O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

sobota, 2 stycznia 2016

Podsumowanie roku 2015

OK., w wyniku nieprzewidzianych okoliczności przyrody nie dokończyłam jeszcze mojej serii postów podsumowujących w zakresie poszczególnych gatunków, ale spokojnie, niech żywi nie tracą nadziei ;). Na razie jednak, tradycyjnie, chcę Was zaprosić na podsumowanie całoroczne.

Zanim przejdę do listy tytułów tych książek, które najbardziej mi się podobały w minionym, 2015 roku, odrobina matematyki. W 2015 roku przeczytałam łącznie 72 książki (konkretnie: 71 i jedną przeczytałam dwa razy). To sporo więcej niż w 2014, kiedy to ostateczna liczba wyniosła 59 pozycji. Nie ukrywam, że wynik mnie mocno zaskoczył. Większość, bo aż 29 pozycji, to książki zakupione przez mnie w tym roku, druga licznie reprezentowana grupa to tzw. książki „z półki” czyli zakupione przed 2015 rokiem. Takich było 16. Poza tym czytałam m.in. 9 pożyczonych książek, 7 ebooków (bardzo słabo, bardzo!) i 6 recenzenckich. Przeczytałam też jedną książkę dwa razy w ciągu 2015 roku i było to Mniej Marty Sapały.

Co do narodowości pisarzy, nie ma tu większych niespodzianek: najliczniejszą grupę stanowią Amerykanie w ilości 23 książek, następnie Anglicy z liczbą 13. Nieźle, bo 10 książek, ma polskie pochodzenie, mimo to jednak chciałabym w przyszłym roku przeczytać więcej rodzimych książek. Zaskakuje mała ilość skandynawskich powieści, w 2015 roku przeczytałam ich tylko 8. Poza tym przeczytałam 4 francuskie książki, 3 niemieckie, 3 kanadyjskie i po jednej austriackiej, australijskiej, południowoafrykańskiej, nigeryjskiej, japońskiej, włoskiej i afgańskiej. I ani jednej z Ameryki Południowej.

Oddzielnym tematem jest: ile książek kupiłam w 2015 roku? Po raz pierwszy w historii prowadziłam dokładny rejestr i powiem Wam, nie jest dobrze. Kupiłam  bowiem 74 książki. Do końca miałam nadzieję, że liczba przeczytanych przekroczy liczbę kupionych, ale niestety nie wyszło. Ale wydaje mi się, że ta lista (z cenami!) stanowi kubeł zimnej wody. Nie obiecam sobie, że nie będę kupować, ale obiecuję sobie czytać na bieżąco kupowane pozycje. W 2015 roku przeczytałam 32 z zakupionych pozycji (książek papierowych i ebooków).

Zaledwie 17 spośród 72 książek to pozycje typu non-fiction. Reszta to powieści, i chociaż jak zwykle dużo było kryminałów, to z dumą zauważyłam, że kilkakrotnie udało mi się wyczołgać ze strefy komfortu. Dzięki czemu przeczytałam kilka młodzieżówek, pozycję SF, kilka thrillerów i przemówienie. 3 pozycje przeczytałam w języku angielskim.

