O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 2 grudnia 2018

Mój dzień w książkach

Źródło: Książki Sardegny

Po 7 latach Sardegna z KsiążekSardegny postanowiła reaktywować łańcuszek, który królował na blogach książkowych właśnie 7 lat temu. Nie wydaje mi się, abym kiedykolwiek miała okazję uczestniczyć akurat w tej zabawie, ale pamiętam inne tego typu inicjatywy i moc zabawy z nimi związaną – zarówno dla autora jak i dla czytelników bloga. Dlatego zdecydowanie wsiadam na tego konia i poniżej przedstawiam Wam historię „Mój dzień w książkach”, która może nie być najambitniejszym dziełem literackim ale której konstruowanie stanowiło dla mnie olbrzymią frajdę:

Zaczęłam dzień z 13 powodów. W drodze do pracy zobaczyłam Daleką drogę do małej gniewnej planety i przeszłam obok Kamiennego żagla żeby uniknąć Pustkowia, ale oczywiście zatrzymałam się przy Kwiatach w pudełku. W biurze szef powiedział Wszystko czego wam nie powiedziałam i zlecił mi zadanie Żeby nie było śladów. W czasie obiadu z Cudownym chłopakiem zauważyłam Fakap pod Zabójczą bielą. Potem wróciłam do swojego biurka Przez drogi i bezdroża. Następnie, w drodze do domu, kupiłam Rzeczy których nie wyrzuciłem, ponieważ mam Życie na miarę. Przygotowując się do snu wzięłam Profil mordercy i uczyłam się Kiedy nadejdą dobre wieści, zanim powiedziałam dobranoc Lokatorce.

Główną funkcją w ramach łańcuszków jest przekazywanie ich dalej, ale jednocześnie jest to ta najgorsza część, bowiem w wyniku przedobrzenia większość ludzi ma na to uczulenie (a poza tym czyta tego bloga jakieś 5 osób, z czego jedną na pewno jest moja mama, a ze dwie inne to ruskie boty). Dlatego zwyczajnie zachęcam do wzięcia udziału w zabawie i opublikowaniu swojej wersji u siebie na blogu, albo z braku takowego w komentarzach poniżej.

O całym przedsięwzięciu można przeczytać bardziej szczegółowo u Sardegny, jak również znaleźć tam gotowy do wypełnienia szimel. :)

Dziękuję Sardegno za przywrócenie tej zabawy do życia :)

5 komentarzy:

  1. Ale miło! Choć na chwilę udało się wskrzesić klimat "dawnej" blogosfery, no nie? Pamiętasz Lirael? Czy nie miałaś okazji Jej czytać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam to imię, ale nie pamiętam, czy byłam regularnym czytelnikiem jej bloga. Fajnie wtedy było :)

      Usuń
  2. Siedem lat temu ja zaczęłam blogować i z rozrzewnieniem wspominam tamten czas.
    Wprawdzie nigdy akurat w tej zabawienie brałam udziału,ale bawiłam się z Sardegną w jej wyzwaniu dzięki, któremu przeczytałam sporo książek, których pewno do dzisiaj bym jeszcze nie czytała... Lirael niestety akurat chyba w tym roku,gdy zaczęłam blogować zawiesiła pisanie na swoim blogu....
    Zmieniła się blogosfera, wiele ciekawych blogów przestało funkcjonować a i ja już też i mało czytam,m i ostatnio o przeczytanych nie piszę....życie angażuje bardziej niż można się było spodziewać....

    Pozdrawiam Cię ciepło i serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Wyzwanie Trójka to była najwspanialsza rzecz pod słońcem, też przeczytałam wtedy wiele książek, po które inaczej pewnie bym nie sięgnęła... Pozdrawiam Cie serdecznie!

      Usuń
  3. U mnie taki dzień też już wisi :)

    OdpowiedzUsuń