki krakowskiej blogosfery książkowej. ;)

Ul. Włóczków – niepozorna uliczka na krakowskim Zwierzyńcu. Nazwa pochodzi o innej nazwy flisaków, który to zawód miał niegdyś olbrzymie znaczenie – wtedy, gdy Wisła stanowiła jedną z głównych arterii komunikacyjnych i transportowych - flisacy (włóczkowie) bowiem zajmowali się spławianiem drewna.  O ile nazwa „flisacy” jest popularna w wielu innych miastach Polski, o tyle „włóczkowie” są elementem krakowskiej gwary. A wzięło się to po prostu od „włóczenia drewna po wodzie”.

Jest jeszcze wiele ciekawych krakowskich nazw, dlatego wkrótce postaram się zrobić drugi, podobny post. Mam nadzieję, że zainteresowałam Was choć trochę, a może w waszym miastach też są takie „podejrzane” nazwy?

14 komentarzy:

  1. Znalazłam dwa błędy.

    1. Stara Wisła nie płynęła Starowiślną (był tam most, który łączył jej dwa brzegi). Wpadała do głównego koryta trochę dalej. Ulica Dietla się zgadza.

    2. Kazimierz został przyłączony do Krakowa jako jego dzielnica w czasie Sejmu Czteroletniego, czyli cały wiek wcześniej, niż napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z odnóg Wisły płynęła ulicą Starowiślną, Kazimierz bowiem był wyspą. Rzeka podchodziła pod te pozostałości murów, które widać obok Starej Synagogi.

      Sam Kazimierz był przyłączany do Krakowa wiele razy, za każdym razem jednak było to tylko formalne przyłączenie na papierze, nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości. Na stałe Kazimierz przyłączył do Krakowa dopiero prezydent Leo.

      Usuń
  2. 1. Próbuję sobie ułożyć to w wyobraźni i nie mogę. Jak w takim razie Blich mógł być nad brzegiem Starej Wisły? A wiadukt obok Hali Targowej? Wychodziłoby na to, że Stara Wisła się jakoś rozwidlała, a nie pamiętam żadnej mapy, na której by to było widać... Co przeoczyłam?

    2. A, to przepraszam. Napisałaś "praktycznie", fakt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja z kolei posypuję głowę popiołem co do Starowiślnej, byłam pewna, że kiedyś widziałam mapkę jak się Wisła rozlewała przed zasypaniem jej odnóg, ale teraz pogrzebałam znów po googlach i wychodzi, że masz rację. Popytam jeszcze i pogrzebię po notatkach, bo jak dziś pamiętam przewodnika, który nawet na murze pokazywał, gdzie ta woda dochodziła :D

      Usuń
    2. Może kiedyś wylała po prostu? :D

      Nie zasypuj głowy w popiele, bo zbrukasz fryzurę, a sytuacja nie jest tego warta ;)

      Usuń
    3. Odrobina popiołu nie zaszkodzi :)

      Usuń
  3. Ciekawe! Czekam na więcej - sama raczej nic nie dorzucę do tematu, mieszkam na wsi, co prawda o ponad 700-letniej historii, ale jednak :-/
    Chociaż np. jakiś krzyż pokutny by się znalazł :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz jak najwięcej takich postów, uwielbiam historię Krakowa, ale nie jestem w stanie przeczytać całej encyklopedii Krakowa, którą posiadam, a takie Twoje odcinkowe bardziej mi w głowę wchodzi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, miło mi :) Postaram się tylko o więcej zdjęć, na razie pracuję na tym co mam :)

      Usuń
  5. W Krakowie byłam raz, przez kilka godzin, w środku wakacji i w upale... To nie mogło skończyć się dobrze, a jednak! Zakochałam się w tym mieście i pragnę wyjechać na semestr do Krakowa w ramach projektu MOST. Zobaczymy, jak to będzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za powodzenie akcji :) Ja się tak zakochałam we Wrocławiu - byłam tylko kilka godzin przejazdem, i też był upał, ale kawałek serca mi został na bulwarze Włostowica. Takie życie :)

      Usuń
  6. Spodobało mi się takie przedstawienie ulic, ale notka ma jedną, POWAŻNĄ wadę. Jest za krótka.

    OdpowiedzUsuń