Źródło: Wikipedia |
Niewiele jest na terenie Polski dzieł Wielkich w Wymiarze
Światowym. Takich, do których tłumy pielgrzymkują, które chronione są bardziej
niż budynki rządowe. Do takich dzieł niewątpliwie należy obraz „Dama z łasiczką”,
zwana również „Damą z gronostajem”, Leonarda da Vinci.
Jest to niewielki portret olejny przedstawiający Cecylię Gallerani,
kochankę księcia Mediolanu Ludovica Sforzy. Powstał na zlecenie księcia około
roku 1490. Zwierz trzymany w objęciach modelki co jakiś czas zmienia swą nazwę –
raz jest łasicą, ostatnio zaś gronostajem, co zdaje się być zgodne z
obowiązującą ówcześnie symboliką. Gronostaj to po grecku galée, które to słówko odnosi się do nazwiska –
Gallerani. Inny sposób
interpretacji futerkowego pieszczocha - przydomek księcia Ludovica – Ermelino, (co z włoskiego oznacza właśnie
gronostaja), ma z kolei wskazywać na ukochanego Cecylii. Z kolei wersja z
łasicą ma związek z symboliką tego zwierza, używaną chętnie w malarstwie, a
odnoszącą się jeszcze do antyku – łasiczka bowiem symbolizuje macierzyństwo,
zaś modelka z trakcie powstawania obrazu była brzemienna. Trzymany w rękach
zwierzaczek służył zatem również do zakrycia tego faktu.
Sam obraz ma równie burzliwą historię co jego modelka. W
1880 roku książę Adam Jerzy Czartoryski zakupił obraz do kolekcji jego matki,
Izabeli Czartoryskiej. Ta umieściła go w tzw. Domu Gotyckim na Puławach. W roku
1830 został wywieziony do siedziby Czartoryskich w Paryżu – Hotelu Lambert,
skąd powrotem przewieziono go do Polski około roku 1870. Od 1876 roku można
było podziwiać dzieło w Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie. Na czas I
wojny światowej przechowywany był w Dreźnie, zaś już w pierwszych dniach II
wojny światowej stał się jednym z najważniejszych dzieł sztuki zagrabionych
przez nazistów (wraz z „Portretem młodzieńca” Rafaela i Ołtarzem Mariackim). W 1945
roku obraz powraca do Krakowa, zostaje umieszczony w depozycie Muzeum
Narodowego. Do 2010 roku można było odwiedzać „Damę” w Muzeum Książąt
Czartoryskich w Krakowie, na rogu ul. Św. Jana i ul. Pijarskiej. Obecnie zaś
można ją podziwiać w najbardziej strzeżonej Sali Zamku Królewskiego na Wawelu.
W międzyczasie ktoś zdecydował poprawić dzieło mistrza. W
1992 roku w Waszyngtonie wykonano wysokiej jakości zdjęcia portretu, które
ujawniły w niektórych miejscach prześwity oryginalnego, błękitnego tła. Obecna,
ciemna farba miejscami zachodzi na postać modelki, miejscami zaś między nią a
postacią pozostają cieniutkie linie błękitu.
„Dama z gronostajem” jest jedynym obrazem Leonarda da Vinci
w Polsce. W czasie jego europejskich wojaży w 2011 roku został ubezpieczony na
300 mln. euro.
Źródła:
"W 1880 roku książę Adam Jerzy Czartoryski zakupił obraz do kolekcji jego matki, Izabeli Czartoryskiej." - to ja też poproszę jakiś obraz. Najlepiej Vettriano lub Hundertwassera :P
OdpowiedzUsuńCzytam cytat i myślę sobie - "Znów gdzieś byka strzeliłam!" :D
UsuńMam wrażenie, że strzeliłaś byka przy okazji dat - "W roku 1830 został wywieziony do siedziby Czartoryskich w Paryżu – Hotelu Lambert, skąd powrotem przewieziono go do Polski około roku 1970. Od 1876 roku można było podziwiać dzieło w Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie. " - nie powinno być "przewieziono go do Polski około roku 1870"? Tak byłoby logicznie;)
UsuńAno strzeliłam, dzięki :) Już poprawione.
UsuńWięcej tego typu tekstów poproszę! Przeczytałam z przyjemnością:) I wciąż się zastanawiam, czy to łasiczka, czy jednak gronostaj :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) A która interpretacja przemawia do Ciebie bardziej - łasica czy gronostaj?
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTytuł wpisu i tak bije wszystko na głowę...
OdpowiedzUsuńTaki chłyt matekingowy :D
UsuńA może to fretka? :) Jej, jakoś nigdy się tak dokładnie nie zastanawiałam :)
OdpowiedzUsuńWersji z fretką jeszcze nie było, podobnie jak z tchórzem ani skunksem ;) Ale wszystko przed nami :D
UsuńTo mi przypomina wstrzas, ktorego doznalam, kiedy w nastolactwie zobaczylam, ze moj nowy szczeniak pogryzl obrazek przedstawiajacy Dame z Lasiczka, akurat ulubiony mojego Taty ;-)))).
OdpowiedzUsuń:D Wyobrażam to sobie :D
UsuńWidziałam go jeszcze jak wisiał w Muzeum Czartoryskich, myślałam że przeniesiono go na czas remontu, a tu piszesz, że jest na Wawelu. Przy najbliższej do niego zajrzę :D To jedno z tych dzieł, na które mogę patrzeć wielokrotnie. Choć przyznam, że podnosi mi ciśnienie myśl, że takich perełek mieliśmy w naszych zbiorach więcej, ale systematycznie, od XVII w. były wywożone, ech :(
OdpowiedzUsuńŻeby nie zapominać o zamkach i pałacach, które nam co chwila ktoś burzył, jaki Ogrodzieniec się ze starości nie rozpadł...
Usuń