Naszło mnie ostatnio na czytanie kryminałów i thrillerów.
Ponieważ jakoś nic na półkach nie zwróciło mojej uwagi, postanowiłam
przeglądnąć pod tym kątem mój czytnik. Znalazłam na nim dwie powieści
niemieckiej autorki Elisabeth Herrmann, Wioskę morderców i Śnieżnego wędrowca. I tym sposobem, przypadkowo, odkryłam nową
kryminalną serię, którą mam nadzieję będzie mi dane śledzić jeszcze przez kilka
tomów.
Główną bohaterką obu powieści jest młodziutka policjantka,
Sanela Beara, której poziom ambicji jest równie wysoki jak niesubordynacji,
czym doprowadza do szału komisarza policji kryminalnej Lutza Gehringa. I
właśnie dzięki tej dwójce poczułam podmuch nowości na twarzy, bowiem oboje
dosyć konkretnie odchodzą od typowych detektywów z moich ulubionych powieści.
Beara chodzi własnymi ścieżkami, nie ogląda się na obowiązujące zasady ani nie
czeka na pozwolenie, by wprowadzić swoje pomysły w czyn. Jest przy tym szalenie
ambitna i cały czas działa z poczuciem, iż tylko wyjątkowe osiągnięcia w pracy
dadzą jej przepustkę do awansu na komisarza. Z kolei pan komisarz jest osobą
przekonaną o własnej wyższości nad innymi, co jednak uzasadnione jest jego
umiejętnościami. Nie trudno zatem wydedukować, że zetknięcie się tych dwóch
osobowości doprowadzi nie tylko do wykrycia sprawcy zbrodni, ale i do wielu
kłótni w międzyczasie.
Pierwszy tom, Wioska
morderców, rozpoczyna się na wybiegu dla pekari w berlińskim ZOO, gdzie
odkryte zostają ludzkie szczątki. Na miejscu jako pierwsza zjawia się Beara,
która postanawia wziąć udział w śledztwie, mimo, iż nikt jej do niego nie
zapraszał. Dosyć szybko zostaje wyłoniony podejrzany, jednak coś w tej całej
zbrodni jest nie tak. Ofiara i sprawca nie znali się, jednak okrutny sposób
zadania śmierci wskazuje na motywy osobiste. Jednym z uczestników wydarzeń
zostaje wbrew swojej woli młody psycholog, dzięki któremu powieść zyskała
głębię – zamiast technicznego opisu prawdopodobnych wydarzeń zanurzamy się tej
w psychikę osób zamieszanych w te zdarzenia. Okazuje się, że wyjaśnienia
zbrodni należy szukać w przeszłości. I na dalekiej prowincji…
Drugi tom trzyma poziom narzucony przez pierwszy. W Śnieżnym wędrowcu Gehring ponownie
przejmuje dowodzenie nad śledztwem, które już raz prowadził. Wtedy jednak było
to śledztwo dotyczące porwania, teraz – morderstwa. Pomimo obaw postanawia
zaangażować w sprawę Bearę z uwagi na jej chorwackie pochodzenie, gdyż rodzina
dotknięta tragedią to rodzina chorwackich imigrantów. Jak zwykle Beara
podejmuje działania na własną rękę, które pomogą odkryć, że nic nie jest tak,
jak się początkowo wydawało, a bogata, szacowna rodzina ma bardzo wiele do
ukrycia.
Mimo oczywistych wad polubiłam Bearę i Gehringa. Autorka
umiejętnie stworzyła tę dwójkę, a chemia pomiędzy nimi dodaje smaczku obu
powieściom. Nic w tych książkach nie jest na siłę, nic nie jest niepotrzebne,
oderwane od fabuły – każdy szczegół jest starannie dobrany by tworzyć wyjątkową
całość. Jeśli macie ochotę na nietuzinkowy kryminał, który dobrze się czyta,
gorąco zachęcam do lektury, ja zaś liczę, że będzie mi dane ponownie spotkać
Lutza i Sanelę.
Moja ocena obu powieści: 5/6
Elisabeth Herrmann Wioska morderców, Śnieżny wędrowiec
Tłum. Wojciech Łygaś
Wyd. Pruszyński i S-ka
Warszawa 2016