To był dziwny rok. Dużo się działo, wiele dobrego, wiele
niedobrego, wiele takiego, które w sumie trudno zaszufladkować jako pozytywne
lub negatywne. Dużo w tym roku czytałam, ale bardzo niewiele pisałam, nie wiem
w sumie, z czego to wynikło. Nie mogę powiedzieć, że nie miałam czasu, bo były
chwile w 2016 roku, gdy miałam go aż nadto. Pisać było o czym. Tylko jakby wena
odpłynęła na calusieńki rok. Nie żeby dawniej była to jakaś super-wena, ale coś
tak się zwykle kołatało. W tym roku zaś często zasiadałam z dłońmi nad
klawiaturą jak domorosły wirtuoz, po czym nie byłam w stanie sklecić kilku
sensownych zdań. Coś jak niechcica czytelnicza, tylko tym razem ucierpiało
pisanie.
Co dziwne, trudno mi też było wybrać aż 10 najlepszych
książek przeczytanych w 2016 roku. Nie zrozumcie mnie źle, czytałam sporo
dobrych książek, tylko kilka ewidentnych gniotów (ósmy Potter, grrr), ale po
wielu miesiącach okazuje się, że na widok wielu tych tytułów nie mam jakieś
silniejszej reakcji emocjonalnej. Wybrałam te, które tą reakcję powodowały, a
jeśli lista ta wyda się komuś mało ambitna, no cóż, bywa. Ja w każdym bądź
razie z ręką na sercu mogę polecić każda z niżej wymienionych pozycji.
No to zaczynamy (kolejność mniej więcej przypadkowa):
1.
Motyl –
Lisa Genova – wiele z tegorocznych najlepszych to książki, które długi czas
przeleżały u mnie na półce. I tak właśnie było z Motylem, która to powieść okazała się przepiękną, smutną, mądrą i
wzruszającą opowieścią o utracie ważnej funkcji w naszym życiu – pamięci. I
jedynym dobrodziejstwem, dla chorej czy dla rodziny, była możliwość
przygotowania się na najgorsze najlepiej jak się da.
2.
Światło,
którego nie widać – Anthony Doerr – miałam nadzieję, że ta pozycja pojawi
się na naszym rynku szybko i tak też się stało. Zwyciężczyni nagrody Pulitzera,
obłędnie bogata i emocjonująca opowieść o II wojnie światowej widzianej młodymi
oczyma. Zwykle niechętnie sięgam po tego typu literaturę, obrzydła mi w szkole,
jednak tym razem zarówno perspektywa młodziutkiego, ubogiego Niemca i
nastoletniej niewidomej Francuzki, jak i poetycki język tej powieści, i totalny
brak edukacyjnego smrodku sprawił, że była to chyba najlepsza książka, jaką
przeczytałam w 2016 roku.
3.
Żniwa zła
– Robert Galbraith – trzeci tom przygód prywatnego detektywa Cormorana
Strike’a. Z każdym kolejnym dowiadujemy się więcej o bohaterach, ale też z
każdym kolejnym intryga jest coraz bardziej skomplikowana i nieprzewidywalna. A
sposób, w jaki ta powieść się skończyła, to podstawa do nadania tej książce
tytułu „Cliffhanger roku”.
4.
Posłaniec
– Marcus Zusak – znów książka, która trochę poleżała na półce. Przyznam, że
nie czytałam wiele książek australijskich autorów, i chociażby dlatego chciałam
wreszcie sięgnąć po tą pozycję. Kolejnym plusem był jedne z moich ulubionych
motywów, wokół którego kręci się fabuła. Tytułowy posłaniec dostaje tajemnicze
wiadomości, które odpowiednio zinterpretowane mogą zmienić czyjeś życie. Na
lepsze lub na gorsze. Tak pozytywnej ksiązki nie czytałam już dawno.
5.
