W dobie wieluset
stronicowych, siedemnastotomowych powieści kryminalnych, z
dwudziestoma wątkami, taką samą liczbą podejrzanych, komentarzem
społecznym, specyficzną wiedzą, retrospekcjami i malutkim
geranium, konsternację budzić może coś co jest malutkie,
króciutkie i skupia się tylko i wyłącznie na zbrodni. Coraz
trudniej nam uwierzyć, że 150 stron dobrze napisanej powieści
kryminalnej może zawierać w sobie pełną i satysfakcjonującą
historię.
Za wyjątkiem powieści
Agathy Christie nigdy nie przejawiałam upodobania w takich właśnie
kryminałkach, aż do niedawna. Udało nam się bowiem wybrać na
targ staroci Pod Halą, gdzie można również kupić książki, a
tam natrafiłam na pana polecającego mi powieści o komisarzu
Maigrecie autorstwa Georgesa Simenona. I tym sposobem odkryłam
mojego kolejnego ulubionego detektywa.
Na razie mam za sobą
lekturę trzech tytułów: Maigret i widmo, Tajemnica komisarza
Maigret i Pomyłka
Maigreta. Przed sobą –
jeszcze około 30 kolejnych. Nie wiem sama, co najbardziej mnie w
nich ujęło: czy elegancki, dystyngowany ale i doświadczony pan
komisarz, czy kryminalne zagadki, które pomimo niewielkich gabarytów
książki są zawsze dobrze skonstruowane i dosyć skomplikowane, czy
wreszcie atmosfera Paryża w tle, który choć już zna już niektóre
techniczne udogodnienia XX wieku, to jednak wciąż jest tym samym
Paryżem – z kawiarniami, kabaretami i konsjerżkami w kamienicach.
Jednocześnie, co odróżnia francuskie powieści Simenona od
brytyjskiej Agathy Christie, to pewna frywolność na którą królowa
kryminałów sobie nie pozwalała. Seks jest tu nie tylko napominany
mimochodem, ale obecny w rozmowach bohaterów bez większego
skrępowania.
Co
ciekawe, na tych 150 stronach, które średnio ma każdy tom, udało
się autorowi zmieścić te wszystkie elementy: intryga, śledztwo,
opis Paryża i jego mieszkańców, prywatne życie komisarza, i
jeszcze czasem dodać komentarz społeczny. I jednocześnie nie
miałam wrażenia, żeby czegoś była za dużo bądź za mało. I
chociaż lubię opasłe współczesne powieści kryminalne, to wydaje
mi się, iż niektórzy autorzy obecni na rynku mogliby się wiele od
Simenona nauczyć.
Klasyka jednak najlepsza :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :). Ciekawe, ile jeszcze takich odkryć przed mną?
Usuń