O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 3 listopada 2013

Raport z polskiej brzydoty



Już dawno się przekonałam, że najbardziej przerażające są reportaże zza płotu. Owszem, wojny, kataklizmy i poczynania narkotykowych karteli w Ameryce Południowej są straszne, ale nasze współczesne społeczeństwo jest już do tej straszności przyzwyczajone. Prawdziwy strach został oswojony. To, co budzi grozę dziś, przynajmniej we mnie, to patologie życia codziennego. Nie musi być krwawe, nie musi być śmiercionośne, nie musi to być nawet widoczne na pierwszy rzut oka. Przypadkowy przechodzeń, zapytany o to stwierdzi, że ludzie mają większe problemy na głowie – głód, wojny, kartele narkotykowe - niż takie pier..ły. A jednak to powoli, niczym zatruta woda, drąży codzienność, rodzi niechęć, frustrację, obniża satysfakcję z życia. Co to jest to To? Samowola najbogatszych, niekompetencja urzędników, szarość (czy może pstrokatość) blokowisk, brak planu na przyszłość, brak gustu, wszechobecne reklamy. Pier..ły? Może i tak, ale brak ładu przestrzennego i demokracja w dekoracjach powodują, że przez ostatnie dwadzieścia lat przerobiliśmy szary, popeerelowski krajobraz w landszafcik porównywalny z jeleniem na rykowisku.

Filip Springer opisał polską brzydotę i jej przyczyny – tak w skrócie można podsumować Wannę z kolumnadą. Przejechał Polskę wzdłuż i wszerz, dokładnie obejrzał koszmarki budowlane, kicz, brak ładu i składu, widoczki z tonami reklam na pierwszym planie, pobrodził w błocie na nowych osiedlach, zdefiniował na nowo pastele na starych blokowiskach. I maluje przerażający obraz. Bo mimo cudownych zamków, pałaców, starówek, mostów, teatrów, gór i łąk, w Polsce jest brzydko. Bo jeśli tylko nie zagląda tam turysta, nie warto się starać. Ma być dach na głową, a ten kawał betonu z wystającym drutem, póki nie przeszkadza, niech leży. A jeśli już coś się robi aby było ładniej, to maluje bloki z wielkiej płyty w kolory tęczy, przęstko za radą pani Bożenki z sekretariatu. Na środku wsi sadzi się rzymski pałac a gdzieś na Śląsku – piramidę, w imię demokratycznego „bo ludziom się to podoba”.

Jednak pod otoczką opisów szkaradztwa Springer pisze o rzeczach ważnych – samowolkach budowlanych, które na zawsze przekształcają górski krajobraz w niewiadomoco, o tym jak miasta wypięły się (dosłownie) na rzeki, i ile kosztuje samorządy brak, a ile posiadanie planu zagospodarowania przestrzennego. I  z tych obserwacji wysuwa się mocno depresyjny obraz tego, co wokół nas – braku pomysłu na siebie, na okolicę, na państwo. I można, owszem, powiedzieć, że to nie jest najważniejsze. Ale ten okoliczny krajobraz, to, co widzimy na co dzień za oknem – czy są to chaszcze wokół magazynu na peryferiach, czy blokowisko, czy bita droga poprzez nowoczesne osiedle – to wszystko kształtuje nasz sposób myślenia o sobie, o naszej przyszłości, o naszym społeczeństwie. O naszych perspektywach. Trudno, by były bogate, gdy za oknem prowizorka.  To zaś, co myślimy kształtuje to, co robimy. Sami sobie tworzymy przestrzeń, w której siłą rzeczy musi umrzeć kreatywność, dobry gust i pozytywny stosunek do świata. A potem zakładamy na Facebooku stronę – „Polska – przyjedź i narzekaj”.


To jest porządnie napisany reportaż. Czyta się to szybko i gładko, chociaż ze zgrozą. Aby nie być gołosłownym autor opatrzył tekst licznymi zdjęciami zrobionymi w całej Polsce: jest Warszawa, Wrocław i Łódź, ale i Michałowice, Piła i Bolesławiec. I każde z tych zdjęć wygląda znajomo, bo na takie „cuda” natykamy się na co dzień po drodze do szkoły czy pracy. Zapewniam was, że po lekturze Wanny z kolumnadą zaczniecie inaczej patrzeć na okolicę.

Moja ocena: 6/6

Filip Springer Wanna z kolumnadą
Wyd. Czarne
Wołowiec 2013

10 komentarzy:

  1. Na początki Twojej wypowiedzi myślałam sobie - głupota, przecież Polska jest piękna. Ale pod koniec spojrzałam jeszcze raz krytycznym okiem. Rzeczywiście nie patrzymy na takie szczegóły, ale jest wiele miejsc, na które nie chce się patrzeć. Myślę, że warto zerknąć do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy jednak tendencję do myślenia o zabytkach i żubrach w puszczy, a nie tonach reklam i błocie obok wylotówek z dużych miast. Ta książka naprawdę otwiera oczy na wiele spraw.

      Usuń
  2. Polska jest piękna, ale niestety planowanie przestrzeni u nas leży i kwiczy :( Łudze się jednak, że nowa siła naprawi pokomunistyczną rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy czym ta brzydota, o której pisze Springer, to często dzieło ostatnich kilkunastu lat - i nie bardzo wiadomo jak to naprawić, bo teraz każdemu wszystko wolno, a centralne planowanie nieodmiennie kojarzy się źle.

      Usuń
  3. Przywodzi na myśl liczne blogi o koszmarkach architektonicznych, tylko zdaje się, że refleksja znacznie pogłębiona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To coś w tym stylu, jednak autor bierze na tapetę nie tyle konkretne przypadki ile całe zjawiska, takie jak zalew reklam czy manię stawiania płotów, i stara się odszukać ich przyczyny .

      Usuń
  4. Niestety wiele jest miejsc w Krakowie na których myśl przechodzi mnie dreszcz. Zaniedbane stare piękne kamienice zabite dechami, obok których stawia się kurioza "nowoczesnej architektury".
    Piękna książka o brzydkich rzeczach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraków i tak jest w tej książce przywołany tylko dwa razy, przy czym w jednym przypadku jest to pozytywny przykład zmian :) Ale faktem jest, że teraz idąc ulica odnajduję to, o czym przeczytałam w książce, bo wiele zjawisk tu opisywanych można odnieść do każdego polskiego miasta.

      Usuń
  5. Oj i ja podróżując po Polsce napotkałam miejsca brzydkie, kiczowate, czy to przytłoczone reklamami, zawsze jednak wolę pamiętać o tych pięknym zakątkach ;) Nie mniej jednak zaintrygowałaś mnie tą książka, chętnie bym ją przeczytała. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto, zwłaszcza dla kogoś z wykształceniem prawniczym czy administracyjnymi - bardzo ciekawy obraz prawa w praktyce - samowolki budowlane i zamieszczanie niedozwolonych banerów na ulicach, z czym nie da się walczyć.

      Usuń