W pierwszym poście dotyczącym li i jedynie Krakowa
przedstawiam jedną z najbardziej kontrowersyjnych, a jednocześnie najbardziej
popularnych wśród turystów rzeźb w Grodzie – Głowę.
Głowa, której poprawna nazwa brzmi Eros Bendato – Eros
Spętany, to dar jej twórcy Igora Mitoraja dla krakowian, ofiarowany nam ku
olbrzymiej konsternacji mieszkańców w 2005 roku. Pan Mitoraj jest rzeźbiarzem
polskiego pochodzenia, który studiował w Krakowie, a gdy stał się bardzo
sławny, postanowił miastu z czasów studenckich ofiarować jedną ze swych prac.
Warunek był jeden – rzeźba ma stanąć na Rynku Głównym. A że pasuje tam jak
kwiatek do kożucha, przez kilka miesięcy odbywało się w Krakowie coś, co można
nazwać „bieg z Głową”. Ale krakusi nie tracą głowy w kryzysowych sytuacjach ( a
to im groziło, gdyby Głowa nie pozostała na Rynku). Głowa co chwilę zmieniała
miejsce postoju, by wreszcie zagrzać miejsce w południowo-zachodnim kącie
Rynku, przycupnięta obok Ratusza, i, w okresie zimowym, choinki. Ktoś
ewidentnie miał łeb na karku - złośliwi twierdzą, że tam ją najmniej widać. Inni
– że blisko posterunku policji, co by bezpieczna była. Tak czy siak, była to
akcja przemyślana z Głową; trzeba mieć łeb nie od parady, aby odpowiednio
ustawić pomnik łba. Nie wiemy, czy Miasto nie planuje dla Głowy kolejnych
wojaży, na razie wydaje się, że rzeźba dobiła do bezpiecznego portu, gdzie
cieszy się sporym zainteresowaniem turystów i coraz większą tolerancją
tubylców.
Nie mają racji ci, którzy uważają, iż Głowa (sorry, Eros)
nie ma żadnego związku z Krakowem. Kraków ma bardzo liczne tradycje związane z
głowami. Choćby tylko wspomnieć o głowach wawelskich – jeden z najsłynniejszych
symboli Krakowa. Mamy również mądre głowy – za to odpowiada Uniwersytet
Jagielloński i pozostałe krakowskie uczelnie wyższe. Na Kleparzu można kupić
bardzo dobrą głowiznę, a zaraz za Krakowem natrafiamy na miejscowość Głogoczów.
Zresztą do Krakowa jeździ pociąg z Przemyśla – a myślenie jest
nieodłącznie z głową związane, o czym
niektóre głowy zdają się zapominać. A powinny to przemyśleć. Bo póki co
krakowska Głowa stoi pusta, i tylko czasem jakiś turysta wlezie w nią z
buciorami.
Jednak przede wszystkim głową się czyta.
Igor Mitoraj – ur. 1944 roku w Oederan na Rudawach.
Dzieciństwo i młodość spędził w Polsce, studiował na krakowskiej Akademii Sztuk
Pięknych. Na początku kariery zajmował się głównie malarstwem, później odkrył
rzeźbę, i to właśnie z nietypowych posągów jest znany praktycznie na całym
świecie. Jego dzieła znajdują się m. in. w Paryżu czy Rzymie. W swoich pracach
odwołuje się do Michała Anioła i Antonia Canovy, a tematy czerpie głównie z
mitologii greckiej i rzymskiej. (Na podstawie Wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Igor_Mitoraj).
Fantastyczne:) Czekam na kolejne odsłony tajemnic Krakowa:)
OdpowiedzUsuńDzięki, następne będą ambitniejsze, tu się po prostu nie mogłam powstrzymać :)
Usuńinteresująco temat Głowy ujęłaś.)))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDobre:-)... Byłam ze swoimi smokami w Krakowie jakiś czas temu, ale Głowy sobie nie przypominam - a oni na pewno by zwrócili uwagę na coś tak szelonego. Czyżby to było już tak dawno, przed 2005?... Możliwe. Muszę ich koniecznie zabrać tam znowu!
OdpowiedzUsuńGłowa mogła być wtedy w innym miejscu, np. swego czas stała u wylotu ulic Sławkowskiej i Szczepańskiej, a w te rejony Rynku goście rzadko docierają :). Wybierz się koniecznie, chętnie pokażę moje miasto :)
UsuńGłowa jest w Krakowie od 2005 mówisz? Jak to się więc stało, że jej nie spotkałam? Proszę o więcej krakowskich ciekawostek :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBędzie teraz w miarę regularnie, bo zaczęłam chodzić po mieście z aparatem i robić własne zdjęcia tego, co mi akurat potrzebne do wpisów. Tak że - cierpliwości!
UsuńA ja dwa razy w Krakowie byłam i dwa razy ją widziałam. Zawsze uważałam że jakaś głębsza tajemnica się z nią wiąże. W sumie mi się podobała ;)
OdpowiedzUsuńU nas nic się nie postawi tak, żeby nie było do tego historii do opowiedzenia. Dlatego będę miała o czym pisać. :)
UsuńMarzy mi się wizyta w Krakowie. Podobno to magiczne miejsce. (:
OdpowiedzUsuńO tak, zdecydowanie, takiego nagromadzenia legend, mitów, klątw i anegdotek nie ma nigdzie :). A wspaniałe zabytki wespół z wieloma znanymi twarzami dodatkowo wzmacniają tą atmosferę :)
UsuńPostaram się o więcej wpisów, żebyście mieli chociaż namiastkę tego miejsca.
A mnie też się marzą wizyty w kilku polskich miastach, ale mam wrażenie że taniej jest pojechać zagranicę niż w Polskę, że nie wspomnę o tempie jazdy pociągów... Po zeszłorocznych 12 godzinach w pociągu do Szczecina trochę mi się odechciało wojaży po ojczyźnie ;)
Viv odbierz pocztę gazetową:)
OdpowiedzUsuńŁeb znam i nawet zdjęcie z nim mam, ale jego historię poznałam dopiero dzięki Tobie :) Aha i żeby nie było - nie bezcześciłam jego wnętrza swoimi buciorami, jak to nieraz czyni pierwszy lepszy turysta ;P, lecz kulturalnie cupnęłam sobie przy nim umieszczając tym samym swą głowę na poziomie jego ust - całkiem kształtnych jak na mój gust ;)
OdpowiedzUsuńNigdy bym Ciebie ni podejrzewała o buciory :) To była uwaga do tych wszystkich co przybywają do Grodu i nawet nie wiedzą, gdzie są. Ale jak to się mówi, podróże kształcą wykształconych.
UsuńA dodatkową ciekawostkę Ci sprzedam - we wszystkich rzeźbach Mitoraja usta są takie same - jest to wierna replika ust samego artysty :).
Pozdrawiam
O kurcze, ciekawostka świetna! Muszę się zatem dokładniej przyjrzeć, zarówno samemu artyście, jak i jego rzeźbom ;D Pozdrawiam ;)
Usuń