O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 13 października 2013

Grimes tym razem straszy i przeraża



Na nową Marthę Grimes polski wydawca kazał nam czekać dobrą chwilę. Tak dobrą, że niemalże zamówiłam kolejne tomy w oryginalnej wersji językowej, i nie byłam jedyną wielbicielką przygód Jury’ego i Planta, która brała to pod uwagę. Wreszcie, kiedy Przystań nieszczęsnych dusz ukazała się w księgarniach, trafiła akurat na moment, gdy nie było za co jej kupić (ja wiem, że książka to nie tylko papier i atrament, ale 40 zł za 230 stron kryminału to trochę dużo). A potem ciągu jednego tygodnia dwie dobre dusze mi ją sprezentowały. Wreszcie mogłam wrócić na angielską prowincję i wraz z moim ulubionym nadinspektorem Scotland Yardu ścigać kolejnego mordercę.

W okolicach hrabstwa Devon i Kornwalii zamordowane zostają dzieci. Zawsze w chwili, gdy są same, zawsze wtedy, gdy powinny być gdzie indziej, zawsze takie, których w domu i okolicy nikt nie lubił. Ponieważ 10-latki nie mogły jeszcze zaszkodzić nikomu na tyle, by sprowadzić na siebie zemstę, policja podejrzewa, iż za serią morderstw stoi psychopata. Lokalny gliniarz w typie Brudnego Harrego podejrzewa, że zabójcza seria może mieć związek ze sprawą sprzed lat, i w tym kierunku rusza śledztwo. Najważniejsze jednak to skupić swoje działania na ochronie lady Jessiki, jedenastoletniej dziedziczki fortuny, gdyż to właśnie ona może stać się kolejnym celem ataku.

Ten tom jest o wiele mroczniejszy niż poprzednie. Do tej pory czytało się Grimes jako lekki kryminał z żartobliwymi wtrąceniami i elementami komedii przypadków. Tym razem autorka poszła w typowy thriller, osadzając fabułę na zamglonych wrzosowiskach, mordując dzieci, tworząc powiązania z dawną nierozwiązaną sprawą morderstwa matki dwojga dzieci, i ograniczając do minimum występy dwójki najzabawniejszych drugoplanowych postaci – ciotki Agathy i sierżanta Wigginsa. Wprowadza za to na scenę ponurego lokalnego policjanta Macalvie’go,  który wszystko wie najlepiej.

Z przykrością stwierdzam, że jest to jak dotąd najsłabsza część cyklu. Fabuła rozwija się leniwie, Jury musi ustąpić miejsca owemu Macalviemu który z jakiejś racji urósł do miana głównej postaci, autorka co chwilę przeskakuje z wątku na wątek, a rozwiązanie okazuje się być nie tak zaskakujące, jak by mogło być. Właściwie wiele domyśliłam się już w połowie, ale też pozostały na końcu pewne nie wyjaśnione kwestie, niedopracowane szczegóły. To wszystko, plus tylko JEDNA scena z ciotką Agathą, pozostawiła mnie po lekturze z lekkim rozczarowaniem – i co, i już? Może nie było źle, ale naprawdę mogło być lepiej.

Martha Grimes Przystań nieszczęsnych dusz
Tłum. Agnieszka Sobolewska
Wyd. WAB
Warszawa 2013

11 komentarzy:

  1. Eee to poczekam aż przyjaciółka upoluje w antykwariacie za pół ceny lub za jakiś czas na wyprzedaży. 40zł. za pozycję, która jest średnia to zbyt dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WAB już rzutem na taśmę wszystkiemu przykleja cenę 39,90, nie patrząc, co sprzedaje...

      Usuń
  2. A ja jeszcze poprzedniej czesci nie czytalam, wiec spokojnie poczekam, az ta bedzie w bibliotece :-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nie no, nie jest źle, tylko oczekiwania były duże :)

      Usuń
  4. Czyli mimo, że tom mroczniejszy i bardziej ponury, to jednocześnie słabszy niż poprzednie? Szkoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki jakby - rzemiosło. Niby do niczego się przyczepić nie można, a jednak coś zgrzyta. Może to brak Agathy tak działa? ;)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam farta, że dopiero dwa tomy za mną a cała reszta przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najlepsze jeszcze przed Tobą :) Dawkuj sobie, bo nie wiadomo ile nam przyjdzie czekać na następny tom.

      Usuń