Mam zawsze problem z recenzowaniem takich klasyków, jak
chociażby Przygody Sherlocka Holmesa. Z
jednej bowiem strony odnoszę wrażenie, że są one jest tak przegadane na każdą
możliwą stronę, że niepodobna napisać o nich nic nowego. Z drugiej jednak – na tym
właśnie polega siła klasyków, że po stu latach, tysiącach recenzji, kilkunastu
tłumaczeniach, niezliczonej ilości filmów, seriali, spektakli, gier, komiksów i kart do Piotrusia opartych na
książkach sir Arthura Conan Doyle’a opowieści o Detektywie Wszechczasów wciąż
tak samo potrafią oddziaływać na wyobraźnię czytelnika, zaciekawić go i
wzbudzić w nim wiele emocji – od pasji, poprzez przerażenie, złość po zdumienie
i satysfakcję z naprawdę dobrej lektury. I może właśnie dlatego warto jednak o
klasykach pisać.
Po pierwsze – jestem heretyczką, gdyż dopiero teraz
doceniłam kunszt Conan Doyle’a i zaprzyjaźniłam się z Sherlockiem Holmesem, i
to w dodatku pod wpływem serialu (który sam w sobie dorobi się niedługo
odrębnego tekstu). Owszem, lata temu sięgnęłam o Psa Baskerville’ów, chyba najsłynniejsze opowiadanie tego autora,
jednak wtedy czy to czas był nieodpowiedni, czy tłumaczenie słabe – grunt, że
mnie nie rzuciło na kolana, by długo pozostawić w tej niewygodnej pozycji. I
tak żyłam z przekonaniem że Sherlock Holmes nie jest dla mnie. Jednak ostatnio,
jak już wspomniałam, pod wpływem serialu postanowiłam dać sobie i sir Arthurowi
jeszcze jedną szansę i powędrowałam po książkę. W mojej osiedlowej bibliotece
odnalazłam jedynie Przygody Sherlocka
Holmesa, w dodatku na dziale dziecięcym i młodzieżowym (za moich czasów był
to klasyk kryminałów, ale widzę, że coś się pozmieniało). Opowiadania zawarte w
tym konkretnym tomie wcinają się już w środek historii o najsłynniejszym
detektywie, kiedy to jego przyjaciel i pomocnik, doktor Watson, wyprowadził się
z mieszkania na Baker Street 221B i jedynie od czasu do czasu wpada do starego
znajomego. Jednak wcale mi to nie przeszkadzało rozkoszować się każdym kolejnym
tekstem. Nie mogłam wyjść z podziwu, jak skomplikowane a jednocześnie rozsądne
zagadki był w stanie stworzyć autor, jak fascynującą postacią jest Sherlock, i
jak bardzo uniwersalne są problemy jego klientów. Przyznam, że w żadnym
przypadku nie byłam nawet w pobliżu rozwiązania, póki sam bohater nie
naświetlił wyjaśnienia, a wiele razy czytając poczułam autentyczne przerażenie,
co nie zdarza mi się nawet przy mrocznych i brutalnych kryminałach szwedzkich.
Sherlock, mimo, że powielany na setki smaków i sposobów od
wielu już lat, wciąż pozostaje zatem świeży i fascynujący. Conan Doyle stworzył
jedną z tych postaci, które nawet jeśli nie czytało się oryginału i nie
oglądało filmów, funkcjonuje w popkulturze – każdy go zna, każdy słyszał, każdy
wie. Warto jednak mimo to sięgnąć po opowiadania, by przekonać się, że nawet
najlepsze współczesne kryminały to małe Miki w porównaniu do Niego.
No i teraz koniecznie muszę się wybrać na Baker Street w
Londynie.
Moja ocena: 6/6
Arthur
Conan Doyle Przygody Sherlocka Holmesa
Wydawnictwo
Waza
Mam podobnie z klasyką, recenzowanie jej zwyczajnie mnie przerasta:)
OdpowiedzUsuńMimo to cieszę się, że udało Ci się napisać choć kilka słów o Conan Doyle'u i Sherlocku, masz rację, trzeba o tym pisać:)
Trzeba o nich pisać, coby ludzie wiedzieli, że ktoś to jeszcze czyta ;) Poza tym, skąd ma młode pokolenie wiedzieć, co jest klasyką a co nie?
UsuńOdniosę się do tytułu tego wpisu: Hell yeah! Pewnie, że warto ;)
OdpowiedzUsuńWarto ich czytać, recenzować i polecać, by nie upowszechniło się przekonanie, że jeśli już ktoś dzisiaj czyta, to tylko świeże, błyszczące i gładkie nowości wydawnicze. Dlatego też poświęcę się od czasu do czasu i zrecenzuję jakiegoś klasyka nad klasyki, choćbym bił się z myślami, co nowego i odkrywczego o nim napisać.
Aha, wspaniała okładka. Klimatyczna, uroczo staromodna :)
Ta okładka to taki klasyczny koszmarek, że ja się nie dziwię, że młodzież nie czyta ;)
UsuńMasz absolutną rację, ja Ci w tym czytaniu i recenzowaniu klasyków gorąco kibicuję (a od czasu do czasu dołożę coś od siebie) :)
Nad morzem zakupiłam kilka książek z Sherlockiem w roli głównej i będę czytać : )
OdpowiedzUsuńKoniecznie, bo to naprawdę świetne książki są! Ja teraz we Wrocławiu dorwałam kilka tomów w taniej książce, niby w Krakowie było to samo, ale jednak na wakacjach tak lżej na sumieniu ;)
UsuńKocham klasykę. I kocham wszystko co związane z Sherlockiem Holmesem. Ja gdy czytałam miałam taką wielką jak encyklopedia księgę (ponad 1000 stron), w której były zebrane wszystkie powieści i opowiadania jakie Arthur Conan Doyle napisał o detektywie z Baker Street. Pochłonięcie tego wszystkiego zajęło mi niecałe 3 tygodnie. Świetna recenzja ;-)
OdpowiedzUsuńMiałam tą knigę w rękach w taniej książce, za jedyne 35 zł! Byłam już prawie przy kasie, ale stwierdziłam, że będzie mi się to niewygodnie czytało, i zamiast tego kupiłam kilka mniejszych tomów. Paru mi jeszcze brakuje, ale będę miała przyjemność z ich namierzania i uzupełniania kolekcji :).
Usuń