Nie masz nic lepszego na listopadowe wieczory niż mroczny
kryminał. Taki z szalejącym psychopatycznym seryjnym mordercą, zabijającym na
wymyślne sposoby, deszczem lejącym się ciurkiem z nieba, tajemniczymi
telefonami o północy i ponurym antykwariatem gdzieś w Pradze. I odpowiedzią na
pytania śledczych zawartą w zaginionym, uważanym za nieistniejący, manuskrypcie
Franza Kafki. Czyli wszystkim tym co zawiera w sobie drugi tom cyklu
niemieckich kryminałów o pani prokurator Miriam Singer.
We Frankfurcie nad Menem mają miejsce dwa niezwykle brutalne
zabójstwa. Każde z nich nacechowane jest nie tylko okrucieństwem, ale też w
pewnym sensie perfekcyjną reżyserką, a scenariuszem tych makabrycznych
przedstawień mają być zaginione wersje opowiadań Kafki, potwierdzających teorię
jakoby sam pisarz był w głębi duszy psychopatą. Za teorią tą stoi znany profesor
literatury, który okazuje się być jednocześnie związany silnie z obiema
ofiarami. Prokurator Singer i dwóch śledczych będą musieli rozwikłać nie tylko
zagadkę potwornych zgonów, ale i ich związek z czeskim pisarzem.
Sam schemat poszukiwania rozwiązania sprawy morderstwa w
zaginionych pracach znanych pisarzy nie jest nowy. Co natomiast czyni tą serię w mojej
ocenie dosyć wyjątkową to osoba głównej bohaterki. Jakby nie patrzeć, w
większości kryminałów głównym śledczym jest policjant w średnim wieku, często
rozwiedziony. Prokurator Miriam Singer jest dojrzałą lecz wciąż młodą i
atrakcyjną kobietą, która w życiu zawodowym i prywatnym zawsze stawia zasady na
pierwszym miejscu. Z tego powodu nazywana jest często przez współpracowników
Żelazną Damą. Potrafi jednak wznieść się ponad paragrafy i wykorzystać intuicję
i inteligencję by schwytać przestępcę, a następnie doprowadzić go przed sąd i
za kraty. Poprzedni tom – Zimowy morderca
– pozostawił bohaterkę w szczęśliwym związku z policjantem Henrim. W Podpisie mordercy autorka zaś każe jej
zdecydować, czy Miriam chce przenieść ten związek na wyższy poziom, czy też wycofać
się do strefy komfortu. Te prywatne perypetie nie zasłonią jednak czytelnikowi
głównego nurtu wydarzeń, który już na początku powieści jest bystry, a pod
koniec galopuje ku zaskakującemu rozwiązaniu.
Podsumowując – fabuła nie zaskakuje oryginalnością, ale jest
to jeden z lepszych kryminałów tego typu jaki zdarzyło mi się czytać. Wciąga,
przeraża – innymi słowy – polecam!
Moja ocena: 4,5/6
Krystyna Kuhn Podpis
mordercy
Tłum. Małgorzata Słabicka
Wyd. Dolnośląskie
Wrocław 2013
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawcy.
Już pierwszy akapit sprawia, że mam na książkę ochotę! :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Nawet się cieszę, że odłożyłam lekturę na ten ponury okres, jeszcze lepiej się ją czytało :)
UsuńCzytałam poprzednią książkę autorki: całkiem niezła, więc może i na tę się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńJeśli poprzednia ci się podobała, to ta na pewno też, mam wrażenie, że "Podpis mordercy" jest jeszcze lepszy niż "Zimowy morderca", na pewno bardziej zwarty fabularnie. :)
UsuńCzytałam książkę "Gra" Krystyny Kuhn i jestem w trakcie drugiej części pod tytułem Katastrofa. Obie średnio przypadły mi do gustu, ale na ten tytuł mam ochotę. Chcę sprawdzić, czy zmienię zdanie co do twórczości tej autorki :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jej niekryminalnej twórczości nie znam, ale przy okazji z ciekawości przeczytam. Kryminały są naprawdę dobre, poza tym polubiłam Miriam i z ciekawością będę śledzić jej losy.
UsuńAż nabrałam ochoty na jakiś kryminał! Chyba jednak sięgnę po sprawdzonego Mankella, bo akurat mam go pod ręką, ale tą autorkę dzięki Tobie również mam na uwadze ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż sobie chyba poczytam za niedługo Mankella :)
Usuń