Niedawno oglądałam z rodziną film Everest, opowiadający o jednej z największych katastrof na
największej górze świata, kiedy to podczas zejścia ze szczytu dwie wyprawy
komercyjne zostały zaskoczone przez burzę śnieżną, zabijając osiem osób, w tym
obu kierowników wyprawy: Roba Halla i Scotta Fischera. Przyznam, że temat
wspinaczki wysokogórskiej nigdy jakoś nie należał do top pięciu najbardziej
fascynujących mnie tematów (ani nawet do pięćdziesięciu), film został narzucony
odgórnie, i sam w sobie nie był przesadnie szałowy, to samo wydarzenie
pobudziło moją ciekawość. Zwłaszcza, że przez pół filmu bohaterowie chodzili
okutani w kurtki i czapki, więc nie do końca zakumałam, kto, co i z kim.
Dlatego krótko po seansie zakupiłam książkę Jona Krakauera, zatytułowaną Wszystko za Everest, by na spokojnie
przybliżyć sobie tamto wydarzenie z roku 1996.
Jon Krakauer jest dziennikarzem, który w 1996 roku
przyłączył się do ekipy organizowanej przez Roba Halla, uznawanego za pioniera
organizowania wycieczek komercyjnych na najwyższe góry świata, aby zdobyć Mount
Everest i materiał na reportaż o tym zdobywającym coraz większy rozgłos
przedsięwzięciu. Gdy zapisywał się na wycieczkę, zdawał sobie sprawę, iż jest
to niebezpieczna wyprawa, jednak na pewno nie podejrzewał, iż przyjdzie mu się
zmierzyć z jednym z najgorszych wypadków w historii góry. Krakauer zabrał mnie
wraz z sobą na tą nieszczęsną wyprawę, opisując przygotowania, poszczególne
etapy wyprawy, i przybliżając postaci dramatu, ich wcześniejsze doświadczenia i
relacje, jakie łączyły uczestników obu wypraw. To była pierwsza część, ta która
pomimo iż interesująca, nie zafascynowała mnie przesadnie głównie z tego
powodu, że jak już pisałam, wspinaczka wysokogórska to nie moja para kaloszy.
Jednak druga część autentycznie wbiła mnie w fotel. Krakauer
minuta po minucie opisuje wydarzenia 10 i później 11 maja 1996 roku, tak jak on
to zapamiętał, i jak udało mu się zrekonstruować wydarzenia na podstawie
wspomnień swoich rozmówców, którzy przeszli przez to co on. Każda wątpliwa
decyzja, każda zmiana planów, każde zdawałoby się błahe wydarzenie, wreszcie
walka ze śnieżycą, mrozem i niedotlenieniem. Odmrożenia, utrata świadomości,
wreszcie śmierć. Bohaterskie postawy jednych, ludzkie zachowania innych,
potworność tego, do czego zdolni byli pozostali. Krakauer poświęca oczywiście większość
swojej książki wyprawie w której brał udział, jednak opisuje również pozostałe
grupy, które tego dnia i chwilę wcześniej i później usiłowały zdobyć szczyt.
Podsumowuje ofiary ze wszystkich tych przedsięwzięć.
Krakauer był wielokrotnie krytykowany, głównie przez
przewodnika z konkurencyjnej wyprawy Fischera, Anatolija Bukriejewa, który
poczuł się dotknięty sposobem, w jaki Krakauer go opisał, i opublikował własne
wspomnienia tamtego feralnego dnia, podobnie jak kilku innych członków wyprawy.
Co jednak ujęło mnie w tej książce, to szacunek autora, obiektywizm tam, gdzie
dało się go zastosować, i brak wyraźnej krytyki jednej osoby. Krakauer podjął
się ciężkiego wyzwania podsumowania tamtych wydarzeń, korzystając ze swojej
niepewnej pamięci i wspomnień innych, przedstawiając każde wydarzenie, każdą
decyzję w różnych światłach, pozostawiając każdemu pole do własnej oceny, czy i
kto zawinił wtedy na Evereście. Autor bardzo realistycznie i plastycznie opisał
też warunki panujące na górze (na pewno w dodatkowym odczuciu pomogło mi przeraźliwe
zimno za oknem, które uparcie wdzierało się do środka przez nieszczelne okna),
jak również przybliżył całą technologię wyprawy wysokogórskiej, co szczególnie
przydało się takiemu amatorowi jak ja.
Jest to książka nie tylko fascynująca, ale pod wieloma względami
przerażająca, z drugiej zaś strony dowodząca, jaką siłą dysponuje czasem
człowiek, w jakie sytuacje jest w stanie się wpakować na własne życzenie, i z
jakich jest w stanie wyjść dosłownie na własnych nogach. Zdecydowanie polecam.
Moja ocena: 5/6
Jon Krakauer Wszystko
za Everest
Tłum. Krystyna Palmowska
Wyd. Czarne
Wołowiec 2015