O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

wtorek, 6 marca 2018

Komisarz Maigret


W dobie wieluset stronicowych, siedemnastotomowych powieści kryminalnych, z dwudziestoma wątkami, taką samą liczbą podejrzanych, komentarzem społecznym, specyficzną wiedzą, retrospekcjami i malutkim geranium, konsternację budzić może coś co jest malutkie, króciutkie i skupia się tylko i wyłącznie na zbrodni. Coraz trudniej nam uwierzyć, że 150 stron dobrze napisanej powieści kryminalnej może zawierać w sobie pełną i satysfakcjonującą historię.

Za wyjątkiem powieści Agathy Christie nigdy nie przejawiałam upodobania w takich właśnie kryminałkach, aż do niedawna. Udało nam się bowiem wybrać na targ staroci Pod Halą, gdzie można również kupić książki, a tam natrafiłam na pana polecającego mi powieści o komisarzu Maigrecie autorstwa Georgesa Simenona. I tym sposobem odkryłam mojego kolejnego ulubionego detektywa.

Na razie mam za sobą lekturę trzech tytułów: Maigret i widmo, Tajemnica komisarza Maigret i Pomyłka Maigreta. Przed sobą – jeszcze około 30 kolejnych. Nie wiem sama, co najbardziej mnie w nich ujęło: czy elegancki, dystyngowany ale i doświadczony pan komisarz, czy kryminalne zagadki, które pomimo niewielkich gabarytów książki są zawsze dobrze skonstruowane i dosyć skomplikowane, czy wreszcie atmosfera Paryża w tle, który choć już zna już niektóre techniczne udogodnienia XX wieku, to jednak wciąż jest tym samym Paryżem – z kawiarniami, kabaretami i konsjerżkami w kamienicach. Jednocześnie, co odróżnia francuskie powieści Simenona od brytyjskiej Agathy Christie, to pewna frywolność na którą królowa kryminałów sobie nie pozwalała. Seks jest tu nie tylko napominany mimochodem, ale obecny w rozmowach bohaterów bez większego skrępowania.

Co ciekawe, na tych 150 stronach, które średnio ma każdy tom, udało się autorowi zmieścić te wszystkie elementy: intryga, śledztwo, opis Paryża i jego mieszkańców, prywatne życie komisarza, i jeszcze czasem dodać komentarz społeczny. I jednocześnie nie miałam wrażenia, żeby czegoś była za dużo bądź za mało. I chociaż lubię opasłe współczesne powieści kryminalne, to wydaje mi się, iż niektórzy autorzy obecni na rynku mogliby się wiele od Simenona nauczyć.

2 komentarze: