Może troszkę spóźnione, ale wciąż jeszcze w temacie – co odróżnia
Wielkanoc krakowską od Wielkanocy w innych miejscach w Polsce? Otóż tradycji
związanych z tym okresem w roku liturgicznym w Krakowie jest wiele, w tym dwie
najbardziej znane: Emaus i Rękawka.
1. Kościół Najświętszego Satwatora |
Emaus – Jest to
nazwa odpustu i zabawy ludowej, odbywających się w Poniedziałek Wielkanocny na
ulicy Kościuszki w Krakowie, czyli w dzielnicy Zwierzyniec (zwanej również
Salwator). Pierwsze informacje o odpuście pochodzą z XVI wieku, kiedy to główne
obchody odbywały się wokół kościoła Najświętszego Salwatora oraz kościółka św. Małgorzaty.
Kościółek ten, zwany również Gontyną, znajduje się na niewielkim wzniesieniu
przy drodze prowadzącej na Kopiec Kościuszki, zbudowany został prawdopodobnie
na miejscu pogańskiej świątyni. Jest to jeden z niewielu przykładów drewnianej architektury
sakralnej w samym Krakowie. Wokół kościoła znajdował się dawniej cmentarz dla
ofiar zarazy, a w samej świątyni odbywały się modlitwy w intencji chorych na
cholerę.
2. Tradycyjne figurki odpustowe |
3. Tradycyjne pierniki |
Nie wiadomo kiedy dokładnie obchody Emausu przeniesiono
poniżej, na ul. Kościuszki właśnie, wiadomo natomiast, że odpust w dzisiejszych
rozmiarach wokół św. Małgorzyaty by się po prostu nie zmieścił. Sama nazwa
zabawy pochodzi od nazwy miasteczka Emaus, dokąd udał się Jezus wraz z uczniami
po zmartwychwstaniu – wydarzenia te są opisane w ewangelii według św. Łukasza.
Na krakowskim Emausie można kupić słodycze, balony, zabawki, ale
najważniejszym, tradycyjnym przedmiotem przynoszonym do domu z odpustu była
figurka Żyda z kiwającą się głową, mająca imitować ruchy podczas modlitwy. Te
zwyczajowe figurki biorą swój początek od legendy o żydowskich wysłannikach,
którzy mieli zaprzeczać pogłoskom o zmartwychwstaniu Jezusa i za karę zostali
pozbawieni głosu – teraz aż do końca świata będą się jedynie modlić, poruszając
głowami zgodnie z rytuałem. Krakowianie owych Żydów mieli kupować i ustawiać w
domach w celu ochrony przed złymi duchami. Figurki mają też pewien związek z
tradycją Śmingusa-Dyngusa – otóż uczniowie i wierni spotykali się na ulicach
Jerozolimy i podawali sobie wieści o zmartwychwstaniu Chrystusa, a Żydzi chcąc ich
rozgonić ponoć polewali ich z okien wodą.
Innym ciekawym towarem, który można dostać tylko tam, były serca z
piernika z pięknymi, fantazyjnymi ozdobami i imieniem wypisanym na środku. Dziś
jednak dominuje na Emausie chińska tandeta, a zamiast balonów uciekających w
przestworza – balony odporne na przebijanie, które twardo trzymają się właściciela.
4. Emaus |
5. Kopiec Kraka (Krakusa) |
6. Rękawka, w tle kopiec Kraka |
Rękawka – odpust,
połączony z ludową zabawą, odbywający się rokrocznie w innej dzielnicy Krakowa,
będącą jeszcze 100 lat temu odrębnym
miastem – na Podgórzu, wokół kościółka św. Benedykta i kopca Krakusa, dzień po
świętach wielkanocnych. Nazwa wydarzenia bierze się od legendy, opowiadającej o
powstaniu rzeczonego kopca. Otóż, po śmierci ukochanego króla Kraka (którego
osoba nieodłącznie jest związana z powstaniem nazwy miasta - Kraków) mieszkańcy
postanowili uczcić wielkiego władcę budując mu okazały grób w formie wielkiego
kopca. Legenda mówi, że ziemię do jego usypania ludzie przynosili w rękawach,
skąd nazwa – Rękawka. Naukowcy z kolei wywodzą pochodzenie nazwy od czeskiego
słowa „rakew” – trumna, lub serbskiego „raka” – grób. Dawniej na Rękawce
istniał zwyczaj organizowania styp (głównie na kopcu Krakusa) oraz rzucania ze
wzgórza pozostałości po świątecznych ucztach – jaj, kiełbasy itp. – zebranym u
jego stóp biednym. Tradycja ta w pewnej chwili zanikła, a próba jego
reaktywacji spotkała się z oporem austriackich władz i wprowadzonym w 1836 roku
zakazem organizowania tych obrzędów. Wszak Podgórze było wtedy nie tylko odrębnym
miastem, ale i znajdowało się w odrębnym państwie – Cesarstwie Austro-Węgierskim.
Dziś cała zabawa została zamieniona w kiermasz i wesołe miasteczko, ustawiane w
okolicy kościółka św. Benedykta i proaustriackiego fortu. Najwytrwalsi uczestnicy
zabawy kładką nad ul. Powstańców Śląskich udają się na kopiec, w błocie pną się
na sam szczyt lub biorą udział w turniejach rycerskich organizowanych u jego
stóp.
Bibliografia:
Jan Adamczewski „Mała Encyklopedia Krakowa”, Kraków 1999
Michał Rożek „Silva Rerum. Nietypowy przewodnik po Krakowie”,
Kraków 2006
Fotografie:
Numer 1 - Jadwiga Otrębska
Numery 2-6 - Internet
Super !!!
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńPisz o tych zwyczajach, jak najwięcej. W pozostałych częściach Polski taki lokalny koloryt jest na ogół zupełnie nieznany.
UsuńMuszę Cię chyba wynająć, jak następnym razem zawitam w Krakowie, w roki przewodnika. Bardzo ciekawie opowiadasz. Mam nadzieję że dzięki Tobie poznam więcej o tradycjach i historii Krakowa. A co do Emaus to wczoraj trochę opowiadali o tym w Wiadomościach, ale TY piszesz o wiele ciekawiej :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, zawsze chętnie oprowadzę po Krakowie :) Miło mi czytać, że przerosłam Wiadomości :D
UsuńBardzo ciekawe! Ja tam się zawsze cieszę, że tradycje w narodzie nie giną i kręcą mnie wszelkie regionalizmy. Lubię przeróżne bawarskie cudactwa, tym chętniej czytam, że i Krakusy mają swoje tradycyjne osobliwości:-)
OdpowiedzUsuńI szkoda tylko, że te regionalizmy i tu, i gdzie indziej wypierane są przez chińszczyznę. To mi się bardzo podobało we Wrocławiu - wypowiedzieli wojnę tandecie na rzecz lokalnych pamiątek, tylko tych ostatnich jeszcze nie wyprodukowali ;)
UsuńJest jeszcze Siuda Baba, której tradycja ponoć przetrwała w Polsce tylko w okolicach Krakowa.
OdpowiedzUsuńPrzetrwała, ale w Wieliczce, skąd z resztą pochodzi, jako pozostałość po kolejnym pogańskim zwyczaju. A Wieliczka swoja prawa miejskie ma i nie podobałoby jej się, gdybym jej zwyczaje do Krakowa zabrała :)
UsuńJak już mamy być aż tak dokładni, to największe obchody Siudej są ponoć w Lednicy Górnej :)
UsuńJak już mamy być tak dokładni, to Lednica Górna nie jest Krakowem ;)
UsuńO proszę, nie wiedziałam, że Kraków ma takie wielkanocne tradycje i tak barwnie się w nim obchodzi święta. Ja ogólnie za świętami nie przepadam i raczej nie skusiłyby mnie żadne kiermasze, ale zapewne są miłośnicy takich inicjatyw - zawsze to lepsze, niż siedzenie przed telewizorem...
OdpowiedzUsuńA ja przez długie lata traktowałam te obchody jako coś normalnego, dopiero ostatnio zaczęłam doceniać, co my tu mamy :) Ostatnio rzadko uczęszczam na takie imprezy, bo boję się oblania wodą (na takie zimno to przeziębienie murowane).
UsuńByłem w tym roku po raz pierwszy na Emaus:) Bom krakowianin z importu, a nie z urodzenia i do tej pory okazji nie było. Ludu sporo, ale rzeczywiście najbardziej w oczy rzucały się pęki balonów z helem.
OdpowiedzUsuńNa Rękawce nigdy nie byłem, bo człowiek do pracy chodzi. Może kiedyś. Z różnych prasowych newsów wyglądało to jednak całkiem fajnie.
No właśnie z Rękawką jest ten problem, że wtorek po świętach jest już dniem pracującym. Ale gdybyś kiedyś miał okazję do wolnego wtorku to polecam - klimacik pogańskiej zabawy wciąż się jeszcze unosi wokół kopca Kraka. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń