Do licznych podsumowań książkowych dołączę dziś swoje – za kilka
godzin Stary Rok odejdzie do historii i już tam pozostanie, raczej stan
licznika się już nie zmieni, zatem mogę spokojnie napisać, iż w tym roku
przeczytałam 58 książek, czyli o 4
więcej niż w zeszłym roku, ale wciąż o dwie mniej, niż założyłam na 2014 rok.
Na 2015 nie będę już zakładać żadnej liczby, gdyż zauważyłam, że wtedy rzadziej
sięgam po trudniejszą literaturę, bo jej przeczytanie zajmuje mi więcej czasu.
Na 2015 rok stawiam na jakość!
Co do bardziej szczegółowego podsumowania: najwięcej, bo aż 20 książek, to zakupy tegoroczne, na
bieżąco czytane, co mnie cieszy, bo ewidentnie kupuję teraz najczęściej to, co
faktycznie chce od razu przeczytać, i nie tworzę takich zaległości jak w
poprzednich latach. Kolejne grupy to: książki recenzenckie – przeczytałam w tym
roku 10 takowych, oraz pożyczki – 8 książek. Słabo poszło mi wyzwanie Z
Półki – w 2014 roku przeczytałam tylko sześć pozycji zalegających na moich
półkach od 2013 roku. Liczę, że 2015 rok przyniesie tu przełom.
Jeśli chodzi o formę, w jakiej czytałam, to wciąż
przeważającą częścią są to książki papierowe – ebooków w 2014 roku przeczytałam
zaledwie 10, co każe się zastanowić
nad sensem kupowania ich w takich ilościach (taaaa, na pewno się nad tym
zastanowię).
Głównymi dwoma gatunkami, po które sięgałam, była literatura
faktu (szczególnie reportaże oraz literatura motywacyjna) oraz kryminały. Chyba
pierwszy raz od lat kryminałów jest mniej – 19, obok 23 książek
non-fiction. Nie zmienił się natomiast odsetek książek polskich w stosunku do
zagranicznych – 49 przeczytanych
przez mnie w mijającym roku pozycji pochodziło spoza naszego kraju.: głównie z
USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji, po jednej lub dwie z Niemiec, Włoch, Francji,
Ameryki Południowej, jedna azjatycka. Czyli w zakresie różnorodności
geograficznej nie popisałam się szczególnie.
Oprócz tego były dwie książki, których nie doczytałam do
końca: Strajk na Boże Narodzenie Sheili Roberts oraz Dowód Ebena Alexandra.
A teraz najlepsze, i jednocześnie najtrudniejsze – 10 najlepszych
książek 2014 roku:
1.
Nomen Omen
– Marta Kisiel – za wywołanie donośnego rechotu, mimo, że wokół było nie do
śmiechu.
2.
Sztokholm Stiega Larssona – Wojciech Orliński – za to, że ponad rok po wizycie w tym
mieście mogłam się do niego wybrać ponownie, nie ruszając się z fotela.
3.
Myszy i ludzie – John Steinbeck – za najpiękniejszą i najsmutniejszą opowieść o
przyjaźni.
4.
Jej wszystkie życia – Kate Atkinson – za to, że porwała mnie i tłumy innych.
5.
Smażone zielone pomidory – Fannie Flagg – za niezapomniane ciepełko podczas
czytania.
6.
Jutro przypłynie królowa – Maciej Wasielewski – za opis zła w najczystszej
postaci.
7.
PS Kocham Cię – Cecelia Ahern – za mądrą, nie-cukierkową, nieprzewidywalną historię o
miłości.
8.
Włącz się do gry – Sheryl Sandberg – za kilka lekcji, jak radzić sobie w zawodowym
życiu.
9.
Źle urodzone – Filip Springer – za olbrzymią wiedzę i zrozumienie politycznie źle
widzianej architektury.
10.
Gwiazd naszych wina – John Green – za chwile wzruszeń bez sztucznego wyciskania
łez.
Nie jestem w stanie powiedzieć, która z powyższym pozycji
zasługuje najbardziej na miano Książki Roku, i podziwiam tych, którzy potrafią
dokona takiego wyboru. Każda z ww. pozycji jest wyjątkowa na swój sposób, a tak
inna od pozostałych, że samo ustawienie ich na jednej liście jest już grubym
nietaktem, a porównywanie między sobą byłoby zbrodnią. To był bardzo dobry
czytelniczo rok, właściwie łatwiej byłoby mi wymienić te kilka pozycji, które
mi się nie podobały, niż dokonanie sztucznego wyboru 10, bo początkowo było
tych najlepszych co najmniej 18.
O swoich postanowieniach noworocznych w temacie książek
pisałam już przy okazji posta o Wyzwaniach, tutaj tylko pragnę życzyć sobie i
Wam samych wspaniałych lektur, i przygód w życiu, które będą lepsze niż
najlepsza książka.