Jonathana Carrolla dawno temu wrzuciłam do jednego wora z
Williamem Whartonem i tam siedział do niedawna. Nie pytajcie mnie, dlaczego tam
wylądował, bo nie wiem. W każdym bądź razie w zeszłym roku przeczytałam jednego
Whartona i nie spodobał mi się, tym samym zaś wór stał się może nie zakazany,
ale na pewno mało atrakcyjny. W międzyczasie gdzieś tam czytałam zachwyty nad Carrollem,
nawet na imprezie u znajomych nowopoznana rozmówczyni reklamowała mi bardzo tą
powieść. Ale wciąż trzeba było przeczekać, informacja musiała wsiąknąć, po
pożyczeniu z biblioteki zaś „Kraina Chichów” potrzebowała niczym ser dojrzeć na
półce zanim po nią sięgnęłam. A teraz Carroll został moim tegorocznym
odkryciem.
Jest to przede wszystkim opowieść z gatunku takich jakie
lubię najbardziej – książka o książce. Główny bohater, Tomasz, od dziecka
zafascynowany jest książkami autorstwa niejakiego Marshalla France’a, a
szczególnie jedną – „Krainą Chichów”. W pewnej chwili, niejako przypadkiem,
decyduje się napisać biografię swego ukochanego autora, o którym niewiele
wiadomo, poza tym iż większość dorosłego życia spędził w małym miasteczku –
Galen. Wyrusza tam zatem, by uzyskać zgodę na napisanie książki od córki
zmarłego pisarza. Gdy tam dociera, wiele spraw staje się dla niego jasnych, ale
jeszcze więcej się komplikuje. Zaczynają się dziać dziwne i straszne rzeczy, a
wszystko to doprowadzi do wielkiego, wybuchowego finału. Takiego, przy którym
jednocześnie wciska cię w fotel i podrywa pod sufit, a w międzyczasie masz
ciary jak późnym wieczorem na opuszczonym cmentarzu.
Carroll oprócz obłędnej wyobraźni ma również piękny,
wyrazisty styl, dzięki któremu cała opowieść uzyskuje taki, jakby to powiedzieć,
„ekskluzywny” połysk. W treści powieść ta przypomina nieco „Cień wiatru” czy „Klub
Dumas”, ale tutaj jest to jednak podane w bardziej płynny, a jednocześnie
szalony sposób. Autor wciąż myli ślady, odsłania przed czytelnikiem tylko
detale, ale nie pozwala odmalować całości sytuacji, aż do ostatniego zdania. Dosłownie
ostatniego. Nie stosuje tanich chwytów, zaskakuje wyobraźnią. Wszystko to razem
sprawiło, że czytanie „Krainy Chichów” stało się przeżyciem niemalże
mistycznym.
Moja ocena: 6/6
Jonathan Carroll Kraina
Chichów
Tłum. Jolanta Kozak
Wyd. Prószyński i S-ka
Warszawa 1996
"Kraina Chichów" ciągle zajmuje pierwsze miejsce na mojej liście najlepszych książek. Niezmiennie od wielu lat. Jestem ciekawa co pokazał Carroll w najnowszej powieści "Kąpiąc lwa". Tak bardzo żałuję, że nie mogę być na spotkaniu z autorem. Wybierasz się może? (25 i 26 października w Krakowie).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Poważnie się nad tym zastanawiam, ale chyba nie zdążę na spotkanie z Carrollem. Pewnie będzie tłum, a ja mam potem spotkanie blogerów i imprezę, więc chciałabym jeszcze skoczyć do domu.
UsuńTo oprocz "Zaslubin patykow" moja najulubiensza ksiazka Carrolla. Musz esobie ja kiedys przypomniec, bo czytalam kilkakrotnie, ale kilkanascie lat temu, kiedy to ksiazki tego pisarza ukazywaly sie kilka razy do roku.
OdpowiedzUsuńJa już się cieszę na tą półkę w bibliotece, pełną Carrolla :D
UsuńŚwietna jest ta książka, wręcz rewelacyjna. Podoba mi się realizm magiczny w wydaniu Carrolla. Dobrze, że o nim napisałaś, bo dawno nic jego nie czytałam:)
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że wreszcie na tą powieść trafiłam :)
UsuńNie czytałam tej, ale mam kilka innych książek tego autora na półce i cały czas czekają na swoją kolej. Czy tylko ja mam wrażenie, że ciągle jestem w tyle za wszystkimi? Moja lista książek "do przeczytania" jest tak obszerna, że chyba życia mi nie starczy, żeby ze wszystkimi się bliżej zapoznać :P
OdpowiedzUsuńKoniecznie wypróbuj! Nie martw się, moja lista do przeczytania jest obliczona na kilka żyć :D
UsuńZawsze chciałam napisać tę książkę (a przynajmniej opartą na tym pomyśle). No, ale cóż. Carroll mnie uprzedził ;)
OdpowiedzUsuńHehe, też tak miewam - ktoś publikuje coś, o czym ja właśnie myślałam. Nie należy odkładać pomysłów na później :D
UsuńBardzo chciałam ją przeczytać, ale mimo usilnych poszukiwań pani bibliotekarki, gdzieś wsiąknęła i jej nie ma :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale mam nadzieję, że się odnajdzie, bo naprawdę warto przeczytać :)
UsuńWspaniała książka - nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po Carrollu i byłam lekturą oczarowana! Bardzo chciałabym zdążyć na spotkanie z autorem, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie - w sumie na nim zależy mi najbardziej, więc mogę stać w kolejce przez godzinę lub dwie...
OdpowiedzUsuńNie udało mi się iść na Carrolla :(
UsuńWiem, że kiedyś to czytałam, w zamierzchłych czasach i niestety nic, ale to kompletnie nic nie pamiętam. Chyba muszę to sobie odświeżyć:-)
OdpowiedzUsuńRety, jak można zapomnieć tą książkę?
UsuńNigdy tego autora nie czytałam i chociaż ani tytuł, ani okładka, ani opis normalnie by mnie nie przyciągnęły to po tylu pozytywnych recenzjach (i twoja i te w komentarzach) chyba muszę :)
OdpowiedzUsuńTo jest absolutny klasyk, i myślę, że mogłaby ci się spodobać :)
UsuńMam dwie książki Carrolla. Najwyższa pora go poznać.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie przeczytaj!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz ;)
OdpowiedzUsuńTo przedziwna książka i choć nie toleruję fantasy, ta książka, mimo że mnie nie urzekła urzekła, to tkwi we mnie. Nie można powiedzieć, że jest banalna. Tytuł Twojego wpisu jak najbardziej odpowiedni - to naprawdę obłęd w ciapki ;)
Fantasy to w sumie za wąskie określenie dla Carrolla - wprawdzie działy się tam dziwne rzeczy, ale miałam wrażenie, że to jakby nie jest clue całej historii.
UsuńErrata: jedno "urzekła" do kosza proszę ;)
OdpowiedzUsuń