John Douglas dorobił się w Ameryce sporego majątku, nim
kilka lat temu przybył do Wielkiej Brytanii, ożenił się i zamieszkał na wsi.
Był lubiany przez sąsiadów, szanowany przez podwładnych i kochany przez żonę, a
żywot wiódł dosyć pospolity i spokojny. Chcąc nawiązać do tradycji zajmowanej rezydencji,
co wieczór nakazywał zamknięcie zwodzonego mostu prowadzącego do domu, przez co
zmieniał go w twierdze nie do zdobycia. Jednak okazało się, że obok umiłowania
legend o królach ukrywających się w zamku postępowaniem pana Douglasa kieruje
tej skrywana skrzętnie tajemnica. Tajemnica, która po latach wyjdzie na jaw.
Dojdzie do tego w sposób bardzo dla kryminału klasyczny –
pan Douglas zostaje zamordowany w swojej rezydencji, i to kiedy most zwodzony
został już podniesiony. Żaden z domowników nie wchodzi jednak w grę jako podejrzany.
Informacje o tym zajściu, jeszcze przed ich wystąpieniem, otrzymuje w
zaszyfrowanym liście Sherlock Holmes. Kiedy przybywa do Birlstone, odkrywa, że
do zabójstwa już doszło, jednak w niezwykle zaskakujących warunkach. Nie tylko
nie było sposobu na dostanie się do i wydostanie się z zamku, ale i morderca
posłużył się wyjątkową na te warunki bronią – głośnym obrzynem, którego strzał
pozbawił ofiarę twarzy. Dodatkowo dziwne zachowanie wdowy i najlepszego
przyjaciela każą podejrzewać, że historia ta ma drugie, a może nawet i trzecie
dno.
Conan Doyle wykorzystał w tej powieści (czwartej i ostatniej
stworzonej przez autora powieści o Sherlocku Holmesie) ten sam trik, który czytelnik
zna już ze Studium w szkarłacie. Fabuła
pierwszej części osadzona jest w Anglii, gdzie Sherlock Holmes i jego pomocnik,
doktor Watson, prowadzą wnikliwe śledztwo w sprawie śmierci pana Douglasa.
Kiedy udaje im się rozwiązać zagadkę, autor zabiera nas kilka dekad wcześniej
do odległej Ameryki, gdzie wyjaśnia tło całej historii – co przeżył pan
Douglas, w czym brał udział i co doprowadziło do takiego a nie innego końca. Z
klasycznego kryminału „zamkniętego pokoju” Conan Doyle płynnie przechodzi do
westernu, ponownie mamy tu damę w opresji, jej cwanego ukochanego i grupę
przestępców, którzy trzęsą miasteczkiem. Ponownie widać fascynację autora tym
krajem i jego legendami – raz bierze na tapetę mormonów, innym razem masonów,
podlewa to sosem ze zbrodni i wychodzi majstersztyk. Mimo powtórnego wykorzystania tego samego
motywu Dolinę strachu czyta się
świetnie, chociaż po tylu latach spędzonych z kryminalną literaturą w rękach
pewnych szczegółów idzie się domyślić. Jednak potrzeba geniusza – Sherlocka Holmesa,
by nasze domysły połączyć w logiczną całość. Jak to dobrze, że jeszcze tyle
tomów jego przygód przede mną!
Moja ocena: 4,5/6
Arthur Conan Doyle Dolina
strachu
Tłum. Ewa Łozińska-Małkiewicz
Wyd. Algo
Toruń 2013
PS Przy okazji drobne ogłoszenie - Benedict Cumberbatch, odgrywający rolę Sherlocka Holmesa w mini serialu BBC otrzymał za tę rolę nagrodę Emmy w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy w mini serialu. Krakowskie Czytanie gratuluje Benedictowi i czeka na czwartą serię serialu.
Oby nie trzeba było czekać na 4 serię 2 lata ... Ale Hobbit już nakręcony, więc może nie będzie tak źle? :)
OdpowiedzUsuńOficjalne wieści od twórców - na początku 2015 roku będzie kręcony odcinek specjalny, a zaraz po nim trzy odcinki nowej serii, więc czwarta seria pojawi się zapewne jesienią 2015r. Trochę długo, ale zawsze coś :)
Usuń"Studium.." bardziej pamiętam, ale i "Dolina strachu" jest niezła.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że mam jeszcze tyle do przeczytania :)
Usuń