A teraz przejdźmy do tego, na co wszyscy najbardziej czekali, czyli dziesięć najlepszych książek 2015 roku. Nie było łatwo, chwilami kusiło mnie wybranie 15 na 2015 rok, ale wreszcie stanęło na 10. Oto one:
1.       Inne zasady lata – Banjamin Alire Saenz – bodajże najpiękniejsza młodzieżówka, jaką przeczytałam w tym roku, i w ogóle jedna z najcudowniejszych historii, jakie zdarzyło mi się kiedykolwiek poznać. Autor uwolnił swoją opowieść od pietyzmu, nieszczerych emocji, sztucznego budowania napięcia. Stworzył za to realne (i realistyczne) postaci, prawdziwe emocje, trudno definiowalne, nie zawsze łatwe, związki takimi, jakimi mogły być. Mało jest na rynku powieści, opowiadających tak pięknie o przyjaźni i miłości. I mających tak spapraną okładkę.
2.       Projekt „Rosie”– Graeme Simsion – bardzo nietypowy romans. Nie dość bowiem, że australijski, nie dość, że główny bohater ma lekkiego Aspergera, którego zdaje się nie zauważać, a bohaterowie zupełnie do siebie nie pasują. Cała historia oparta jest na przezabawnym pomyśle poszukiwania idealnej partnerki, zaś w między czasie Don i Rosie poszukują biologicznego ojca tej ostatniej. Zaskakująca, zabawna i nietuzinkowa.
3.       Piętnaście pierwszych żywotów Harrego Augusta – Claire North – jedna z niewielu powieści SF, która nie tylko mi się podobała, ale wręcz mnie zachwyciła. Pochłonęłam ją z ekspresowym tempie, i wiem teraz, że w 2016 sięgnę po inne powieści autorki (pisane jako Catherine Webb). Harry August rodzi się, żyje sobie, a następnie umiera po to, by narodzić się ponownie z pamięcią poprzednich żywotów. Każde jego życie wygląda inaczej, jedna decyzja powoduje, że jego losy  za każdym razem toczą się innym torem. Jednak trzynaste życie jest inne. Pod koniec tego życia Harry dowiaduje się, że świat zmierza ku końcowi, a on, po ponownych narodzinach, musi rozwikłać tą zagadkę i zapobiec końcowi świata.
4.       Mniej –Marta Sapała – przeczytałam tą książkę dwa razy w ciągu tego roku. Czy taka recenzja wystarczy? Na dodatkowe pobudzenie apetytu – autorka wraz z 11 innymi rodzinami przed rok kupuje tylko to, co absolutnie niezbędne, resztę pozyskuje innymi drogami. Książka to zapis z tego eksperymentu – Sapała pisze, jak wielką wagę przykładamy do pieniędzy i do kupowania, ale też ile kosztuje nas, gdy decydujemy się sami coś wyprodukować.
5.       Bractwo Bang Bang – Greg Marinovich, Jaoe Silva – coś, co miało być opowieścią o czterech nieustraszonych fotoreporterach, określanych jako tytułowe Bractwo Bang Bang, okazała się jednocześnie przerażającą historią upadku apartheidu w RPA. Prawdopodobnie najkoszmarniejsza, ale i najbardziej pouczająca książka tego roku.
6.       We should all be feminists – Chimamanda Ngozi Adichie – zapis przemówienia, które autorka wygłosiła na jednej z konferencji TEDx. Przemówienie oglądałam na YouTube chyba z pięćdziesiąt razy, w formie pisemnej robi jednakowo mocne wrażenie. Nowoczesny feminizm, który nie nawołuje do lepszego traktowania kobiet, a do równego traktowania obu płci, z uwzględnieniem ich różnic, ale i podobieństw.  Warto, aby wszyscy je poznali (mężczyźni i kobiety), bo warto, abyśmy wszyscy byli feministami.
7.       Głuchy telefon– Arne Dahl – czekałam na pojawienie się pierwszego tomu nowego cyklu kryminalnego „Opcop” autorstwa mojego ulubionego autora, i doczekałam się. I był on dokładnie tak świetny, jak miałam nadzieję, że będzie. Kilkoro starych bohaterów, wielu nowych i eksperymentalna jednostka operacyjna Europolu. Książka, którą chciałam sama napisać, ale chyba lepiej, ze zrobił to Dahl.
8.       13 Pięter –Filip Springer – jedno z najważniejszych nazwisk polskiego reportażu ostatnich lat. A każdy, kto kiedykolwiek zainteresował się tym, co wydaje Wydawnictwo Czarne wie, ale poprzeczka w tym temacie jest zawieszona wysoko. W swojej najnowszej pozycji autor porusza się kolejno po piętrach budynku, który określić można w skrócie jako „sytuacja mieszkaniowa w Polsce”. Prze dzielnie do samej góry, ale ja cały czas miałam ochotę uciekać z krzykiem.
9.       Zapytaj księżyc – Nathan Filer – mocno sugestywna opowieść młodego człowieka o kolejnych etapach pogrążania się w szaleństwie. Matthew w wypadku traci swojego starszego brata, cierpiącego na zespół Downa. Dla całej jego rodziny to cios po którym niewyobrażalnie ciężko jest się podnieść. Zanim uda im się poskładać życie na nowo, Matt przejdzie przez kolejne stadia choroby, a część zapisków powstanie w szpitalu psychiatrycznym.
10.   Księżyc nad Soho – Ben Aaronovich – na dziesiątą pozycję miałam kilku kandydatów, ale to właśnie drugi tom nietypowego cyklu kryminalnego o posterunkowym Peterze-czarodzieju z przypadku zasłużył sobie szczególnie na tytuł jednej z najlepszych książek roku. Czysta, niczym nie zmącona rozrywka, w dodatku chwilami zabawna do łez. Bo ten rok nie był tylko rokiem przygnębiających opowieści.

Wyjątkowo w tym roku nie będzie mi trudno wybrać Książek Roku – jest nią zdecydowanie Mniej Marty Sapały. Bo ta książka nie tylko otworzyła mi oczy, ale też wiem, że zostanie ze mną na długo.


Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!!!!!!

5 komentarzy:

  1. To ja kupiłam dokładnie o połowę mniej, bo 36 książek, co jest ponad 2 razy więcej niż w 2014 roku, ale za to aż 24 z nich to ebooki, za mniej niż 14,90, więc nie jest tak źle, ale i tak chcę zmniejszyć tę liczbę w tym roku, co będzie o tyle prostsze, że skompletowałam już całą Christie w papierze, więc odpadnie mi przynajmniej z 5 tytułów:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zestawienie. Widzę że mamy bardzo podobną ilość przeczytanych książęk, bo ja zamknęłam rok z 75. Co do zakupów... mam podobnie, nawet nie chcę liczyć ile w sumie nowych tytułów przybyło do mnie w zeszłym roku. Wszystkiego Najlepszego na nowy rok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, dzięki. Dwa tytuły sobie wrzuciłam do schowka. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie bez problemu mogę powiedzieć, ile książek kupiłam, bo dokonałam tylko jednego (acz solidnego) zakupu książek - 20 sztuk.
    "Mniej" mam własne i będę podrzucać każdemu w swoim regionie :)

    OdpowiedzUsuń