O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 27 października 2013

ŚBK i ich książkowe bziki



Prawie dwa lata blogowania i wreszcie – wygląda na to, że przypadkowym postem stałam się spiralą wydarzeń. Zapewne każdy już słyszał o Śląskich Blogerach Książkowych. Słyszał? Słyszał. I każdy wie, że Kraków nie Śląsku nie jest – jakby nie patrzeć. Jednak dawno, dawno temu, zanim jeszcze ŚBK się ukonstytuowali, wyraziłam nieśmiałą chęć brania udziału w ich przedsięwzięciach, chociaż z wcielaniem w życie tego pragnienia niestety jest słabo. Ale postaram się to zmienić, we wrześniu bowiem dowiedziałam się, a niedawno Sardegna to potwierdziła, iż jestem jedynym honorowym członkiem ŚBK spoza Śląska. Taki zaszczyt zobowiązuje, a tu jeszcze okazuje się, że tegomiesięczny (nie ma chyba takiego słowa) temat postów tematycznych temat swój wziął od mego posta o NY. Dlatego nie ma co się ociągać, publikuję tutaj moje zeznania pod tytułem „ŚBK i ich książkowe bziki”.

Nieco zdekompletowany Arne Dahl
Myślę, że nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że moim największym obecnie bzikiem dotyczącym autora jest Arne Dahl. Na każdą kolejną książkę o Drużynie A czekam z niecierpliwością, a potem lecę i kupuję i konsumuję niemalże na miejscu (z wyjątkiem ostatniej, bo mnie finanse pognębiły ostatecznie). Dla mnie jest to po prostu najlepszy cykl szwedzkich kryminałów – bo nie czarno-białe, bo wielu równoważnych bohaterów, bo ciekawe zagadki, bo nietuzinkowy język, bo szeroki społeczny kontekst, bo piękny Sztokholm w tle. Bo lubię.


Równie zdekompletowana Martha Grimes
Drugim autorem, za którym od kilku lat stale się rozglądam po księgarniach i zapowiedziach internetowych to Martha Grimes i jej cykl o komisarzu Jury’m. Niesamowite jest kiedy nieangielska pisarka tworzy bardziej brytyjskie krajobrazy niż niektórzy Anglicy. Są to porządne, dobrze skrojone i osadzone na angielskiej prowincji klasyczne kryminały. A na dokładkę jest ciotka Agatha.


Pełna kolekcja serii o HP J. K. Rowling
W kategorii all time favourite wymienić zaś muszę J. K. Rowling. O tym jak uwielbiam Harrego Pottera i jak magiczne – dosłownie i w przenośni – są dla mnie te książki pisałam już wielokrotnie. Czytam każdego roku, a potem znów oglądam filmy. Wiele razy Potter uratował mnie, gdy miałam totalną niechcicę do wszystkiego – czytania, uczenia się, wychodzenia gdziekolwiek. Wizyty w Hogwarcie to lepsze niż najlepsza terapia. W zeszłym roku pokochałam zaś Trafny wybór, a teraz czekam na premierę pierwszego kryminału pani Rowling.



Moje nowojorskie lektury (minut ta na górze, bo to biblioteczna)
Co do bzików tematycznych, to o Nowym Jorku bardzo wyczerpująco pisałam tutaj. Drugim miastem jak oddziaływującym na moją wyobraźnię jest Kraków – szok, co nie? Pasja dla historii i kultury miasta przerodziła się na pewien okres mojego życia w wykonywany zawód przewodnika turystycznego, chociaż już tego nie robię, to był to prawdopodobnie najlepszy czas w moim życiu. Na szczęście mogę się teraz realizować na blogu, przybliżając wam trochę to królewskie miasto.


Bardzo niewielki wycinek książek o Krakowie

A już  z takich bzików ogólnych – gromadzenie ogromnych ilości książek wokół siebie. Po prostu nie umiem powiedzieć NIE – w związku z tym stosiki urosły już tam, gdzie ich nigdy nie było, a wciąż narastają. Ewidentnie przejmują kontrolę nad dziuplą.






Duma mej biblioteczki, a jednocześnie niewielka jej część. Serie ładnie się prezentują.

Stos naturalnie powstający obok biurka - słowo daję, już sama nie ogarniam, co tam teraz urzęduje.

19 komentarzy:

  1. Nasz honorowy rodzynku, jaką masz piękną biblioteczkę! A brak miejsca to koszmar jakiś, na dodatek trudno temu zaradzić :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że lubię się w nią wpatrywać :) Niestety, pokój się nie rozciągnie, więc konieczna będzie emigracja książek do innych pomieszczeń :/

      Usuń
  2. Takie zdjęcia bardzo cieszą moje oczy:) Czekam na kolejne stosy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Ci zazdroszczę bycia honorowym Śląskim Blogerem Książkowym. Chlip, chlip :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuudne zdjęcia. Każdy ma jakieś kółko zainteresowań. Niektórzy (jak my mole książkowe) nawet 5 kółek,czyli całą olimpiadę. Dobrze, że takie fioły mamy tylko, nieszkodliwe (chyba, że czasami dla kieszeni) a pożyteczne.
    Na dniach ma wyjść wspaniała książką o NY w PWN:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam zapowiedź, ta książka prędzej czy później do mnie trafi :)

      Usuń
  5. Mam Małą Encyklopedię Krakowa, świetna jest prawda? Moje fioły to Joanna Chmielewska, Agatha Christie, Philippa Gregory, Liza Marklund, Camilla Lackberg, Ake Edwardson oraz serie PWN o Polsce przedwojennej, seria Znaku 50/50 i książki Sławomira Kopera o XX leciu międzywojennym i o PRL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Encyklopedia jest genialna. Lizę Marklund też lubię, w sumie można by ją dodać do bzików :)

      Usuń
  6. Lubie patrzeć na cudze bziki.
    Książki wokół mnie to również i mój bzik. Już córa na ro zwróciła uwagę, że książki są prawie wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię, więc postanowiłam też takiego posta zrobić :)

      Usuń
  7. Moim zdaniem Kraków jest o wiele bardziej ciekawy niż Nowy Jork:). Cieszę się, że przybliżasz nam to miasto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło - staram się coś niecoś naświetlić, dobrze wiedzieć, że ktoś to docenia :)

      Usuń
  8. Grimes, ach. Nie szkodzi. Kiedyś to sobie od Ciebie pożyczę do przeczytania. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zacna kolekcja :) Na moich półkach również gości Harry Potter oraz Mankell - mam identyczne wydania jego książek :D Muszę kiedyś bliżej poznać książki Arne Dahl, a co do stosów piętrzących się na biurku to mam podobny tyle że rozrzucony po całym pokoju, trochę na biurku, trochę na stoliku przy łóżku albo obok łóżka, gdy na stoliku brak miejsca. Czasem nawet któraś z książek znajdzie się na jakimś krześle^^ Eh, szkoda tylko, że te nasze bziki tak bardzo szkodzą portfelom...

    OdpowiedzUsuń