O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 16 września 2018

"Małe Licho" Marta Kisiel


Chociaż rokrocznie na rynku pojawia się kilkaset nowych pozycji, chociaż lubię żonglować gatunkami po które sięgam, jednak zawsze z radością powracam do starych znajomych. Zmęczonych życiem detektywów, rezolutnego sześciolatka se Scotland Street czy łowczyni nagród. A już w szczególności, gdy ci starzy znajomi mają macki lub skrzydełka, albo zdarza im się znikać. Marta Kisiel dała nam, czytelnikom, kolejną odsłonę przygód Licha, Konrada, Krakersa, różowych królików i całej reszty ferajny, tym razem w konwencji książki dla młodszych czytelników.

Opowieść tym razem kręci się wokół Niebożątka. A raczej – Bożka. Bożydara, syna Szczęsnego, pierwszego tego imienia. Do tej pory jego życie upływa na zabawie z własnym aniołem stróżem i odgrywaniu przedstawień z widmami SS-manów, jednak zostaje podjęta brzemienna w skutki decyzja – Bożęty idzie do szkoły. Nikt, kto miał przyjemność korzystać z systemu edukacji narodowej, nie zaprzeczy, że to nie przelewki. Zwłaszcza, gdy nie jest się zwykłym chłopcem, a pół-widmem.

Nie tylko poznajemy dalsze losy ukochanych bohaterów, nie tylko mamy okazję zaśmiać się (czy nawet pochichrać) ze specyficznego humoru znanego z poprzednich części, ale i bierzemy udział w kolejnej, szalonej przygodzie. Jednocześnie autorka wplata w fabułę klasyczne teksty literackie, tworząc wyrafinowaną mieszankę. I chociaż jest to fabuła oryginalna i nowatorska, czytelnik odkryje w niej niejedno odwołanie do znanych baśni, legend i mitów, które stawiają Małe Licho na tej samej półce dziecięcej literatury, na której (w moim skromnym mniemaniu), stoi już Hobbit, Opowieści z Narnii i Harry Potter.


Małe Licho jest skierowane do młodszych czytelników, jednak ani nie wpływa to na przyjemność lektury przez dorosłych, ale udowadnia, jak wszechstronną autorką jest Ałtorka. Mieliśmy już okazję w tym roku przeczytać poważniejszą powieść, tym razem dostajemy coś, co powinno przeczytać każde dziecko, i każdy dorosły. Bez zadęcia, pełna charakterystycznego dla autorki sarkastycznego humoru piękna opowieść, że to nie więzy krwi tworzą rodzinę, oraz o tym jak ważne w życiu każdego z nas są miłość, przyjaźń i niezłomność.

Moja ocena: 6/6


Doprawdy, alleluja.

Małe Licho Marta Kisiel
Wydawnictwo Wilga
Warszawa 2018

1 komentarz:

  1. Świetna recenzja, a tak a propos, ja jestem z pogranicza świętokrzysko - małopolskiego, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń