O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

wtorek, 10 kwietnia 2012

Wielkanocne tradycje krakowskie


Może troszkę spóźnione, ale wciąż jeszcze w temacie – co odróżnia Wielkanoc krakowską od Wielkanocy w innych miejscach w Polsce? Otóż tradycji związanych z tym okresem w roku liturgicznym w Krakowie jest wiele, w tym dwie najbardziej znane: Emaus i Rękawka.

1. Kościół Najświętszego Satwatora
 
Emaus – Jest to nazwa odpustu i zabawy ludowej, odbywających się w Poniedziałek Wielkanocny na ulicy Kościuszki w Krakowie, czyli w dzielnicy Zwierzyniec (zwanej również Salwator). Pierwsze informacje o odpuście pochodzą z XVI wieku, kiedy to główne obchody odbywały się wokół kościoła Najświętszego Salwatora oraz kościółka św. Małgorzaty. Kościółek ten, zwany również Gontyną, znajduje się na niewielkim wzniesieniu przy drodze prowadzącej na Kopiec Kościuszki, zbudowany został prawdopodobnie na miejscu pogańskiej świątyni. Jest to jeden z niewielu przykładów drewnianej architektury sakralnej w samym Krakowie. Wokół kościoła znajdował się dawniej cmentarz dla ofiar zarazy, a w samej świątyni odbywały się modlitwy w intencji chorych na cholerę.


2. Tradycyjne figurki odpustowe
3. Tradycyjne pierniki
Nie wiadomo kiedy dokładnie obchody Emausu przeniesiono poniżej, na ul. Kościuszki właśnie, wiadomo natomiast, że odpust w dzisiejszych rozmiarach wokół św. Małgorzyaty by się po prostu nie zmieścił. Sama nazwa zabawy pochodzi od nazwy miasteczka Emaus, dokąd udał się Jezus wraz z uczniami po zmartwychwstaniu – wydarzenia te są opisane w ewangelii według św. Łukasza. Na krakowskim Emausie można kupić słodycze, balony, zabawki, ale najważniejszym, tradycyjnym przedmiotem przynoszonym do domu z odpustu była figurka Żyda z kiwającą się głową, mająca imitować ruchy podczas modlitwy. Te zwyczajowe figurki biorą swój początek od legendy o żydowskich wysłannikach, którzy mieli zaprzeczać pogłoskom o zmartwychwstaniu Jezusa i za karę zostali pozbawieni głosu – teraz aż do końca świata będą się jedynie modlić, poruszając głowami zgodnie z rytuałem. Krakowianie owych Żydów mieli kupować i ustawiać w domach w celu ochrony przed złymi duchami. Figurki mają też pewien związek z tradycją Śmingusa-Dyngusa – otóż uczniowie i wierni spotykali się na ulicach Jerozolimy i podawali sobie wieści o zmartwychwstaniu Chrystusa, a Żydzi chcąc ich rozgonić ponoć polewali ich z okien wodą.  Innym ciekawym towarem, który można dostać tylko tam, były serca z piernika z pięknymi, fantazyjnymi ozdobami i imieniem wypisanym na środku. Dziś jednak dominuje na Emausie chińska tandeta, a zamiast balonów uciekających w przestworza – balony odporne na przebijanie, które twardo trzymają się właściciela.
4. Emaus


5. Kopiec Kraka (Krakusa)

6. Rękawka, w tle kopiec Kraka
Rękawka – odpust, połączony z ludową zabawą, odbywający się rokrocznie w innej dzielnicy Krakowa,  będącą jeszcze 100 lat temu odrębnym miastem – na Podgórzu, wokół kościółka św. Benedykta i kopca Krakusa, dzień po świętach wielkanocnych. Nazwa wydarzenia bierze się od legendy, opowiadającej o powstaniu rzeczonego kopca. Otóż, po śmierci ukochanego króla Kraka (którego osoba nieodłącznie jest związana z powstaniem nazwy miasta - Kraków) mieszkańcy postanowili uczcić wielkiego władcę budując mu okazały grób w formie wielkiego kopca. Legenda mówi, że ziemię do jego usypania ludzie przynosili w rękawach, skąd nazwa – Rękawka. Naukowcy z kolei wywodzą pochodzenie nazwy od czeskiego słowa „rakew” – trumna, lub serbskiego „raka” – grób. Dawniej na Rękawce istniał zwyczaj organizowania styp (głównie na kopcu Krakusa) oraz rzucania ze wzgórza pozostałości po świątecznych ucztach – jaj, kiełbasy itp. – zebranym u jego stóp biednym. Tradycja ta w pewnej chwili zanikła, a próba jego reaktywacji spotkała się z oporem austriackich władz i wprowadzonym w 1836 roku zakazem organizowania tych obrzędów. Wszak Podgórze było wtedy nie tylko odrębnym miastem, ale i znajdowało się w odrębnym państwie – Cesarstwie Austro-Węgierskim. Dziś cała zabawa została zamieniona w kiermasz i wesołe miasteczko, ustawiane w okolicy kościółka św. Benedykta i proaustriackiego fortu. Najwytrwalsi uczestnicy zabawy kładką nad ul. Powstańców Śląskich udają się na kopiec, w błocie pną się na sam szczyt lub biorą udział w turniejach rycerskich organizowanych u jego stóp.



Bibliografia:
Jan Adamczewski „Mała Encyklopedia Krakowa”, Kraków 1999
Michał Rożek „Silva Rerum. Nietypowy przewodnik po Krakowie”, Kraków 2006

Fotografie:
Numer 1 - Jadwiga Otrębska
Numery 2-6 - Internet

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Pisz o tych zwyczajach, jak najwięcej. W pozostałych częściach Polski taki lokalny koloryt jest na ogół zupełnie nieznany.

      Usuń
  2. Muszę Cię chyba wynająć, jak następnym razem zawitam w Krakowie, w roki przewodnika. Bardzo ciekawie opowiadasz. Mam nadzieję że dzięki Tobie poznam więcej o tradycjach i historii Krakowa. A co do Emaus to wczoraj trochę opowiadali o tym w Wiadomościach, ale TY piszesz o wiele ciekawiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zawsze chętnie oprowadzę po Krakowie :) Miło mi czytać, że przerosłam Wiadomości :D

      Usuń
  3. Bardzo ciekawe! Ja tam się zawsze cieszę, że tradycje w narodzie nie giną i kręcą mnie wszelkie regionalizmy. Lubię przeróżne bawarskie cudactwa, tym chętniej czytam, że i Krakusy mają swoje tradycyjne osobliwości:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I szkoda tylko, że te regionalizmy i tu, i gdzie indziej wypierane są przez chińszczyznę. To mi się bardzo podobało we Wrocławiu - wypowiedzieli wojnę tandecie na rzecz lokalnych pamiątek, tylko tych ostatnich jeszcze nie wyprodukowali ;)

      Usuń
  4. Jest jeszcze Siuda Baba, której tradycja ponoć przetrwała w Polsce tylko w okolicach Krakowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przetrwała, ale w Wieliczce, skąd z resztą pochodzi, jako pozostałość po kolejnym pogańskim zwyczaju. A Wieliczka swoja prawa miejskie ma i nie podobałoby jej się, gdybym jej zwyczaje do Krakowa zabrała :)

      Usuń
    2. Jak już mamy być aż tak dokładni, to największe obchody Siudej są ponoć w Lednicy Górnej :)

      Usuń
    3. Jak już mamy być tak dokładni, to Lednica Górna nie jest Krakowem ;)

      Usuń
  5. O proszę, nie wiedziałam, że Kraków ma takie wielkanocne tradycje i tak barwnie się w nim obchodzi święta. Ja ogólnie za świętami nie przepadam i raczej nie skusiłyby mnie żadne kiermasze, ale zapewne są miłośnicy takich inicjatyw - zawsze to lepsze, niż siedzenie przed telewizorem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja przez długie lata traktowałam te obchody jako coś normalnego, dopiero ostatnio zaczęłam doceniać, co my tu mamy :) Ostatnio rzadko uczęszczam na takie imprezy, bo boję się oblania wodą (na takie zimno to przeziębienie murowane).

      Usuń
  6. Byłem w tym roku po raz pierwszy na Emaus:) Bom krakowianin z importu, a nie z urodzenia i do tej pory okazji nie było. Ludu sporo, ale rzeczywiście najbardziej w oczy rzucały się pęki balonów z helem.

    Na Rękawce nigdy nie byłem, bo człowiek do pracy chodzi. Może kiedyś. Z różnych prasowych newsów wyglądało to jednak całkiem fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie z Rękawką jest ten problem, że wtorek po świętach jest już dniem pracującym. Ale gdybyś kiedyś miał okazję do wolnego wtorku to polecam - klimacik pogańskiej zabawy wciąż się jeszcze unosi wokół kopca Kraka. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń