O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

piątek, 10 kwietnia 2015

A z czym Tobie kojarzy się "21:37"?


Znacie tą satysfakcję z przeczytania wreszcie książki, która czekała na półce już długo, całe lata, i kilkakrotnie była wcześniej typowana na „przeczytam w tym miesiącu”, „przeczytam w tym wyzwaniu”, „wezmę na wakacje”, ale nigdy się jakoś nie złożyło? Ja odczuwam ją niestety bardzo rzadko, gdyż sięganie po pozycje, które leżą na półkach, nie jest moją mocną stroną. Ale kiedy już do tego dojdzie, jestem w siebie dumna, a gdy dodatkowo książka mi się podobała, to już w ogóle pełnia szczęścia. Przynajmniej nie spędziła tego całego czasu na półce bez potrzeby.

Z książkami Mariusza Czubaja zetknęłam się poprzez innego polskiego autora kryminałów, którego twórczość wielbię, mianowicie poprzez Marka Krajewskiego, z którym to panem Czubaj popełnił dwa kryminały: Aleję samobójców oraz Różę Cmentarną, cykl dwóch kryminałów osadzonych nad polskim morzem. Obie książki mi się podobały (choć wiem, że Aleja nie wszystkich zachwyciła), toteż kolejnym etapem było sięgnięcie po powieści samodzielnie napisane. I tak oto w moje ręce wpadła książka 21:37, kryminał, którego głównym bohaterem jest komisarz Heinz, profiler z Katowic, który zostaje wysłany do Warszawy, by pomóc tamtejszej policji rozwiązać dosyć delikatną sprawę kryminalną. Na marginesie dodam, że w dniu, kiedy kupiłam tą książkę, ktoś ukradł mi wszystkie dokumenty (spokojnie, odnalazły się potem porzucone przez rozczarowanego złodzieja) i zamiast czytać spędziłam kilka upojnych godzin na komisariacie. Zaś dwa lata później Sam Autor złożył mi bardzo fajną dedykację i autograf na Targach Książki w Katowicach (za pośrednictwem znajomej blogerki). Czyli, jak widzicie, wszystko się zgadza.

Komisarz Heinz zajmuje się, z dużym powodzeniem, tworzeniem profili psychologicznych seryjnych morderców. I chociaż jego praca często pomaga w śledztwach, koledzy policjanci traktują go raczej jako ichniejszy odpowiednik wróżbity Macieja – dużo machania łapami ale zero konkretów. Nie żeby nasz bohater się tym przejmował – zaangażowanie w pracę, która rzuca się cieniem na jego własną psychikę (momentami go przytłaczając) okazuje, borykając się jednocześnie  z osobistą tragedią, trudnościami z dorastającym synem i wspomnieniami z najcięższego śledztwa w karierze. Wszystko wskazuje na to, że kolejny seryjniak zaczyna grasować po Katowicach, jednak na rozkaz z góry musi niechętnie udać się do Warszawy, gdzie znaleziono dwóch zamordowanych kleryków i napis „21:37”, który jednoznacznie kojarzy się chyba wszystkim Polakom. Kto dokonał tego makabrycznego czynu, jaki ma to związek z Papieżem i Czu ten ktoś znów zabije – to pytania, na które będzie trzeba znaleźć odpowiedzi. Możliwie szybko, zanim góra dobierze się komisarzowi do tyłka.

Powieść wciąga, nie ma tu dłużyzn, opisów przyrody i wielostronicowych głębokich przemyśleń bohatera. Jest za to ciekawie skonstruowana postać komisarza w średnim wieku – zwykle takie postaci w naszych rodzimych kryminałach przechodzą przez kryzys wieku średniego i zgrywają Brudnego Harrego. Heinz zaś jest profilerem – bardziej niż pięściami i glockiem pracuje głową, chociaż jego metody nie zawsze są traktowane poważnie. Wprawdzie było kilka drobiazgów, które zgrzytały w trakcie czytania – sytuacje w stylu „zapisałem sobie numery tego vana sprzed 10 lat, bo coś czułem, że będziecie pytać”, parę zbiegów okoliczności, które nie do końca przekonują. Ale i tak zakończenie zaskoczy, a zanim do niego dojdzie, przyjdzie się czytelnikowi zastanowić nad kilkoma sprawami.

Urocza dedykacja autora :D


Moja ocena: 4,5/6

Mariusz Czubaj 21:37
Wyd. WAB
Warszawa 2011



Kolejna pozycja ze stosika 12 książek na 1015 rok przeczytania. Półki, bójcie się!

4 komentarze:

  1. 21:37 kojarzy mi się nieodłącznie z chwilą 10 lat temu, kiedy nagle ukochany wtedy serial Kryminalni nagle mi zanikł i pojawiła się informacja o śmierci papieża...

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę tę czytałam bardzo, bardzo dawno temu (aż musiałam sprawdzić - w 2010 roku!) i była ona mym małym preludium do polskich kryminałów. Chwilę wcześniej poznałam Krajewskiego oraz jego Mocka w przeklętym wręcz Wrocławiu z "Festung Breslau" i byłam zachłyśnięta wprost potęgą tego kryminału.

    Mój odbiór "21:37" był raczej dobry, chociaż brakowało mi nieco zaskoczenia. Założyłam bowiem, że autor objawi przede mną jakąś niezwykłą tajemnicę, otworzy mi oczy, a nic takiego nie nastąpiło.

    Chwilę później dotarłam do "Etnologa w Mieście Grzechu" i książka ta tkwi w dalszym ciągu na mojej półce, jako mały wyrzut sumienia. Chciałabym ją przeczytać, ale wciąż wydaje mi się, że wiem za mało o kryminałach, za mało poznałam tych najsłynniejszych klasyków, praktycznie nie pamiętam Agathy Christie, nie mówiąc już o Sherlocku. Ale w końcu może się odważę na spotkanie z panem Czubajem, tym razem nie autorem kryminałów, tylko kryminalnym etnologiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja lubię Czubaja :-) Może te jego kryminały nie są strasznie odkrywcze, ale bardzo aktualne, językowo perfekcyjnie odzwierciedlające rozmaite lingwistyczne podwórka, lubię to przesycenie dobrą muzyką (aż się prosi o stworzenie playlisty), specyficzny klimat...
    Czubaj, jako jeden z niewielu, został przetłumaczony na niemiecki (21:37 mam też jako wydanie niemieckie).

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz słyszę o tym autorze, ale z chęcią dorwę tę książkę w swoje ręce ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń