Ostatnie
spotkanie biblionetkowe z przyczyn obiektywnych zostało przeniesione
do innego lokalu – księgarnio kawiarni Revolutionibus na Brackiej
w Krakowie. Serdecznie polecam to miejsce, ma niesamowitą atmosferę
i wyjątkowy wybór pozycji (i nikt mi nie płaci za reklamę!),
idealne do rozmów o książkach. Dlatego musiałam coś sobie tam
kupić, a wybór padł na nowość wydawniczą, która od razu
zwróciła moją uwagę – Zbrodnie prawie doskonałe Izy
Michalewicz.
Jest
to kolejna na naszym rynku pozycja opisująca prawdziwe zbrodnie, tym
razem te, którymi zajęło się nasze rodzime Archiwum X, czyli
jednostki policji z różnych miast powołane do wyjaśniania starych
spraw. Jednocześnie jest to książka wyjątkowa pod wieloma
względami. Autorka włożyła masę pracy w zbieranie materiałów
do książki, odszukała ludzi związanych z poszczególnymi
sprawami, przeprowadziła rozmowy z policjantami Archiwum X. W
efekcie powstał przerażający i fascynujący zarazem zbiór
reportaży dotyczących śledztw w sprawach o zabójstwo –
niektórych bardzo medialnych, innych prawie nieznanych; jedne z nich
udało się „archiwistom” rozwiązać, inne wciąż pozostają
tajemnicą. Autorka bierze na tapetę między innymi sprawę
zabójstwa Jaroszewiczów, krakowską sprawę Skóry (lub Kuśnierza)
czy gang hodowcy truskawek.
Trudno
mi jednoznacznie określić, co w tej książce spowodowało moje
przerażenie, towarzyszące mi nieustannie w trakcie lektury – czy
były to drastyczne nieraz szczegóły zbrodni, czy fakt, iż wiele z
nich wydarzyło się w miejscach znanych mi i często odwiedzanych:
Zakopane, Kraków, Piwniczna, Tczew, czy niezwykle sugestywny i
plastyczny język, którym posługuje się autorka. Chociaż same
opisy pozostają beznamiętne, rzeczowe, to pani Iza generuje w
czytelniku ogromne emocje. Mimo iż przeczytałam w życiu liczne
pozycje z tego gatunku reportażu, a jeszcze więcej kryminałów i
thrillerów, po raz pierwszy tak silnie zareagowałam na książkę;
do tego stopnia, że bałam się zgasić światło, i większą część
lektury pozostawiłam na czas, kiedy będę z G.
Jedyne,
co nie do końca zgadzało się z moim wyobrażeniem tej książki (a
to przecież nie jej wina) jest fakt, iż tytuł sugerował mi, że
będzie mowa po sprawach rozwiązanych przez Archiwum X. Tymczasem
większość z nich wciąż czeka finału, i mimo prowadzonych
pewnych działań lub istnienia wielu teorii, wciąż na pewno nie
wiadomo nic. I nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie wiadomo.
Zostawia to pewien niedosyt czy raczej głód wiedzy, a jednocześnie
jest to kolejny powód, by się bać – sprawcy tych mordów wciąż
gdzieś tam są.
Polecam
gorąco, jednak tylko czytelnikom o mocniejszych nerwach, ja oczekuję
na kontynuację świetnej pracy Izy Michalewicz w tym temacie, a na
razie idę poczytać coś sympatycznego.
Moja
ocena: 5,5/6
Iza
Michalewicz Zbrodnie prawie doskonałe
Wyd.
Znak
Kraków
2018
Lubię sięgać po tego typu pozycje nie tylko ze względu na swoje wykształcenie, ale również z ciekawości, więc "Zbrodnie prawie doskonałe" na pewno pojawią się niebawem na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuje za dobre slowo i serdecznie pozdrawiam! IM.
OdpowiedzUsuń