OK., w wyniku nieprzewidzianych okoliczności przyrody nie
dokończyłam jeszcze mojej serii postów podsumowujących w zakresie
poszczególnych gatunków, ale spokojnie, niech żywi nie tracą nadziei ;). Na
razie jednak, tradycyjnie, chcę Was zaprosić na podsumowanie całoroczne.
Zanim przejdę do listy tytułów tych książek, które
najbardziej mi się podobały w minionym, 2015 roku, odrobina matematyki. W 2015
roku przeczytałam łącznie 72 książki (konkretnie: 71 i jedną przeczytałam dwa
razy). To sporo więcej niż w 2014, kiedy to ostateczna liczba wyniosła 59
pozycji. Nie ukrywam, że wynik mnie mocno zaskoczył. Większość, bo aż 29
pozycji, to książki zakupione przez mnie w tym roku, druga licznie
reprezentowana grupa to tzw. książki „z półki” czyli zakupione przed 2015
rokiem. Takich było 16. Poza tym czytałam m.in. 9 pożyczonych książek, 7
ebooków (bardzo słabo, bardzo!) i 6 recenzenckich. Przeczytałam też jedną
książkę dwa razy w ciągu 2015 roku i było to Mniej Marty Sapały.
Co do narodowości pisarzy, nie ma tu większych
niespodzianek: najliczniejszą grupę stanowią Amerykanie w ilości 23 książek,
następnie Anglicy z liczbą 13. Nieźle, bo 10 książek, ma polskie pochodzenie,
mimo to jednak chciałabym w przyszłym roku przeczytać więcej rodzimych książek.
Zaskakuje mała ilość skandynawskich powieści, w 2015 roku przeczytałam ich
tylko 8. Poza tym przeczytałam 4 francuskie książki, 3 niemieckie, 3
kanadyjskie i po jednej austriackiej, australijskiej, południowoafrykańskiej,
nigeryjskiej, japońskiej, włoskiej i afgańskiej. I ani jednej z Ameryki
Południowej.
Oddzielnym tematem jest: ile książek kupiłam w 2015 roku? Po
raz pierwszy w historii prowadziłam dokładny rejestr i powiem Wam, nie jest
dobrze. Kupiłam bowiem 74 książki. Do
końca miałam nadzieję, że liczba przeczytanych przekroczy liczbę kupionych, ale
niestety nie wyszło. Ale wydaje mi się, że ta lista (z cenami!) stanowi kubeł
zimnej wody. Nie obiecam sobie, że nie będę kupować, ale obiecuję sobie czytać
na bieżąco kupowane pozycje. W 2015 roku przeczytałam 32 z zakupionych pozycji
(książek papierowych i ebooków).
Zaledwie 17 spośród 72 książek to pozycje typu non-fiction.
Reszta to powieści, i chociaż jak zwykle dużo było kryminałów, to z dumą
zauważyłam, że kilkakrotnie udało mi się wyczołgać ze strefy komfortu. Dzięki
czemu przeczytałam kilka młodzieżówek, pozycję SF, kilka thrillerów i
przemówienie. 3 pozycje przeczytałam w języku angielskim.
A teraz przejdźmy do tego, na co wszyscy najbardziej
czekali, czyli dziesięć najlepszych książek 2015 roku. Nie było łatwo, chwilami
kusiło mnie wybranie 15 na 2015 rok, ale wreszcie stanęło na 10. Oto one:
1.
Inne zasady lata – Banjamin Alire Saenz – bodajże najpiękniejsza młodzieżówka,
jaką przeczytałam w tym roku, i w ogóle jedna z najcudowniejszych historii,
jakie zdarzyło mi się kiedykolwiek poznać. Autor uwolnił swoją opowieść od
pietyzmu, nieszczerych emocji, sztucznego budowania napięcia. Stworzył za to
realne (i realistyczne) postaci, prawdziwe emocje, trudno definiowalne, nie
zawsze łatwe, związki takimi, jakimi mogły być. Mało jest na rynku powieści,
opowiadających tak pięknie o przyjaźni i miłości. I mających tak spapraną
okładkę.
2.
Projekt „Rosie”– Graeme Simsion – bardzo nietypowy romans. Nie dość bowiem, że
australijski, nie dość, że główny bohater ma lekkiego Aspergera, którego zdaje
się nie zauważać, a bohaterowie zupełnie do siebie nie pasują. Cała historia
oparta jest na przezabawnym pomyśle poszukiwania idealnej partnerki, zaś w
między czasie Don i Rosie poszukują biologicznego ojca tej ostatniej.
Zaskakująca, zabawna i nietuzinkowa.
3.
Piętnaście pierwszych żywotów Harrego Augusta – Claire North – jedna z niewielu
powieści SF, która nie tylko mi się podobała, ale wręcz mnie zachwyciła. Pochłonęłam
ją z ekspresowym tempie, i wiem teraz, że w 2016 sięgnę po inne powieści
autorki (pisane jako Catherine Webb). Harry August rodzi się, żyje sobie, a
następnie umiera po to, by narodzić się ponownie z pamięcią poprzednich
żywotów. Każde jego życie wygląda inaczej, jedna decyzja powoduje, że jego
losy za każdym razem toczą się innym
torem. Jednak trzynaste życie jest inne. Pod koniec tego życia Harry dowiaduje
się, że świat zmierza ku końcowi, a on, po ponownych narodzinach, musi
rozwikłać tą zagadkę i zapobiec końcowi świata.
4.
Mniej –Marta Sapała – przeczytałam tą książkę dwa razy w ciągu tego roku. Czy taka
recenzja wystarczy? Na dodatkowe pobudzenie apetytu – autorka wraz z 11 innymi
rodzinami przed rok kupuje tylko to, co absolutnie niezbędne, resztę pozyskuje
innymi drogami. Książka to zapis z tego eksperymentu – Sapała pisze, jak wielką
wagę przykładamy do pieniędzy i do kupowania, ale też ile kosztuje nas, gdy
decydujemy się sami coś wyprodukować.
5.
Bractwo
Bang Bang – Greg Marinovich, Jaoe Silva – coś, co miało być opowieścią o
czterech nieustraszonych fotoreporterach, określanych jako tytułowe Bractwo
Bang Bang, okazała się jednocześnie przerażającą historią upadku apartheidu w
RPA. Prawdopodobnie najkoszmarniejsza, ale i najbardziej pouczająca książka
tego roku.
6.
We should
all be feminists – Chimamanda Ngozi Adichie – zapis przemówienia, które
autorka wygłosiła na jednej z konferencji TEDx. Przemówienie oglądałam na
YouTube chyba z pięćdziesiąt razy, w formie pisemnej robi jednakowo mocne
wrażenie. Nowoczesny feminizm, który nie nawołuje do lepszego traktowania
kobiet, a do równego traktowania obu płci, z uwzględnieniem ich różnic, ale i
podobieństw. Warto, aby wszyscy je
poznali (mężczyźni i kobiety), bo warto, abyśmy wszyscy byli feministami.
7.
Głuchy telefon– Arne Dahl – czekałam na pojawienie się pierwszego tomu nowego cyklu
kryminalnego „Opcop” autorstwa mojego ulubionego autora, i doczekałam się. I
był on dokładnie tak świetny, jak miałam nadzieję, że będzie. Kilkoro starych
bohaterów, wielu nowych i eksperymentalna jednostka operacyjna Europolu.
Książka, którą chciałam sama napisać, ale chyba lepiej, ze zrobił to Dahl.
8.
13 Pięter –Filip Springer – jedno z najważniejszych nazwisk polskiego reportażu ostatnich
lat. A każdy, kto kiedykolwiek zainteresował się tym, co wydaje Wydawnictwo
Czarne wie, ale poprzeczka w tym temacie jest zawieszona wysoko. W swojej
najnowszej pozycji autor porusza się kolejno po piętrach budynku, który
określić można w skrócie jako „sytuacja mieszkaniowa w Polsce”. Prze dzielnie
do samej góry, ale ja cały czas miałam ochotę uciekać z krzykiem.
9.
Zapytaj księżyc – Nathan Filer – mocno sugestywna opowieść młodego człowieka o
kolejnych etapach pogrążania się w szaleństwie. Matthew w wypadku traci swojego
starszego brata, cierpiącego na zespół Downa. Dla całej jego rodziny to cios po
którym niewyobrażalnie ciężko jest się podnieść. Zanim uda im się poskładać
życie na nowo, Matt przejdzie przez kolejne stadia choroby, a część zapisków
powstanie w szpitalu psychiatrycznym.
10.
Księżyc nad Soho – Ben Aaronovich – na dziesiątą pozycję miałam kilku kandydatów, ale
to właśnie drugi tom nietypowego cyklu kryminalnego o posterunkowym
Peterze-czarodzieju z przypadku zasłużył sobie szczególnie na tytuł jednej z najlepszych
książek roku. Czysta, niczym nie zmącona rozrywka, w dodatku chwilami zabawna
do łez. Bo ten rok nie był tylko rokiem przygnębiających opowieści.
Wyjątkowo w tym roku nie będzie mi trudno wybrać Książek
Roku – jest nią zdecydowanie Mniej Marty
Sapały. Bo ta książka nie tylko otworzyła mi oczy, ale też wiem, że zostanie ze
mną na długo.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!!!!!!
To ja kupiłam dokładnie o połowę mniej, bo 36 książek, co jest ponad 2 razy więcej niż w 2014 roku, ale za to aż 24 z nich to ebooki, za mniej niż 14,90, więc nie jest tak źle, ale i tak chcę zmniejszyć tę liczbę w tym roku, co będzie o tyle prostsze, że skompletowałam już całą Christie w papierze, więc odpadnie mi przynajmniej z 5 tytułów:)
OdpowiedzUsuńPiękne zestawienie. Widzę że mamy bardzo podobną ilość przeczytanych książęk, bo ja zamknęłam rok z 75. Co do zakupów... mam podobnie, nawet nie chcę liczyć ile w sumie nowych tytułów przybyło do mnie w zeszłym roku. Wszystkiego Najlepszego na nowy rok :)
OdpowiedzUsuńO, dzięki. Dwa tytuły sobie wrzuciłam do schowka. :)
OdpowiedzUsuńW sumie bez problemu mogę powiedzieć, ile książek kupiłam, bo dokonałam tylko jednego (acz solidnego) zakupu książek - 20 sztuk.
OdpowiedzUsuń"Mniej" mam własne i będę podrzucać każdemu w swoim regionie :)
Świetne podsumowanie:)
OdpowiedzUsuń