Heban –
Ryszard Kapuściński – tak, ta tez przeleżała długie lata – dla
wtajemniczonych, kupiłam ją na Targach Książki w Krakowie, kiedy jeszcze
odbywały się w starej lokalizacji. Książki Kapuścińskiego zawsze robią na mnie
wrażenie, ale bogactwo zawarte w Hebanie po
raz pierwszy obudziło we mnie prawdziwe zainteresowanie Afryką. I jednocześnie
zapełniła dojmującą lukę w mojej edukacji o tymże kontynencie.
6.
Testament
Nobla – Liza Marklund – też kupiona na Targach w starej lokalizacji. Mam
wrażenie, że wbrew moich doświadczeniom z seriami i cyklami, każdy kolejny tom
o Annce Benzgton jest lepszy od poprzedniego. Ewidentnie nie tylko ja tak
myślę, bowiem właśnie ten tom dorobił się ekranizacji kilka lat temu. Kulisy
przyznawania Nagrody Nobla walczą tu o uwagę z prywatnymi i zawodowymi
problemami bohaterki. I kolejne zakończenie, które wbiło mnie w fotel.
7.
Siła
niższa – Marta Kisiel – długo czekaliśmy na kolejnego Kiśla, długo, a
jeszcze dłużej na kolejne Licho. I doczekaliśmy się, i powiem szczerze, że
chociaż Dożywocie jest obłędne, to Siła niższa podobała mi się jeszcze
bardziej. Rzadko miewać całą kartkę w Notecie zapisaną cytatami, rzadko w o
ogóle spisuje cytaty. Tu spisałam, i do teraz jak je czytam to się śmieję, i
uczę się ich sekretnie na pamięć by zabłysnąć w towarzystwie.
8.
Zawołajcie
Położną – Jennifer Worth – poczekałam mocną chwilę, jak ucichły zachwyty
nad tą książką (i aż pojawiła się w mojej bibliotece) po czym zachwyciłam się
nią razem z całą resztą blogosfery. Prawdziwa, czasem wręcz naturalistyczna, a
jednocześnie napisana z humorem i polotem opowieść o pracy położnej w ubogich
dzielnicach Londynu/
9.
Polska
odwraca oczy – Justyna Kopińska – dawno temu myślałam, że tylko reportaże o
wojnie gdzieś daleko są w stanie mnie przerazić. Od kilku lat młode pokolenie
polskich autorów skrupulatnie przekonuje mnie, że najbardziej przerażające są
opowieści z naszego rodzimego podwórka. Które dzieją się teraz.
10.
Ciuciubabka
– Arne Dahl – 2016 rok obdarował mnie dwoma nowymi powieściami mojego
ulubionego autora, jednak to ta ostatnia (i jednocześnie ostatnia przeczytana w
tym roku książka) zrobiła na mnie największe wrażenie. I jednocześnie kazała
się zastanowić, jak w ciągu kilku lat ewoluowały książki o tych bohaterach, ale
i sama Europa – od niskobużdzetowej jednostki szwedzkiej policji do drogiej i
nowoczesnej multinarodowej grupy operacyjnej.
Zwykle tego nie robię, ale w tym roku chciałabym wybrać z
powyższej dziesiątki tę jedną, jedyną Książkę 2016 roku, i jest nią Światło,
którego nie widać Anthony’ego Doerr’a. Za to, że z książki,
której zwykle nie chciałabym nawet czytać, uczynił najpiękniejsze literackie
zdarzenie roku.
Mam całą listę postanowień noworocznych, i o niektórych z
nich chciałabym napisać coś więcej. Zostawię to na później, dziś tylko powiem,
że w 2017 roku życzę sobie pisać więcej. Tyle, ile pisałam dawniej, albo i
więcej. Nie jest to jakiś przymus, tylko prawdziwa chęć z głębi duszy.
A w tym ostatnim poście tego roku życzę Wam
wszystkim spełnienia marzeń w 2017 roku i inspiracji do wymyślania kolejnych,
tak by każdy rok Waszego życia był kolejną Wielką Przygodą. Nie tylko
literacką.